Przegryzałaś lekko długopis,
wpatrując się w zimowy krajobraz Gdańska rozciągający się za oknem drugiego
piętra uniwersytetu. O twoje uszy obijał się donośny głos wykładowcy niosący
się po sali, a twoje oczy co jakiś czas natrafiały na pogrążonych w notatkach
rówieśników. Powinnaś podążać ich drogą, lecz już jakiś czas temu zaprzestałaś
przelewania myśli mężczyzny za pomocą starannego pisma zapisywanego na białej
kartce papieru. Twój umysł zdecydowanie wolał krążyć wokół osoby blondyna,
który zeszłej nocy odważył się posmakować twoich miękkich warg. Nadal zadziwiał
cię fakt jakim cudem zebrał w sobie tyle pokładów śmiałości, aby to uczynić.
Przecież Filipiak był kolejnym, uległym ci facetem. To ty miałaś władze w tej
relacji. Kontrolowałaś tą grę, zachowując pewne napięcie, które nigdy nie
gwarantowało czy pomiędzy wami dojdzie do jakiś gorących gestów czy też nie. Podobała
ci się taka rola. Pragnęłaś tego cholernego pocałunku już w jego w samochodzie,
ale chciałaś się przekonać o tym ile czasu minie, kiedy on tego zapragnie,
kiedy złamie wyznaczoną przez ciebie granice dystansu. Tym czasem nastąpiło to
wcześniej niż się tego spodziewałaś, Malwino. Musiałaś jednak przyznać, że tego
nie żałowałaś. Usta Bartka były przyjemne ciepłe i skąpane jedwabistością, co skutkowało
ewentualnością szybkiego uzależnienia się od nich. Jego ruchy jakże ślamazarne,
ale zarazem delikatne, pełne czułości powodowały, że ten pocałunek naprawdę ci
się podobał, a przede wszystkim odzwierciedlał jego wnętrze, gdyż Filipiak
właśnie taki był. Subtelny, wrażliwy, troskliwy. Wiedziałaś, że nigdy w stanie
nie mógł by cię skrzywdzić, choć znałaś go za ledwie kilkanaście dni. Nie
uczyniłby nic wbrew twojej woli. Westchnęłaś cicho, zdając sobie sprawę, że
żałowałaś, iż popadł w tą grę. Niczego nieświadomy podał się twojej strategii.
Kokietowałaś go, doprowadzałaś do granic wytrzymałości, a wszystko to dla tego,
że tak właśnie byłaś, Malwino. Ubóstwiałaś sprowadzać atrakcyjnych mężczyzn do
swojej pułapki, a później czerpać z tego przyjemność, rozkoszować się ich
słabością względem twojej osoby, twojego uroku. Mogłaś uczynić z Bartka
wyjątek. Odepchnąć go na bok, ale nie potrafiłaś. To było silniejsze od ciebie.
Dodatkowym atutem, aby sięgnąć po siatkarza był jego charakter, który cię
skradł. Polubiłaś go od pierwszych minut spędzonych w jego towarzystwie.
Niemalże natychmiast uzyskał z tobą wspólny język, nic porozumienia i każda
chwila, w której był obecny obok ciebie sprawiała, że zagłębialiście się w
dobrych kontaktach. Na takich właśnie
refleksjach minęła ci ostatnia godzina wykładu i nim się obejrzałaś, a
zawieszałaś na ramieniu torbę oraz ubierałaś puchatą kurtkę. Naciągnęłaś na
uszy czapkę z pomponem i rozpoczęłaś pokonywanie dystansu dzielącego cię od
najbliższego przystanku MPK.
-Podwieźć gdzieś panienkę?-
zachrypnięty ton głosu obił się o twoje uszy.
-Nie kuszę się na przejażdżki z
nieznajomymi.- warknęłaś podirytowana propozycją mężczyzny, ale gdy mimowolnie
pokusiłaś się o zwrócenie twarzy w jego kierunku pokręciłaś z niedowierzaniem głową
nad swoją wypowiedzią.- Bartuś! Jejku, ja przepraszam! Nie poznałam twojego
głosu!-zaniosłaś się chichotem.
-No problem, dziołcho.-
zawtórował ci.- Możemy się poznać jeszcze raz. Tym razem to ja cię mam
znokautować, abyś sobie obiła tą seksi pupcie na lodzie?-poruszył znacząco
brwiami, a ty parsknęłaś głośnym śmiechem.
-Oj nie przesadzaj. Masz klatę
jak dzwon i nawet nie poczułeś na tym dworcu jak w ciebie pierdykłam.
–wywróciłaś oczami.- W ogóle co tutaj robisz?
-Wsiadaj, mała i daj mi trochę
swego ciała.-rozwarł przed tobą drzwi swojego samochodu.- Niespodzianka!
Zabieram cię na obiad, ale weź się pośpiesz, bo mi coś zaraz odmarznie, a moja
przyszła żona z tego powodu nie będzie zadowolona.
-Mojego ciałka ani tykałka, bo to
za zajebista bajka.- parsknęłaś śmiechem, zajmując miejsce na fotelu pasażera,
a Bartek poszedł twoimi śladami.- Coś mi się nie wydaje, aby przyszła pani
Filipiak chciała korzystać z twoich usług seksualnych, przyjacielu. –puściłaś
mu oczko.
-A to niby czemu?- zmarszczył
brwi, zamykając za tobą drzwi, po czym obszedł auto i wpakował się na fotel
kierowcy.
-Twoja nieśmiałość ją zabije.
-Chyba zapomniałaś kto kogo
wczoraj całował, mała.
-A ten znowu z tym mała! Mała to
jest twoja…
-Nie kończ!- zakrył ci usta
dłonią, a ty mimowolnie wzniosłaś kąciki ust. – Po za tym nie znasz wymiarów.
W wesołej atmosferze dotarliście
do jednego z gdańskich lokali obsadzonych w centrum miasta. Bartosz jak
przystało na dżentelmena rozwarł przed tobą drzwi, a ty nagrodziłaś jego dobre
maniery łagodnym uśmiechem. Po chwili studiowaliście karty menu oprawione w
bordową okładkę i zagłębiliście się w luźnej, ale jakże zabawnej konwersacji. Z
resztą inaczej być nie mogło, bowiem gra waszych słów mówiła sama za siebie.
Cieszyło cię niebywale to, że zawodnik gdańskiego klubu siatkarskiego nie
poruszał tematu wczorajszego incydentu w klubie, a przy tym także był
całkowicie sobą. Nie zauważyłaś u niego bowiem nutki spięcia, ani dystansu
jakim mógł cię darzyć. Jego ruchy, mowa ciała była tradycyjna, totalnie swobodna
i nie zdradzała oznak zdenerwowania twoją obecnością. Po upływie kilkunastu minut zatopiłaś usta w
ciepłej cieczy i delektowałaś się smakiem ukochanej waniliowej Latte Macchiato,
przyglądając się uważnie siatkarzowi siedzącemu naprzeciw ciebie. Opowiadał on
z niemałym zaangażowaniem o zbliżającym się
meczu, a ty przyłapałaś się na tym, że słuchasz go z większą uwagą i chęcią niż
nie jednego wykładowcy na uczelni. Podzieliłaś się z nim tą cenną jakże
informacją i wysłuchiwałaś jego uroczego chichotu. Po chwili oboje w ciszy konsumowaliście
makaron w sosie jogurtowo-ziołowym.
***
Z twojego gardła wydobywał się
donośny śmiech. Kręciłeś głową z niedowierzaniem nad kreatywnością i nutką
szaleństwa jaka dominowała w osobie twojego przyjaciela. Halaba z przenośnym
mikrofonem przemieszczał się po wnętrzu autokaru, którym zmierzaliście na
kolejny ligowy mecz i rozbawiał towarzystwo podczas podróży do Bełchatowa. Po
chwili zajął miejsce obok ciebie i objął cię ramieniem, wręczając sprzęt w
dłonie i poruszając znacząco brwiami. Westchnąłeś głośno zrezygnowany i
poszedłeś w jego ślady.
-Ona by tak chciała być tu ze mną…-wydzierałeś
się, a koledzy z drużyny zawtórowali ci, dołączając się do twojego oraz
przyjmującego wokalu.
Roześmiałeś się na odpowiedź
brunetki na twoje nagranie dostarczone jej przy pomocy konta jednego z serwisów
społecznościowych i zablokowałeś ekran telefonu, przymykając powieki. Wyprawa
do miasta byłych mistrzów Polski powoli wdawała ci się we znaki i sprowadzała
na ciebie znużenie. Wsparłeś głowę o oparcie fotela i zdecydowałeś się podjąć co
najmniej godzinnej drzemki, lecz twoje plany poszły w zapomnienie, gdy na
miejsce usytuowane przy twoim wrócił brunet. Szturchnął cię on lekko, lecz
wyczuwalnie w ramie i zaprezentował swoje śnieżnobiałe uzębienie. Zmarszczyłeś
brwi, starając się rozgryźć o co mu chodzi.
-Romeo, zakładaj mi tu Instagrama
w tej chwili. Nudesy do Malwy same się
nie wyślą.- odezwał się twój przyjaciel.
-Co ty pieprzysz, Paweł?-
mruknąłeś pod nosem, rozciągając się leniwie.
-Fili, ja widzę więcej niż ci się
wydaje.-puścił ci oczko.- Od czasu pocałunku latasz za nią jak ćma. Wiem, że
cię kręci, ale nieśmiałość nie pozwala ci zadziałać. Dlatego też odpalasz konto
na Insta i będziesz miał wymówkę do wymiany foteczek.
-Latam za nią jak ćma, bo mamy
świetny kontakt i się przyjaźnimy.- wzruszyłeś ramionami na jego słowa. – A o
Instagrama się nie martw. Nie zamierzam wstawiać swojej greckiej, przystojnej
buźki na Internet. – zaśmiałeś się.
Halaba westchnął głęboko nad
twoja postawą i machnął na ciebie zrezygnowany dłonią. Nie kontynuował swojego
wywodu, bowiem pochłonęły go wiadomości jakie wymieniał ze swoją partnerką, a
tobie to jak najbardziej odpowiadało, gdyż mogłeś w końcu poświęcić się krainie
Morfeusza. Nim zauważyłeś, a nastał dzień starcia z bełchatowianami. Zamrugałeś
kilkukrotnie, gdy twoje błękitne tęczówki natrafiły na drobną sylwetkę
blondynki. Paweł mruknął jedynie pod nosem, że jak się weźmiesz w garść to też
zyskasz piękną fankę z widniejąca na jej plecach koszulką odnoszącą się do
twojego nazwiska oraz numeru. Puściłeś jego uwagę mimo uszu i skupiłeś się na
odpowiednim przygotowaniu do meczu. Od pocałunku z Malwiną minęło siedem dni,
tydzień. Gdy twoje myśli zaprzątała tamten moment w twojej głowie rozbrzmiewały
słowa piosenki Be mine, a twój umysł odtwarzał jej twarz skąpaną w barwach
klubowych świateł. Nie zapomniałeś posmaku jej ust. Wciąż pamiętałeś tę
słodkość jaka od nich uderzała. Nie żałowałeś tego gestu. Oboje po opuszczeniu
lokalu uznaliście wówczas, że tego pragnęliście, że zaintrygowanie wzięło nad
wami górę, a impreza stworzyła odpowiedni klimat do takiego zachowania. Twoje
relacje z Pawłowską nie uległy najmniejszej zmianie. Nadal była twoją przyjaciółką,
a wasz kontakt z dnia na dzień coraz bardziej się umacniał. Choć odrobinę
niepokoił cię fakt, że po tym cudownym pocałunku patrzyłeś na nią pod nieco
innym kątem. Stała się dla ciebie naprawdę atrakcyjną kobietą, ale wciąż uważałeś
ją i traktowałeś jak kumpelę. Po prostu posiadała swój urok, obok którego nie
potrafiłeś przejść obojętnie. Co nie zmieniało faktu, że podczas ocierania się
o jej miękkie wargi poczułeś przyjemne ciepło rozlewające się po twoim prawie
dwumetrowym ciele, a gdy wplatała palce w twoje włosy byłeś bliski obłędu.
Imponowała ci tym, że wiedziała co czynić, aby sprowadzić na faceta
przyjemność, aby go sobą oczarować. Tak
bardzo zaobserwowała cię analiza sytuacji z przed tygodnia oraz działania
Malwiny, że nawet nie spostrzegłeś, kiedy podawałeś dłoń zawodnikom przeciwnej
drużyny pod siatką. Zerknąłeś przelotnie na tablice wynikową i skrzywiłeś się
odrobinę na widok jedynki przy nazwie twojej drużyny, a trójki po stronie gospodarzy.
-Byłeś świetny, skarbie.- do
twoich uszu dotarł znajomy głos, a twoje oczy zawędrowały do Klaudii, która
tuliła się do Pawła. –Bartek, wszystko w porządku?-mruknęła w twoim kierunku, przyglądając
ci się z troską.
-Jasne.- skinąłeś głową, siląc
się na lekki uśmiech.- Czemu pytasz?
-Przez cały mecz sprawiałeś
wrażenie przebywającego w innej galaktyce. Możemy pogadać?-spojrzała na ciebie
niepewnie.
-Pewnie. Mam się
bać?-zachichotałeś.
-Raczej nie.- wzruszyła
ramionami.- Paweł, daj nam chwilę.
Brunet musnął wargami czoło
swojej ukochanej i powędrował do Łukasza, który rozciągał się na parkiecie. Ty
natomiast przeskoczyłeś bandę reklamową i zjawiłeś się obok blondynki. Wlepiłeś
w nią błękitne tęczówki i oczekiwałeś aż słowa wydostaną się z jej ust. Miałeś
przeczucie, że to co ci powie nie będzie czymś przyjemnym, radosnym. Dziewczyna
spuściła wzrok i zaczęła bawić się palcami swoich dłoni.
-Bartek, Malwina to nie
dziewczyna dla ciebie.-westchnęła, spoglądając przelotnie na twoją twarz.
-Nie rozumiem.-zmarszczyłeś brwi,
przypatrując się jej zdezorientowany.
-Ona uwielbia otaczać się
facetami. Nie wierzy w bujdy o miłości jak już pewnie wiesz i dlatego uwielbia
grać na ich emocjach, bawić się nimi. – tłumaczyła ci.- Nie daj się złapać w tą
pułapkę. Jesteś dla niej zdecydowanie za dobry i zasługujesz na kogoś lepszego.
–posłała ci pokrzepiający uśmiech.
-My się tylko przyjaźnimy, Klo. –wtrąciłeś
się.
-Nie jestem ślepa. Ty coś do niej
czujesz.- wypowiedziała stanowczo.
-Tak, sympatię.- warknąłeś
podirytowany jej słowami.- Uwzięliście się z Pawłem czy co?! Do cholery znam
siebie lepiej niż wy mnie, a wmawiacie mi coś co nie jest prawdą! Malwina to
tylko przyjaciółka! Pocałowaliśmy się to fakt, ale to się zdarza! Chcieliśmy
tego i tyle! Było, minęło i zostało jak było, więc kurwa po chuj to roztrząsać!
–poderwałeś się z miejsca i gromiłeś ją rozwścieczonym wzrokiem.
Z tej Malwiny to taka typowa femme fatale. Czasami kobiet nie zależy na romantycznych kolacjach we dwoje, kwiatkach, bombonierkach i innych niespodziankach. Z Malwy to taka twarda babka i jakoś nie widzę jej, aby zachwycała się jakimś bukiecikiem i traciła głowę dla tego jedynego. Ale! Ale może Bartek ją odmieni. Nie na lepsze, bo ona jest fajna, ale zmieni postrzeganie świata na inne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTaka właśnie jest Pawłowska, ale wszystko się może zdarzyć :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam ;*