czwartek, 26 września 2019

Podróż czternasta


Skinąłeś głową na słowa Winiarskiego, które odnosiły się do twojego wcześniejszego ataku. Omiotłeś przelotnym wzrokiem powoli zapełniająca się Ergo Arenę i podziękowałeś nikłym uśmiechem Pawłowi, który podał ci piłkę. Wypuściłeś ją kilkukrotnie ze swoich palców nad głową i przerzuciłeś do rozgrywającego, aby po chwili wzbić się nad parkiet i mocno uderzyć nadgarstkiem w żółto-błękitną Mikasę. Obserwowałeś jak wpada w odpowiednie pole i usatysfakcjonowany potrząsnąłeś ręką, zwracając twarz ku trybunom. Wtem twoje przesiąknięte błękitem tęczówki zarejestrowały ruch po twojej lewej stronie. Gdy zmrużyłeś oczy dostrzegłeś drobną sylwetkę brunetki oraz towarzyszącą jej roześmianą blondynkę, które zajmowały miejsca tuż za bandami reklamowymi. Momentalnie wykonałeś rzut piłką do kosza i pobiegłeś w kierunku krzesełek, na których walały się klubowe bluzy. W tym całym chaosie zdołałeś jednak odnaleźć białą koszulkę meczową z numerem 1 oraz twoim nazwiskiem i nadrukiem lwa. Schowałeś ją za plecami i powędrowałeś w kierunku dziewczyn. Zameldowałeś się za barierką i uśmiech sam wkradł ci się na usta, kiedy brunetka spojrzała na ciebie tymi wesołymi, czekoladowymi tęczówkami. Wspięła się na czubki palców i musnęła przelotnie ciepłymi wargami twój policzek, a ty mimowolnie zadarłeś kąciki ust ku górze i przyciągnąłeś ją do siebie, opatulając ramionami. Chwila ta jednak nie potrwała długo, bowiem nie chciałeś przywołać na waszą dwójkę pełnych zaintrygowania spojrzeń, a przede wszystkim, aby Malwina nie wysunęła podejrzeń.

-Witaj moja fanko numer jeden.- zachichotałeś, a ona wraz z tobą.- Dla najwierniejszej kibicki mam specjalną stylizację. Jedynie co musisz to narzucić na siebie to cudeńko. – wysunąłeś ubranie poskładane w kostkę w jej kierunku.

-To wszystko z powodu przyjazdu twoich rodziców na mecz?-uniosła pytająco brew.

-Nie do końca.- posłałeś jej tajemniczy uśmiech.- Jesteś moją best friends forever, więc bierz swój seksowny tyłeczek w ruch i marsz mi się przebrać. Wiesz gdzie są łazienki czy ci pokazać?-poruszyłeś znacząco brwiami.

-Bartuś!-skwitowała potok słów jaki wydostał się z twoich słów parsknięciem śmiechu.-Kiedy ty się taki pewny siebie alvaro zrobiłeś?-wytrzeszczyła oczy.

-Uczy się od najlepszych.-poklepał cie po ramieniu Halaba, który wyłonił się znikąd. –Witaj skarbeńku!-wrzasnął uradowany i musnął usta ukochanej. – Kto dziś MVP?!

-Oczywiście, że ty! –odparła roześmiana blondynka.

-Widzicie jak sobie żonkę wyszkoliłem!- wypiął dumnie pierś brunet, przyciągając do siebie Klaudię.

-A tu kącik wzajemnej adoracji czy za przeproszeniem co do chuja?-obok ciebie zameldował się sam trener.- Filipiak, Halaba zapraszam na parkiet, ale to migiem! Podrywacze od siedmiu boleści się znaleźli!-wywrócił oczami Winiarski, a cała wasza czwórka zaniosła się niepohamowanym, głośnym śmiechem.

-Zaklepana?- mruknął Paweł, spoglądając wymownie w kierunku brunetki.

-Oczywiście, przecież dziś teściowie przyjeżdżają, Pawciu.-zaśmiałeś się.

-Kurde, szybcy jesteście. Nic nie wspominałeś o nocy poślubnej.

Uśmiechnąłeś się figlarnie w jego kierunku, a przyjmujący pokręcił z niedowierzaniem głową. Rozbawieni kontynuowaliście rozgrzewkę. Po kilku minutach na hali ponownie znalazła się Pawłowska tym razem odziana w twoją koszulkę. Ciemne kaskady opadały swobodnie na jej ramiona, odsłaniając nazwisko, na które usłyszenie przez trenerów pracowałeś na parkiecie podczas każdego meczu. Biel ubrania idealnie współgrała z jej ciemną karnacją oraz dodawała jej nieskazitelności. Musiałeś przyznać, że cholernie podobała ci się w takiej odsłonie i oglądanie jej takiej powodowało falę ciepła jaka rozpryskiwała się po całym twoim ciele, a szczególnie w sercu. Ciężko było cię pozbawić uśmiechu podczas rozgrzewki jak i samego spotkania. Mecz wychodził ci naprawdę dobrze, choć wzrok non stop uciekał ci na widownie, gdzie spoczywała twoja najlepsza przyjaciółka, a także twój obiekt westchnień. Prócz niej kilka minut przed pierwszym gwizdkiem na obiekcie sportowym zameldowali się także twoi rodzice, co niesamowicie dodawało ci motywacji, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Poderwałeś się z podłoża i podążałeś za wcześniej wyrzuconą piłką. Żółto-błękitna Mikasa  odprowadzana przez twoje czujne spojrzenie wpadła w końcową linie boiska, a ty wykrzyknąłeś wypełniony euforią z powodu zdobycia upragnionego punktu. Zarzuciłeś swoje ramiona na plecy kolegów i wraz z nimi podskakiwałeś w kółku, ciesząc się z pokonania drużyny z Suwałk.

-A MVP dzisiejszego spotkania wybrany został z numerem 15, Paweł Halaba! –donośny głos spikera niósł się po obiekcie sportowym.

Zaśmiałeś się, kręcąc z niedowierzaniem głową. Brunet popędził do starszego mężczyzny popychany przez ciebie oraz chłopaków i przejął od niego mikrofon, spoglądając ukradkiem w twoim kierunku:

-Ja tylko chciałbym podziękować wam moi kochani! A przede wszystkim jej, ale nie zabijcie jej dziewczęta! Ja was błagam bo ród Halab musi się tworzyć dalej, sami rozumiecie…

Uderzyłeś się z otwartej dłoni w czoło i obserwowałeś jak roześmiany przyjaciel tuli do siebie dziewczynę, skradając z jej ust przelotny pocałunek. Ty natomiast po chwili rozciągania przeskoczyłeś przez bandę reklamową i zawitałeś do swoich rodziców. Gestem dłoni przywołałeś do siebie Malwinę, która ponownie dzisiejszego dnia naznaczyła twój policzek jasnoróżową pomadką, szepcząc ciche gratulacje. Odwdzięczyłeś się jej tym samym i zsunąłeś dłoń na jej biodro, zwracając twarz ku swoim rodzicom. Twoja mama patrzyła na was z wyraźną radością, a ojciec komplementował twój występ, ale także wytknął ci kilka błędów. Po kilku minutach opuścili halę, na co obydwoje odczuliście niewyobrażalną ulgę. Przeprosiłeś brunetkę i podreptałeś do kolejki dziewczyn, które nawoływały cię już dłuższy czas. Po wykonaniu kilkunastu zdjęć oraz rozdaniu kilku autografów wsparłeś się dłonią o barierkę i wdałeś w swobodną rozmowę z miedzianowłosą dziewczyną, której uśmiech nie znikał z twarzy. Spoglądała na ciebie zza kurtyny rzęs, lecz ty starałeś się lekceważyć jej zalotne spojrzenia.

-Bartuś, idziesz, kochanie?- usłyszałeś zza pleców, a gdy się odwróciłeś ujrzałeś brunetkę, która zarzuciła ci dłoń na szyję, lekko za nią obejmując.

-Ależ oczywiście.- odparłeś, ledwo powstrzymując się od śmiechu.- Dzięki za rozmowę. Do zobaczenia na kolejnych meczach!-zwróciłeś się do fanki.

Ta pomachała ci jedynie i oddaliła się. Twoje błękitne tęczówki utkwiły spojrzenie w twarzy Pawłowskiej, która czuła się wyraźnie usankcjonowana swoim zachowaniem oraz udanym spławieniem nachalnej rudowłosej. Ty natomiast wzniosłeś brwi ku górze i pokręciłeś z niedowierzaniem głową.

-Co to było?- splotłeś ramiona na klatce piersiowej i popatrzyłeś na nią wymownie.

-Śliniła się do ciebie jak jakaś psychopatka, więc uznałam, że muszę zainterweniować. Nie ma za co.- odparła, wzruszając ramionami.

-Jesteś zazdrosna.- skwitowałeś z cwanym uśmiechem.

-O co? O tą kupę tłuszczu?- wskazała dłonią twój brzuch, uśmiechając się triumfalnie.

-O ty!

Studentka prawa momentalnie poderwała się z miejsca, odczytując twoje zachowanie precyzyjnie. Pędziła na najwyższych obrotach wokół barierek, przeskakując różnorakie obiekty napotkane na swojej drodze i oglądając się zza siebie, czy aby na pewno znajdujesz się bezpiecznie daleko. Chichotałeś pod nosem, pogrążając się za nią w pogoni. Musiałeś przyznać, że naprawdę imponowała ci swoją formą, lecz wiedziałeś, że z góry była mimo wszystko skazana na porażkę. Po chwili obejmowałeś ją już w pasie i torturowałeś łaskotkami, zauważając rozbawione miny waszych przyjaciół.

~
Hejka! ^^
Dziś trochę zabawnie, ale to taka osłona przed akcją jaka nabierze tempa już w piętnastce :D Także spokojna wasza rozczochrana xD Pawełek świruje, ale to chyba lubicie. Ogólnie dużo go tu daje, ale mam nadzieję, że się to Wam podoba :D Po za tym to na zlecenie pewnej osoby haha xD Bartuś ma branie, ale na komisariacie czuwa Malwina ^^ Całuję i do zobaczenia ( mam nadzieje, że teraz w  sobotę się uda zjawić tu :D ) ;*
PS: Łukasz powinien się też pojawić na dniach :3



czwartek, 19 września 2019

Podróż trzynasta


Bartek objął cię w pasie, prowadząc w kierunku kuchni. Zmarszczyłaś brwi, gdy o twoje uszy obił się odgłos smażenia. Nie było nawet znikomych szans, że Paweł zdecydował się odwiedzić Filipiaka o tak wczesnej porze. Z twoich ust wydobyło się ciche westchnięcie, gdy twoje czekoladowe tęczówki natrafiły na sylwetki rodziców chłopaka. Odwróciłaś się lekko w kierunku jego twarzy i zerknęłaś na nią przelotnie, posyłając mu niezrozumiałe spojrzenie. Bartek jednak zlekceważył twoje sygnały i popchnął cię delikatnie w kierunku wejścia do pomieszczenia, układając dłonie na twoich biodrach. Mimowolnie przez twoje usta przewinął się nikły uśmiech, lecz pośpiesznie zrzuciłaś z siebie jego ręce i zagłębiłaś się w pomieszczenie. Nagle zrozumiałaś co miał na myśli, rzucając ci na powitanie, że spadłaś mu z nieba.

-Dzień dobry!- wypowiedziałaś z promiennym uśmiechem na ustach.

-Dotarła i najpiękniejsza, najlepsza dziewczyna na świecie, a przede wszystkim moja.-białe perełki wyłoniły się zza metalowych prętów aparatu, a przesiąknięte błękitem oczy utkwiły w twojej twarzy swoje spojrzenie.

-Nie pozwalaj sobie.-syknęłaś przez zaciśnięte zęby, gdy jego dłoń ponownie zawędrowała na twój pośladek, co lekko cię zirytowało.

-Ach, ta miłość! No Jarek spójrz na nich! Najarani szczęściem jak po maryśce!-emocjonowała się pani Alina.

-Może ćpali.- wzruszył ramionami ojciec chłopaka, a wy parsknęliście głośnym śmiechem.- A widzisz! Mówiłem!

-Ty jak czasami coś powiesz.-przewróciła oczami kobieta.-Skarbie, zjesz z nami?- zwróciła się do ciebie, uraczając cię ciepłym uśmiechem.

Skinęłaś głową, odwzajemniając jej gest i odsunęłaś jedno z krzeseł, zajmując miejsce przy kuchennym stole. Obserwowałaś jak Bartek wypełnia elektryczny czajnik wodą, a chwilę później wrzącą cieczą zalewa kubki i jeden z nich stawia przed tobą. W ramach podziękowania musnęłaś ustami jego policzek, aby wpasować się pod publikę, jaką byli jego rodzice dla uwiarygodnienia waszego związku oraz z powodu zwykłej ochoty na zrobienie tego. Blondyn wzniósł nikle kąciki ust i wpakował do buzi kawałek naleśnika wypełnionego Nutellą, komplementując rodzicielkę. Uśmiechałaś się pod nosem, przypatrując się temu z jaką miłością w oczach patrzył na twarz rodzicielki, z którą zagłębił się w swobodnej rozmowie. Wraz z ojcem siatkarza w milczeniu przysłuchiwałaś się konwersacji owej dwójki, dodając co niego od siebie, gdy nadarzyła się ku temu okazja. Podziękowałaś blondynce za pyszny posiłek i zatopiłaś usta w ciemnym napoju, przymykając powieki.  

-Przedstawiałaś może Bartka swoim rodzicom?- padło nagle pytanie z ust pani Aliny.

-Nie, jeszcze nie.- pokręciłaś głową.

Starałaś się zachować neutralny wyraz twarzy, choć zapytanie rodzicielki właściciela mieszkania totalnie zbiło cię z tropu, a przede wszystkim zaskoczyło. Nie przeczuwałaś, że kobieta może cię zapytać o coś takiego już podczas waszego drugiego widzenia.

-W takim razie co powiedzie na wspólny obiad u nas?-zaproponowała blondynka.-Przyrządzę moje popisowe dania. –dodała.

Przełykana przez ciebie właśnie kawa na dłuższy moment utkwiła w twoim przełyku. Filipiak momentalnie interweniował i uderzył cię dłonią w plecy, próbując umożliwić przełknięcie napoju. Po chwili po zachłyśnięcia i ataku kaszlu pozostały jedynie oczy, które zaszły ci łzami. Spojrzałaś z wdzięcznością na Bartka i spuściłaś głowę. Wbiłaś wzrok w swoje dłonie sunące po materiale dżinsów na udach, które były oznaką nerwowości. Twoja prawa stopa lekko podrygiwała z podłoża i byłaś wdzięczna, że rodzice chłopaka nie mogą tego zobaczyć. Nie wiedziałaś jak się masz zachować, co odpowiedzieć, aby nie wzbudzić podejrzeń. Odgarnęłaś niesforny kosmyk opadający ci na czoło za ucho i rozchyliłaś usta w celu zabrania głosu, ale wyręczył cię w tym Bartek.

-Nie!- zareagował zbyt impulsywnie.- Yyy znaczy…-próbował naprawić swój błąd.- Rodzice Malwiny prowadzą firmę i nie mają czasu. – oświadczył, wymieniając z tobą wymowne spojrzenie, a ty jedynie skinęłaś głową na potwierdzenie jego słów.

-No nic. –westchnęła kobieta.- Wpadniemy na mecz w przyszłym tygodniu.-poderwała się z miejsca, zbierając swoje rzeczy.

-Jasne, zapraszam. Malwina też będzie.

Atakujący podziękował rodzicom za wizytę i wyściskał ich przed wejściem. Ty także serdecznie pożegnałaś się z gośćmi, muskając przelotnie ich policzki, po czym opadłaś na kanapę w salonie i westchnęłaś głośno, dając do zrozumienia przyjacielowi ile wysiłku kosztowało cię to spotkanie z jego rodziną oraz pozwalając ujść uldze, jaką poczułaś, gdy za małżeństwem zamknęły się drzwi. Przymknęłaś powieki, ale odczuwając ciężar ciała pod jakim ugiął się materiał sofy otworzyłaś oczy i zmroziłaś go lodowatym spojrzeniem, zarzucając, iż nie możecie przeciągać tego udawania. Blondyn spojrzał na ciebie z bezsilnością w błękitnych tęczówkach i wytłumaczył się, że naprawdę nie miał wyjścia.

-Dwie butelki wina ci to wynagrodzą?-mruknął, bawiąc się materiałem koszulki.

-O nie ma mowy.-pokręciłaś stanowczo głową.- Mam inny pomysł i nie przewiduje twojej odmowy.-wypowiedziałaś twardo, uśmiechając się triumfalnie.

Siatkarz zgodził się w ciemno, kiwając posłusznie głową i niespodziewanie nakrył twoje usta swoimi. Jego wargi były tak przyjemnie ciepłe i aksamitne, że nie wyobrażałaś sobie innego sposobu na ogrzanie cię w ten styczniowy poranek. Jego język plątał się początkowo z twoim, ale później blondyn nadał odpowiedni rytm waszemu pocałunkowi, który z subtelnego przerodził się w żarłoczny i przepełniony namiętnością. Jego dłoń zawędrowała pod twoją bluzkę. Wzdrygnęłaś się na kontakt jego ciepłej dłoni z twoim ciałem, lecz nie przerwałaś pocałunku. Uczyniłaś to dopiero po chwili.

-Teraz tak będziesz pogrywał? Katował mnie swoją bliskością?-parsknęłaś, spoglądając wymownie na jego rękę, która przestała wodzić twoją skórę.

-Nie, po prostu chciałem się jakoś ładnie zrewanżować za ten teatrzyk z rana.-roześmiał się.

-No to przyznam, że ci się udało.- zawtórowałaś mu, skrywając zaróżowione policzki pod ciemnymi kosmykami.

Blondyn jednym, zdecydowanym ruchem przyciągnął cię do siebie i spowodował, że twoja głowa wylądowała na jego klatce piersiowej. Dzięki temu mogłaś wsłuchać się w rytmiczne uderzenia jego serca, co ukoiło twoje nerwy, które pojawiły się podczas spotkania z jego rodzicami. Mimowolnie twoje usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, gdy wylądowałaś na jego udach opleciona szczelnie jego silnymi ramionami, a do nozdrzy wdarła się intensywna woń jego perfum, która spowodowała, że irytacja na niego kontynuowaniem przedstawienia przed jego rodziną całkowicie zniknęła.


***


Wodziłeś wzrokiem po drobnej sylwetce brunetki, która raz po raz zmieniała odzienie, próbując usłyszeć od ciebie w jakiej sukience czy też zestawie spódnicy i bluzki wygląda odpowiednio na dzisiejszy wieczór. Pokręciłeś stanowczo głową, gdy zdecydowała się na bordową, krótką sukienkę z koronkową górą, które ledwo przysłaniała jej pośladki. Uformowałeś dłonie w pięści na myśl o tym, że inni faceci będą pożerać ją wzrokiem i ślinić się na jej widok. Nie podobało ci się to ani trochę, dlatego też subtelnie próbowałeś wybić jej z głowy pomysł założenia tej kreacji na imprezę, gdy za pomocą szczoteczki aplikowała tusz na rzęsy. Malwina jednak zdecydowanie odrzucała twoje protesty, uraczając cię co jakiś czas przelotnym spojrzeniem. Zrezygnowany wzruszyłeś ramionami, rzucając pod nosem, że nie będziesz jej wybawiał z opresji, gdy jakiś mężczyzna zbyt mocno narzuci jej swoje towarzystwo.

-Nie przesadzasz trochę, Bartek?- parsknęła podirytowana.-To tylko sukienka!

-No i?- jęknąłeś.- Mało wariatów po świecie chodzi?

-Wyluzuj, będziemy tam razem i nic się nie stanie.

-Spoko. Ubieraj się w co chcesz.

Machnąłeś na nią lekceważąco ręką i kiedy miała już zamiar zapytać o co biega po wnętrzu mieszkania rozprysnął się dźwięk dzwonka do drzwi. Podreptałeś w ich kierunku, pozwalając jej dokończyć szykowanie i rozwarłeś je przed przyjacielem oraz Klaudią. Paweł uniósł pytająco brew, spostrzegając twoją minę, ale ty jedynie mruknąłeś, że później mu opowiesz. Nie napierał i skinął głową na oznakę zgody. Kilkanaście minut później postawiłeś na blacie stołu kufer piwa i zawędrowałeś wzrokiem na sylwetkę brunetki, która szalała na parkiecie z Olszewską.

-No to mów co cię gryzie, kumplu.-poklepał cię po ramieniu Halaba.

-No zgadnij.-rzuciłeś pod nosem.- Najpierw dobra czy gorsza rzecz?

-Wjeżdżaj z tą drugą.

-Malwina przesadziła dziś z tą sukienką i jak jej mówiłem załóż inną to nie, bo przecież jestem tylko jebanym kumplem, który jest dobry do pośmiania, nie?-twój głos ociekał sarkazmem.

-Hej, Filipiak, co cię ugryzło?-brunet popatrzył na ciebie z niezrozumieniem.- Jesteś tutaj to będziesz od niej odganiał facecików, więc no problem, a jak sobie nie dasz rady to prywatna, dodatkowa ochrona siedzi obok ciebie.- zaśmiał się.

-Dzięki.- także zachichotałeś.- No, ale ja nie chcę by ktoś podziwiał jej piękno, atuty po za mną. – jęknąłeś.

-Za jakiś czas będzie tylko twoja, zobaczysz.-zapewnił cię przyjmujący.- A ta lepsza rzecz?

-Jasne.-szepnąłeś pod nosem.- Rodzice do mnie wparowali rano i pech chciał, że przygnało też do mnie Malwę. No i oczywiście musieliśmy odstawić teatrzyk.- relacjonowałeś przyjacielowi.- W wymówce wynagrodzenia jej to ją pocałowałem i zacząłem ją macać. Kurwa, muszę się zacząć kontrolować, ale ona działa na mnie jak płachta na byka. –westchnąłeś, mocząc usta w alkoholu.

-Hamuj się, Barti! Nie chcę słyszeć o  szczegółach twoich fantazji seksualnych do ślubu!-zaprotestował młodszy siatkarz.- No, ale powiem ci, że nabierasz wprawy, bo z tą wymówką to szacun.-wyszczerzył się, klepiąc cię po ramieniu w uznaniu.

-Czemu akurat do ślubu?- zaśmiałeś się.

-Znudzi ci się do tego czasu opowiadanie o tym, bo przed ołtarzem pewnie nie raz się  w niej zanurzysz.

-Boże, Halaba! –wrzasnąłeś rozbawiony, parskając głośnym śmiechem wraz z autorem  wcześniejszych słów.

Sączyłeś złocisty trunek, nie spuszczając wzroku z roześmianej studentki prawa. W chwili, gdy jakiś szatyn wziął ją w obroty zainterweniowałeś, rzucając hasło odbijany. Pawłowska uraczyła cię promiennym uśmiechem i zaczęła bujać pośladkami w rytm In my mind wydobywającego się z potężnego rozmiaru nagłośnienia. Ocierała się przy tym o twoje spodnie, co w żadnym stopniu ci nie przeszkadzało, a krótka sukienka przestała być dla ciebie powodem do irytacji, gdy jej materiał uwydatniał jej kobiece atuty. Okręcałeś ją systematycznie wokół własnej osi i zatopiłeś się w beztrosce jaką sprowadzała na ciebie obecność Malwiny oraz donośna rozbrzmiewająca po lokalu muzyka.

~

Hello! ^^
Przepraszam po raz kolejny za opóźnienia. Wiem, że w tym tygodniu zawalam z rozdziałami, ale w kolejnym powinno już być okay :D Ta część trochę o niczym, ale chcę przez kilka części ukazać uczucie Bartka jakim darzy Malwinę, ale spokojnie jeszcze się w tej historii podzieje :3 Całuję i do zobaczenia w sobotę ( mam nadzieję, że tym razem wyrobię XD) ;*

czwartek, 12 września 2019

Podróż dwunasta


Zaciągnęłaś się intensywną wonią męskich perfum, które uderzyły w twoje nozdrza, gdy zarzucałaś strzepywaną przez ciebie kołdrę na opuszczone kilka godzin temu łóżko. Mimowolnie po twoich ustach przebiegł cień uśmiechu na widok otworzonej przez twój umysł twarzy Filipiaka skąpanej w ciemności sypialni i rozświetlonej jedynie przez blask księżyca, który towarzyszył wam zeszłej nocy. Wzdrygnęłaś się przypominając sobie dzikość i pożądanie, które przesiąkało jego jasne, błękitne tęczówki na wylot. Nigdy nie widziałaś go w takim wydaniu, ale naprawdę ci się taki spodobał. Był taki inny niż zazwyczaj, totalnie odbiegał od swojej codziennej odsłony. Uważałaś to za cholernie pociągające, ale nie zamierzałaś powtórzyć waszych łóżkowych igraszek. Przede wszystkim dlatego, że Bartek był twoim przyjacielem, a upust tej chemii jaka powstała między wami kilkanaście godzin temu miała być jednorazowym wyskokiem. Po za tym z większością facetów tak postępowałaś. Po swojej gierce porzucałaś ich w kąt, nie sięgając po nich kolejny raz. Traktowałaś ich jak wykorzystane szczoteczki do zębów, których po terminie wydajności się pozbywałaś. Choć to porównanie brzmiało okrutnie to ty się tak nie czułaś, bowiem przedstawicielom męskiej płci nie pozwalałaś przekroczyć pewnych granic, a dokładniej kończyłaś jedynie na niewinnym flircie, a w skrajnych przypadkach na gorącej wymianie pocałunków. Nie posuwałaś się do niczego więcej, do czegoś bardziej intymnego. Nie żałowałaś natomiast tego, że uległaś chwili i pozwoliłaś blondynowi zataszczyć się do własnej sypialni, aby później dać upust iskrom jakie powstawały pomiędzy wami od dłuższego czasu. Oboje tego chcieliście, czego skutkiem było wzajemne zatopienie się w przyjemności i w sobie nawzajem. Na twojej skórze wciąż zalegał cień jego subtelnego dotyku czy to smukłych dłoni czy miękkich warg. Na szyi widniały ciemne plamki, które były pamiątką po tej gorącej, styczniowej nocy, lecz skutecznie udało ci się je przysłonić ciemnymi puklami, które swobodnie opadały na twoje plecy. Gorzej ukryć było rozmarzone oczy, gdy myślałaś o wydarzeniach jakie miały inauguracje w salonie, a finisz na tym łóżku. Nie zamierzałaś się jednak przed tym hamować. Bartek był twoim najlepszym przyjacielem, ale też atrakcyjnym facetem i wizualnie naprawdę przypadł ci do gustu.

-Ty, Malwa, co ty dziś taka radosna?- trąciła cię łokciem Klaudia, o której obecności prawie całkowicie zapomniałaś.

-No przecież miałyśmy zajęcia z naszym kochanym wykładowcą.- oznajmiłaś z entuzjazmem, po czym zaniosłaś się śmiechem.

-Ty już nie kręć, tylko gadaj.- trzepnęła cię w ramie blondynka, wskakując na świeżo pościelone posłanie.

-No dobra, ale najpierw prowiant do filmu.- zastrzegłaś.

Przetrząsałaś szafki kuchenne w poszukiwaniu składników do przygotowania twojej popisowej gorącej czekolady, z którą twoja przyjaciółka zdążyła się naprawdę mocno polubić. Po chwili po wnętrzu mieszkania unosił się słodki aromat zmieszany z zapachem frytek belgijskich, którymi zajęła się twoja towarzyszka. Prócz tego wsypałaś do obszernej miski zawartość paczki czipsów o smaku serka fromage oraz otworzyłaś opakowanie żelek owocowych. Blondynka skwitowała wasz arsenał donośnym śmiechem i stwierdziła, że to wystarczy wam spokojnie na cały sezon, a nie jedynie pojedynczy odcinek. Kilkanaście minut później w końcu spoczęłaś na miękkim materacu i przed odpaleniem serialu zamoczyłaś usta w parującej cieczy, po czym spojrzałaś na Klaudię.

-Nie gap się tylko mów!-ponagliła cię.

-No dobrze, ale jak ci powiem co wczoraj się działo na tym łóżku to już nie będziesz chciała tutaj siedzieć.- zachichotałaś, a jej reakcja jaką zaobserwowałaś na twarzy umocniła twoje rozbawienie.

-Boże! Z kim?!-pisnęła podekscytowana, niemalże wylewając słodki napój z kubka.

-Filipiak. –szepnęłaś, spuszczając wzrok.

Zwiesiłaś głowę, odczuwając przyrost temperatury na twoich bladych dotąd policzkach. Teraz byłaś przekonana, że ich barwa zmieniła się i wpłynął na nie obfity rumieniec, który starałaś się zakryć ciemnymi kaskadami. Klaudia zaniosła się chichotem, obserwując twoje poczynania i za pomocą palców podniosła twój podbródek, patrząc na ciebie z wyraźnym roześmianiem obecnym w jej oczach:

-Ty wstydzioszku!

-Klo, wybacz, ale trochę mam powody do zmieszania.-wzruszyłaś ramionami.

-Czy ja wiem? Przystojny, atrakcyjny, zabawny, w twoim wieku, blondasek.-wyliczała na palcach studentka prawa.

-Tu nie o to chodzi. To mój przyjaciel.- westchnęłaś.

-O jeju, zdarza się! Po za tym zawsze możecie przeskoczyć do poziomu friends with benefits.-poruszyła znacząco brwiami.

-Wariatka!- parsknęłaś śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem głową.

Najechałaś myszką na przycisk play i tym samym rozpoczęłaś wasz maraton serialowy, który początkowo miał się rozpocząć i zakończyć na jednym odcinku. W międzyczasie blondynka przekonywała cię o tym, że nie żałowałaś swojego zachowania, więc nie powinnaś być zmieszana, na co po chwili skinęłaś głową. Wiedziała, że tego chciałaś, co poparła pocałunkiem z atakującym, który miał miejsce w klubie i chemią, która już wtedy była pomiędzy wami widoczna. Przyznałaś jej rację i od tego momentu nie zamierzałaś się wstydzić faktu, że dałaś się dogłębnie poznać swojemu najlepszemu przyjacielowi. Takie rzeczy się zdarzają w życiu, a wy byliście w pełni świadomi tego co robicie.


***


-Drogi, a nie czekaj kochany będzie lepszy! Tak więc kochany pamiętniku! Dnia 18 stycznia 2020 roku Bartek Filipiak się zakochał! Zapomniałem dodać w nawiasie ten pojeb z numerem jeden grającym ze mną w klubie, ten sam patolus, który rozwalił szafę w Neapolu i ten sam idiota, który niemal złamał nogę podczas salta na plaży! –parodiował Paweł swoim zabawny, piskliwym głosikiem.

-Ciebie to powinien odwiedzać tylko psychiatryk, pojebańcu.-skwitowałeś, wywracając oczami i zanosząc się śmiechem z jego słów.

-Powiedz to Klaudii. Zobaczymy czy kopnię cię tak mocno, że będziesz kaszlał dupą czy może wymyśli jeszcze coś bardziej oryginalnego.-zaśmiał się przyjmujący.

Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i zagłębiłeś się we wnętrzu mieszkania przyjaciela, w którym robiło się od chaosu. Spojrzałeś na niego wymownie, a brunet jedynie wzruszył ramionami, sprzedając ci wylewne przeprosiny za panujący w jego lokum bałagan. Westchnąłeś z bezradności nad jego postawą i zlitowałeś się nad nim, proponując mu swoją pomoc. Po chwili jego zacisze lśniło od czystości, a ty w podzięce otrzymałeś od chłopaka oszronioną puszkę. Posłałeś mu szeroki uśmiech i opadłeś na kanapę w salonie, klepiąc miejsce obok siebie. Złocista ciecz przesunęła się po ściance twojego gardła, wprawiając cię w lekkie dreszcze, ale po chwili tak zatopiłeś się w rozmowie z Halabą, że nawet chłodny alkohol ci nie przeszkadzał. Podzieliłeś się z nim obawami odnośnie swojego uczucia względem Malwiny i zostałeś obdarowany słaby uśmiechem w jego wykonaniu oraz poklepaniem po ramieniu, gdy poruszyłeś kwestię możliwości, iż ona nigdy cię nie pokocha.

-Halabcia, ale ona nie wierzy w miłość. W co ja się wpakowałem?- jęknąłeś, odchylając głowę do tyłu.

-Majaczysz, Bartuś.- pokręcił z niezadowoleniem głową właściciel mieszkania.- A może ty będziesz tym wyjątkiem, który pozwoli jej uwierzyć  w jej istnienie?

-Nie masz tej gwarancji.-mruknąłeś, popijając alkohol.- Zostanę u ciebie na noc.

-Jezu, ale posłuchaj. Zachowuj się jak dotychczas i daj rzeczom toczyć się własnym tempem. Bądź sobą, nie napieraj i zobaczysz, że z czasem może co w tobie dostrzeże.-tłumaczył ci cierpliwie brunet.- Aha i ja nie ma nic do gadania tak? Cię kurde ta mała siksa wycwaniła.- prychnął pod nosem.

-W sumie nie mam nic do stracenia.- wzruszyłeś ramionami. – Piłem człowieku.- wskazałeś na puszkę trzymaną w dłoni.

-Wiem i więcej nie dostaniesz, więc się ciesz.


***


Po późnym powrocie do Gdańska jedyne o czym marzyłeś to błogi sen. To nie był jednak koncert życzeń i gdy przekręcałeś się na drugi bok twoje mieszkanie otuliła melodia dzwonka. Jęknąłeś przeciągle, mając ochotę unicestwić całe stworzenie tego świata, a przede wszystkim osobę stojąca za drzwiami i nękającą cię o tak wczesnej porze. Gdy zerknąłeś przelotnie na ekran telefonu okazało się, że wybiła zaledwie ósma rano. Zrezygnowany zwlokłeś się z łóżka i nie zważając jedynie na znajdujące się na tobie bokserki podreptałeś do drzwi. Pośpiesznie przekręciłeś ich zamek i rozwarłeś je solidnym ruchem. Wypuściłeś głośno powietrze w momencie, gdy jasne, błękitne tęczówki lustrowały zaskoczonym wzrokiem sylwetkę rodzicielki oraz ojca.

-Bartus, synku, odziałbyś się!- zbeształa cię niska kobieta, tuląc się do ciebie.

-Witaj synu!- przywitała się z tobą głowa rodziny.

-Nie mogliście wybrać sobie późniejszej godziny odwiedzin?-spojrzałeś na nich niepewnie.-Nie żebym narzekał, ale wczoraj późno wróciłem i no…-zmieszany przeczesałeś palcami potargane włosy.

-Później odeśpisz, a teraz prowadź do kuchni i przyrządzę ci porządne śniadanie. – oświadczyła twoja matka, a ty gestem dłoni wskazałeś jej dane pomieszczenie.

Powędrowałeś tam za nią i w czasie, gdy kobieta zabrała się za smażenie naleśników, których nie potrafiłeś jej omówić zabrałeś się za przygotowywanie kawy. Paradowałeś sobie w półnegliżu po mieszkaniu, gdy o twoje uszy ponownie obiła się znajoma melodia. Przewróciłeś jedynie oczami i już miałeś udać się do drzwi, gdy z ust rodzicielki padło pytanie:

-A jak tam z Malwinką się wam układa?

Naprawdę marzyłeś o tym by o tak wczesnej porze poruszać z matką tak ważny temat. Gdyby tylko wiedziała, że od czasu udawania waszego związku w twoim domu rodzinnym zapragnąłeś go mieć w rzeczywistości. Westchnąłeś do własnych myśli i rozchyliłeś usta, aby udzielić jej odpowiedzi jednak przerwała ci kolejna fala dźwięku.

-Malwina…-jąkałeś się, przeciągając moment zaspokojenia jej ciekawości.-…właśnie przyszła!- wykrzyknąłeś pełen entuzjazmu, dostrzegając w progu drobną sylwetkę dziewczyny.

-Co jest?- szepnęła, spoglądając na ciebie ze zmarszczonymi brwiami.

-Spadłaś mi z nieba.

~
Siemka! ^^
Trochę się spóźniłam, ale miałam mega zabiegany dzień. a potem pochłonęły mnie seriale :D Niestety, ale plany ze studiami poszły w pizdu, bo matma znowu psuje mi życie i mam z nią pod górkę, ale choć będę miała więcej czasu dla Was ( przynajmniej do maja :D)  Ten rozdział trochę nudnawy, a nawet popsuty od części Bartka, ale cóż.. Zdarzają się i takie :/ Dziś głownie skupiłam się na uczuciach, ale końcówka daje chrapkę na coś więcej i ciąg dalszy będzie w kolejnym rozdziale :D  Całuję i widzimy się w środę! ;*


sobota, 7 września 2019

Podróż jedenasta


Świetliste promienie słońca wlewały się do wnętrza sypialni po przez nieprzysłonięte okno, o której zeszłej nocy żadne z waszej dwójki nie było w stanie myśleć. Skąpana w nich została twarz brunetki, ale obdarowana była także przenikliwym wzrokiem twoich, jasnych, błękitnych tęczówek, które czuwały nad nią od przeszło dwudziestu minut. Prawda była taka, że nie potrafiłeś oderwać od niej wzroku, Bartoszu. Nagie obojczyki przyciągały spojrzenie, a pełne piersi, które wczoraj obsypywałeś czułymi, ale zarazem gorącymi pocałunkami nakryte były błękitną kołdrą, która szczelnie do nich przylegała, bowiem dziewczyna podtrzymywała ją dłonią. Westchnąłeś głęboko, wpatrując się w kuszące usta Pawłowskiej. Zagryzłeś płat dolnej wargi, przyłapując się na tym, iż miałeś ochotę obrysować ich kształt opuszkiem palca oraz odgarnąć niesforną grzywkę, która opadała jej na twarz. Jej ciemne kaskady rozsypane były na miękkiej poduszce, a twarz osnuta była snem i wydawało ci się, że tak pozostanie jeszcze przez dłuższy czas. Wsparty łokciem o materac z głową ułożoną na dłoni miotałeś się z własnymi myślami. Choć w pokoju panował chłód, który odczuwałeś na nagim kawałku klatki piersiowej, to jednak w tobie górowało stężenie ciepła, rozpryskującego się po całym twoim ciele i to martwiło cię najbardziej. A tego błogiego uśmiechu nic nie było wstanie zetrzeć ci z ust. Nawet myśl o wizycie rodziców w najbliższym tygodniu już tak nie zaprzątała twoich myśli i nie wprawiała cię w zdenerwowanie, bowiem wiązały się z tym pytania matki o Malwinę, która w końcu od świąt teoretycznie, lecz nie praktycznie była twoją dziewczyną. Skrzyżowałeś ramiona pod głową i wbiłeś wzrok w śnieżnobiały sufit. Nagle twój umysł zaczął łączyć wszelkie fakty, odtwarzać wszystkie twoje zachowania, gesty względem brunetki i naprawdę gdybyś mógł cofnąłbyś się, aby nie dojść do tego wniosku.

-O cholera!-warknąłeś pod nosem, skrywając twarz w dłoniach.

Momentalnie poderwałeś się do pozycji siedzącej i pokręciłeś z niedowierzaniem głową. Prychnąłeś pod nosem z powodu swojej głupoty i bezsilnie opadłeś plecami na materac, nie zważając na to czy wyrwiesz Malwinę ze snu czy też nie. Teraz jedynie liczyło się twoje beznadziejne samopoczucie psychicznie po zdaniu sobie sprawy z prawdy. Zakochałeś się w Malwinie Pawłowskiej. Zwariowałeś doszczętnie na jej punkcie. Zostałeś otumaniony przez jej urok, przez jej osobę, przez nią samą. Nigdy wcześniej nie czyniłeś takich rzeczy. Nie wdawałeś się w rozmowy pełne podtekstów, nie wznosiłeś się na szczyt swojej pewności siebie, nie bajerowałeś, nie wymieniałeś gorących pocałunków, szukając do nich pretekstów. A przede wszystkim nie podawałeś się ekstazom z niezbyt dobrze poznaną przez ciebie kobietą. Od samego początku spostrzegłeś, że pochodząca z Poznania dziewczyna jest rodzajem osobowości, która lubi mieć wszystko pod kontrolą, dominować i buntować się, kiedy zostaną jej stworzone do tego warunki. Jednak nie przewidziałeś, że przebywanie w jej towarzystwie aż tak wpłynie na twoją osobę. Wprowadziła kilka detali do twojego charakteru, ale wcześniej tego nie wychwyciłeś. Dopiero teraz odnotowałeś, że przy niej stałeś się znacznie pewniejszym facetem, korzystającym ze swoich atutów jakim niepodważalnie był uśmiech z nutką słodkości czy twoja ogólna prezentacja zewnętrzna. Kiedyś teksty jakie wypowiedziałeś w jej kierunku nie opuściłby twoich ust, a teraz były codziennością, były elementem twojej osobowości.

-Witam dominatora.- jej beztroski śmiech otulił twoje uszy.

-A dzień dobry mała czarna.- odsłoniłeś przed nią swoje śnieżnobiałe uzębienie.

-Mała? Już ci mówiłam! Mała to jest…-oburzyła się.

-Nie możesz już tak powiedzieć.- pstryknąłeś ją w nos.- Rodzice nie nauczyli cię, że nie ładnie jest kłamać?- spojrzałeś jej głęboko w oczy.

- Wybacz mi Bartuś, ale chyba musisz mi przypomnieć o swoich wymiarach, bo już zdążyłam zapomnieć.-mruknęła z psotnym uśmiechem.

-Ty oszustko! Ja się namęczyłem, naprodukowałem, a ty mi teraz z czymś takim..?

-A tak poważnie, to żałuję, że nie dałam ci dominować wcześniej.-oświadczyła z szerokim uśmiechem, gładząc opuszkami palców twój policzek.

Wtem wasze spojrzenia skrzyżowały się na jednym pułapie, a po twoim ciele przebiegł dreszcz. Jej malinowe usta nakryły twoje, muskając je z subtelnością. Pocałunek trwał zaledwie chwilę, a nim się obejrzałeś dziewczyna przyodziana w twoją bluzę powędrowała do kuchni. Momentalnie chwyciłeś w dłoń telefon i ze spisu kontaktów wybrałeś to jedno zdjęcie, którego z upragnieniem wypatrywałeś. Przewróciłeś oczami z niecierpliwości i już miałeś zrezygnować z próby kontaktu, kiedy osoba po drugiej stronie zaakceptowała połączenie.

-Filipiak?- w barwie głosu przyjaciela wyraźnie dało wyłapać się spore zdziwienie.

-Głupio pytasz.-mruknąłeś.- Molo za jakieś półtorej godziny. Widzimy się. To pilne.-wyrzuciłeś z siebie słowa i słysząc jedynie „yhym” Pawła zakończyłeś rozmowę.

Zjawiłeś się w kuchni i taksowałeś wzrokiem drobną sylwetkę Malwiny, która zważając na waszą pobudkę po południu zdecydowała się przyrządzić zapiekanki z pieczarkami i serem mozzarella, które posłużą wam od razu za obiad. Pokiwałeś głową w geście uznania nad jej pomysłem i zająłeś się parzeniem kawy. Kątem oka przez cały czas zerkałeś jednak na dziewczynę, która ścierała ser, a przy tym jej pośladki lekko drżały. Z cwanym uśmiechem na ustach zalałeś wrzącym strumieniem wody ciemny proszek i podsunąłeś w jej stronę parujący kubek. Niespodziewanie Malwina wspięła się na czubki palców i musnęła przelotnie twój policzek ustami w podzięce za napój bogów. Posłałeś jej ciepły uśmiech i zająłeś miejsce przy stole, przeglądając media społecznościowe. Czułeś, że po tej skąpanej namiętnością nocy coś się zmieniło. Jakby przełamały się ostatki lodów jakie was dzieliły i obydwoje staliście się względem siebie bardziej czuli, serdeczni. O czym idealnie świadczył pocałunek właścicielki mieszkania złożony na twoim policzku chwilę temu. Cieszyła cię również swoboda w jej zachowaniu. Ostatnią rzeczą o jakiej marzyłeś była niezręczność jaka mogła się pomiędzy wami wkraść. Nim zauważyłeś, a pochłanialiście posiłek w ciszy, lecz ta nie była ciążącą. Należała do tych z rodzaju mistycznych, ale przyjemnych.

-Cieszę się, że poznałem cię w maksymalnym pakiecie.- rzuciłeś, gdy opuszczałeś jej mieszkanie.

- Lepiej tutaj posuje stwierdzenie dogłębnie, Bartuś.-zachichotała, otulając się szczelnie rozpiętą kurtką.- Lecę bo zimno, a już nie ma mnie kto rozpalić.

-Jeżeli  chcesz to wrócę. Trening mam dopiero wieczorem.- poruszyłeś znacząco brwiami.

-Co za dużo to niezdrowo.-wystawiła ci język.


***


Zatrzasnąłeś za sobą drzwi samochodu i z dłońmi wbitymi w kieszenie dżinsów przemierzałeś schody prowadzące na molo. Wsparłeś się ramionami o jego balustradę i westchnąłeś głośno, sunąc wzrokiem po białym puchu, który otulał otaczający cię krajobraz. Z twojej twarzy zniknęła pogodność, którą zazwyczaj dało się tam zauważyć. Teraz przybierała ona wyraz beznamiętnej, a kiedy twoje oczy napotkały na drodze swojego wzroku sylwetkę bruneta ustąpiła miejsca powadze i stonowaniu. Paweł przystanął obok ciebie i przestudiował cię badawczym wzrokiem, wnosząc jedną brew. Skinąłeś jedynie głową na rozciągającą się przed wami dróżkę i tak pomiędzy alejami lamp spacerowałeś w towarzystwie Halaby. Z  twoich rozchylonych ust wydobywał się kłębek pary, pozwalając mroźnemu powietrzu wpaść do twoich płuc. Wyraźnie cię ono orzeźwiało i pozwalało poskładać wypowiedź jaką pragnąłeś zaserwować przyjacielowi w jedną całość.

-Bartek, przepraszam za tamo. Zachowałem się jak skończony idiota tak na ciebie naskakując. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale uwierz mi nie mam tak złego zdania o Malwinie. Po prostu chyba jeszcze nie zaakceptowałem małej korekty w tobie.-powiedział na jednym wdechu 24-latek, wypuszczając słowa z prędkością naboi z pistoletu.

-Może i nażarłeś mi trochę nerwów, ale czym by była przyjaźń bez kłótni?- zaśmiałeś się, spoglądając przelotnie na jego twarz.- Nic się nie stało.-poklepałeś go po ramieniu, podziwiając kwitnący na jego spierzchniętych ustach promienny uśmiech.- No, ale nie po to się tutaj spotkaliśmy.

-Właśnie! Coś już odpierdzielił Filipiak?!-wydarł się, a ty mimowolnie wzniosłeś kąciki ust ku górze na jego reakcję.

-Przespałem się z Malwiną.-sapnąłeś, zaglądając mu głęboko w niebieskie oczy.

-Ja pierdole!- pisnął młodszy zawodnik, chwytając się dłońmi za głowę.- To ześ mnie teraz kopnął w brzuch, podkosił i zwalił z nóg jednocześnie kurwa, Bartuś!- parsknąłeś śmiechem na tą wypowiedź przyjmującego.- Chciałeś tego?- popatrzył na ciebie niepewnie, przystając.

-Jak cholera!

-To w czym problem?

-W tym, że nie powinienem chcieć.- skryłeś twarz w dłoniach.- Przyjaciele ze sobą nie sypiają, Paweł. Rano jak się obudziłem uświadomiłem sobie, że to zabrnęło za daleko.

-Co to znaczy za daleko?-zmarszczył brwi.

-Zakochałem się, kurna.- szepnąłeś, wbijając wzrok w czubki swoich butów.

Nie miałeś odwagi popatrzeć na twarz bruneta. Wolałeś czubkiem obuwia kreślić niezidentyfikowane wzory na podłożu pokrytym śnieżnobiałym puchem, aby dać mu czas na oswojenie się z tą myślą. Jeszcze wtedy Bartoszu nie wiedziałeś jakie plany na ciebie ma przekorny, przekręty los.

~
No i przepadł! Dzisiaj trochę więcej powagi i przemyśleń Bartka, ale teraz trochę tego będzie, bowiem jego sytuacja powagi wymaga :D Ciekawe co dzieje się w głowie Malwiny. Tego dowiecie się niebawem ^^ Paweł dobry przyjaciel od razu wprowadził spokój i równowagę do relacji jak tylko nadarzyła się okazja, a także i wysłuchał :3  Wytrwałym życzę dobrej nocy, a reszcie miłego weekendu :D Całuję i do zobaczenia w środę, wcześniej na Łukaszu i Bednim ;*


poniedziałek, 2 września 2019

Podróż dziesiąta


Trzepotałeś rzęsami, studiując wzrokiem przesiąkniętym błękitem tęczówek twarz przyjmującego, w którego słowa nie dowierzałeś. Prychnąłeś pod nosem i oplotłeś smukłymi palcami nadgarstek bruneta, zaciągając go w kierunku szatni. Zatrzasnąłeś za waszą dwójką drzwi i wsparłeś się o nie plecami, gromiąc wzrokiem Pawła.

-Dla twojej wiadomości Malwina pokazała mi życie z zupełnie innej strony i póki to się nie odbija na mojej dyspozycji na meczach to nie masz prawa mi tego wytykać.-wypowiedziałeś stoickim tonem, ale tak naprawdę miałeś ochotę na niego warknąć.

Postanowiłeś jednak trzymać emocje na wodzy, choć wcale nie zadowalał cię fakt, że najpierw jego partnerka zaserwowała ci wywód na temat swojej przyjaciółki, a później on sugerował ci, że Pawłowska ma na ciebie negatywny wpływ. Zachowywali się według ciebie tak jakby nie potrafi zrozumieć, że 25-latka lubi odreagować stres związany z uczelnią w zatłoczonych, głośnych klubach. Ty polubiłeś brunetkę od samego początku i nie zamierzałeś zmieniać relacji jaka cię z nią łączyła ze względu na przyjaciela czy jego dziewczynę.

-Cholera, ty nie rozumiesz.-sapnął Halaba, przeczesując nerwowo ciemne loki.- Martwię się o ciebie, kretynie. –rzucił podirytowany.- Takie imprezowe życie wciąga nawet nie wiesz kiedy i nim się obejrzysz, a wpadniesz w alkoholizm i chuj wie co jeszcze.- tłumaczył ci.

-Czy ty siebie słyszysz, Halaba?!-parsknąłeś, spoglądając na niego z niedowierzaniem. –Ja pierdole! Za kogo ty mnie masz?! Zachowujesz się jakbyś znał mnie kilka dni i wyciągał na podstawie tego wnioski! Malwina to moja przyjaciółka i w życiu nie pozwoliłaby mi wpaść w jakikolwiek nałóg!

-Zauważyłem, że zlewasz starych przyjaciół dla niej.-mruknął pod nosem starszy od ciebie zawodnik.- Nie sądziłem, że kiedyś tego doświadczę, ale prawda jest taka, że się zmieniłeś, Filipiak.

-Czy ty mi teraz sugerujesz, że cię zaniedbuje? Boże, Paweł! Widzimy się codziennie na hali, gadamy, śmiejemy się, a ty mi z takim czymś wyjeżdżasz? – twoje wzburzenie sięgnęło zenitu.- Dość tego. Nie będę z tobą rozmawiał w ten sposób to raz, a dwa ta rozmowa ewidentnie zmierza w złym kierunku. – warknąłeś stanowczo.

-Ho ho, czyżbym uraził dumę gwiazdeczki? Prawda jest taka, że przesiadujesz u niej całe dnie i…
-Owszem, bo się przyjaźnimy.

Gdy Płocczanin rozwierał już usta, aby po raz kolejny udzielić riposty na twoje słowa, która tylko wznieci bardziej waszą i tak już nerwową wymianę zdań zacisnąłeś dłoń na lodowatej w dotyku klamce, decydując się na opuszczenie pomieszczenia. Pośpiesznie zjawiłeś się ponownie podczas dzisiejszego dnia na hali i wyładowywałeś swoje zdenerwowanie na piłce. Kozub z uniesioną brwią obdarzył twoją twarz szczególną uwagą, ale ty jedynie posłałeś mu jedno z lodowatych spojrzeń, prosząc tym samym, aby dał sobie spokój i oddałeś się treningowi, starając się zapomnieć o burzliwej rozmowie z przyjacielem.


***


Przepuściłaś towarzyszącą ci blondynkę w wejściu do waszej ulubionej kawiarni, zanosząc się beztroskim chichotem z jej zabawnej miny, gdy oświadczyłaś, że zastąpisz jej Pawła. Zajęłaś miejsce naprzeciwko Klaudii i bez spoglądania w kartę wyrecytowałaś kelnerowi swoje zamówienie. Podobnie postąpiła twoja przyjaciółka, patrząc na ciebie wymownie z pod wachlarza ciemnych rzęs, prosząc o wyjawienie szczegółów relacji wiążącej cię z 25-latkiem. Wywróciłaś jedynie oczami i zaplotłaś dłonie ze sobą, układając na nich swoją brodę. Wyjawiłaś studentce prawa, iż ostatnio siatkarz cię pocałował oraz podzieliłaś się zabawną wymianą zdań, ale utrzymywałaś ją przy tym, że jesteście jedynie przyjaciółmi.

-Ta, przyjaciółmi.- pokiwała głową na twoje słowa, patrząc na ciebie powątpiewająco.

-Ja się nie zakochuje.- wzruszyłaś ramionami.- Dziękujemy.- mruknęłaś w kierunku mężczyzny, który dostarczył wam kawę.

Zaciągnęłaś się znajomym ci doskonale aromatem Latte Macchiato, aby po chwili zamoczyć wargi w gorącej cieczy i zakląć pod nosem na poparzony język. Wysłuchiwałaś z uwagą blondynki, która rozwodziła się na tematem jej związku, dodając co nieco od siebie co jakiś czas. Opuszczając lokal po niemalże trzech godzinach wzdychałaś nad jutrzejszymi zajęciami, których ani ty ani Klaudia nie byłyście zwolenniczkami. Podprowadziłaś przyjaciółkę na odpowiednim przystanek, a sama popędziłaś w kierunku najbliższego supermarketu, aby wyposażyć się w asortyment odnośnie przyrządzenia obiadu oraz kilku innych niezbędnych rzeczy. Kolejne produkty lądowały w twoim wózku, a czas płynął nieubłaganie, co sprawiło, że głód zaatakował twój organizm. Przystanęłaś na moment przy dziale z alkoholami i wzniosłaś nikle kąciki ust, gdy natrafiłaś czekoladowymi tęczówkami na kącik z winami. Pomyślałaś, że może Filipiak zdecyduje ci się złożyć nie zapowiedzianą wizytę, dlatego też sięgnęłaś po słodki napój i wpakowałaś go do koszyka. Po niespełna półtorej godzinie w końcu znalazłaś się w zaciszu własnego mieszkania i opadłaś na sofę, aby nieco odpocząć. Po upływie piętnastu minut zawędrowałaś do kuchni i zdecydowałaś się przyrządzić kurczaka w sosie ziołowo- jogurtowym.


***


Musnąłeś policzek brunetki w podzięce za porcję obiadową, którą ułożyła na szklanym stoliku przed tobą. Nim udała się do kuchni zdążyłeś dostrzec cień uśmiechu, który przebiegł przez jej pomalowane brzoskwiniową szminką usta, co poskutkowało uśmiechem i u ciebie. Zajadałeś się w ciszy daniem, nasłuchując odgłosów dobiegających z sąsiedniego pomieszczenia, gdzie Malwina zaproponowała przyrządzić wam herbaty. Po chwili odniosłeś talerz do zlewu i chwyciłeś nasączoną płynem gąbkę w dłoń, zmywając naczynie pod bieżącym strumieniem wody. Czułeś na sobie zdumione spojrzenie właścicielki mieszkania. Poderwałeś głowę i zerknąłeś na nią przelotnie, zanosząc się chichotem.

-No co? Nie widziałaś zmywającego po sobie mężczyzny?- zagaiłeś, wzruszając ramionami.

-Szczerze to nie.- zaśmiała się.- Bartosz Filipiak. Mąż idealny.- mruknęła roześmiana, wspierając się biodrami o jedną z szafek.

-Bez przesady. To, że po sobie zmywam w gościach nie oznacza, że od rana do nocy biegam z odkurzaczem po mieszkaniu, sprzątam, prasuje i nie wiadomo co jeszcze. –parsknąłeś, wycierając dłonie o ściereczkę.

-Dzięki. Właśnie zniszczyłeś mi wizje naszego małżeństwa.-wydęła dolny płat wargi z niezadowolenia i splotła ramiona na piersiach.- Po za tym w jakich gościach? Czuj się tutaj jak u siebie, kumplu.

Zaśmiałeś się na jej słowa i powróciłeś wraz z nią na kanapę w salonie. Miło cię zaskoczyła, kiedy zza pleców wyciągnęła miskę z popcornem oraz wino, oznajmiając, że to niespodzianka. Roześmiałeś się wesoło i pokręciłeś z niedowierzaniem głową. Nim spostrzegłeś, a zagłębiłeś się w fabule filmu tak, że nie dostrzegłeś, kiedy twoja głowa wylądowała na jej udach. Nawijała twoje jasne kosmyki wokół swoich drobnych palców, wprawiając cię tym w stan błogości. Zaglądnąłeś przelotnie na jej skupioną twarz i westchnąłeś.  Nie pojmowałeś jak Paweł mógł na ciebie naskoczyć, że niby Pawłowska się zgorszyła, skoro to na jej propozycję oglądaliście jeden z najnowszych filmów komediowych, który nie dawno przedostał się do internetu i popijali butelkę truskawkowego Carlo Rossi.

-Co jest?-odezwała się brunetka, przyglądając ci się z pytającym wyrazem twarzy.

-Pokłóciłem się z Pawłem.- wyznałeś, podnosząc się do pozycji siedzącej.

-O co?-zmarszczyła brwi.

-Nieważne, zwykła pierdoła.-machnąłeś lekceważąco dłonią, gdyż nie chciałeś jej opowiadać o tym jakie twój przyjaciel miał zdanie na temat relacji jaka cię z nią łączyła.

Skinęła jedynie głową, ale coś w jej wyrazie twarzy sprawiło, że miałeś wrażenie, iż domyśla się, że to jej osoba była głównym punktem rozmowy. Wpakowałeś do buzi garść prażonej kukurydzy i jęknąłeś przeciągle, gdy film dobiegł końca. Malwina zachichotała na twoje zachowanie i na dłużej zawiesiła wzrok na twojej twarzy. Wtem twoje błękitne tęczówki także mimowolnie uraczyły spojrzeniem jej osobę, w szczególności twarz. Wdałeś się z nią w rozmowę bez słów. Wasze oczy mówiły za was. Wbrew walce ze samym sobą zjechałeś wzrokiem na jej słodkie, kuszące dziś swoją barwą usta. Ten odcień idealnie wkomponował się w jej urodę i współgrał z jej ciemniejszą karnacją. Zmniejszyłeś dzielący wasze ciała dystans i nachyliłeś się nad jej twarzą, owiewając ciepłym oddechem jej policzki. Nie trwało to jednak długo, bowiem poddałeś się zmysłom, które w danym momencie cię okiełznały i przerwałeś waszą elektryczną wymianę spojrzeń, przymykając powieki wraz z pierwszym kontaktem z jej ustami. Ocierałeś się swoimi o jej aksamitne wargi, wysilając się, aby zetrzeć z nich jasny kolor pomadki. Ten pocałunek nie był jak zazwyczaj czuły i subtelny. Tym razem ukazałeś jej swoje inne oblicze. Oblicze spragnionego bliskości blondyna, który łapczywie i zmysłowo kosztował jej słodkiego posmaku. Jej drobne dłonie niecierpliwie sunęły po materiale twojej bluzy, docierając do jej rąbka. Ty jednak odepchnąłeś jej ręce i przywarłeś jej drobne ciało do nawierzchni mebla ciężarem swojego, gdy twoje usta zaczęły obsypywać pocałunkami skórę jej szyi. Odchyliła głowę, aby ułatwić ci dostęp i przymknęła powieki, wzdychając głośno. Wtem zdecydowałeś się zwiększyć waszą przestrzeń i chwyciłeś ją pod kolanami, podnosząc z nad kanapy. Dziewczyna idealnie odczytała twoje intencje i oplotła cię nogami w pasie, krzyżując łydki za twoimi plecami. Zarzuciła dłonie na twój kark i przyciągnęła cię bliżej, wpijając się ponownie w twoje wargi. Ty tymczasem przygwoździłeś jej plecy do pobliskiej ściany i podwinąłeś jej koszulkę, aby po chwili cisnąć ją w obszar za twoimi plecami. Kreśliłeś mokrą ścieżkę po przez biust dziewczyny podtrzymywani przez koronkowy, czerwony stanik, aż po sam pępek. Wzdrygnęła się lekko, gdy twój język obrysował jego kształt. Ująłeś w dłonie jej zarysowane wyraźnie pośladki i ponownie ruszyłeś w kierunku sypialni, pozbywając się przy jej drzwiach bluzy, którą zdarła z ciebie brunetka. Jej opuszki palców wodzące po zarysach twojej muskulatury powodowały, że w odpowiednio nagrzanym mieszkaniu Pawłowskiej drżałeś z zimna pod wpływem jej dotyku. Upuściłeś ją na miękki materac szerokiego łóżka zdobionego masą poduszek, na których pewnie punkcie miała fioła i obserwowałeś jak jej ciało obsypane zostało przez gęsią skórkę, gdy chłód pościeli zetknął się z jej nagą skórą. Zawisłeś nad nią i ze szczerym, błogim uśmiechem biegłeś wzrokiem po każdym centymetrze jej twarzy pokrytej subtelnym makijażem. Jednak największą uwagę przyciągały jej duże, czekoladowe oczy, w których tlił się ogień, jakie nigdy wówczas tam nie widziałeś. One niemalże kipiały pożądaniem, pragnieniem, a ty zamierzałeś dać tej spoczywającej pod tobą kobiecie wszystkiego czego tylko zapragnie. Potrzeba doświadczenia jej bliskości, posmakowania jej skóry, ust, zadania rozkoszy omamiła twój umysł całkowicie, przysłaniając racjonalne myślenie. Pozostawiłeś kilka sinych śladów na jej szyi, aby później zając się mocowaniem z jej spodniami czy haftką biustonosza. Jej chłodne dłonie sprawiały, że co rusz atakowały cię dreszcze. Nie byłeś w stanie zlekceważyć przechodzących między wami prądów i jej rozedrganych kącików ust. Zatraciłeś się w niej tak bardzo, że nie odnotowałeś momentu, kiedy strzępki waszej bielizny spoczęły na podłodze. Przycisnąłeś jej dłonie do ramy łóżka, wyginając jej ciało w łuk, gdy solidnym ruchem zanurzyłeś się w jej rozkosznym ciele. Jej ręce miętoliły pogniecione przez was prześcieradło, a biodra wzniosły się ku górze, żądając zwiększonej dawki przyjemności. Swoim językiem tłumiłeś  jęki zadowolenia, wydostające się z jej gardła. Wyrwała się z twojego uścisku i długimi paznokciami pokrytymi krwistą czerwienią naznaczała twoje dobrze zbudowane plecy szramami, z których wydobywały się niewielkie strugi krwi. Wpatrywałeś się w pokrytą beztroską twarz dziewczyny, która uśmiechała się do ciebie figlarnie, gdy zwiększyłeś tempo, nadając rytm waszym uniesieniom.

-Filipiak!-wykrzyknęła w pewnym momencie, a ty wycisnąłeś długi pocałunek na jej ustach.

Kto by pomyślał, że styczniowej nocy będziesz poddawał się ekstazom ze swoją najlepszą przyjaciółką. Na pewno nie ty, Bartoszu. Jednak wpatrując się w jej roześmiane, migoczące czekoladowe tęczówki i wdychając słodką woń jagód zmieszaną ze świeżo upieczonym biszkoptem, za którą odpowiadał płyn do kąpieli marki Luksja,  jaką osnute było jej ciało przebywałeś w zupełnie innej galaktyce.


~
Hejka! ^^
Zapomniałam sobie ostatnio, że rozdział miałam dodać w sobotę, gdyż co 2 tyg miał się wtedy pojawiać dodatkowy. Przypomniałam sobie za jakiś czas  i chciałam dla Was napisać tą część szybciej, ale czasowo nie wyrobiłam :D W sobotę świętowałam na livie Tomka jego oraz Michała urodziny i tak jakoś wyszło, ze nie było kiedy pisać :/  No, ale dziś Wam dodaje nowość byście do środy czekać nie musieli ^^  Wtedy pojawi się Łukasz, a jutro Bedni . W ogóle mamy dzisiaj mały jubileusz, bo to już dziesiąta część tutaj, a mnie nadal zaskakuje Wasze zainteresowanie tą historią <3  No, ale powiedzcie, ze wydarzeniami Wam wynagrodziłam ten weekendowy brak rozdziału haha :D Może i nie było zabawnych wymian w dialogu naszej ukochanej dwójki bohaterów, ale inaczej się wydarzenia potoczyły i chyba nawet lepiej haha XD  Podoba mi się ten rozdział, ale opisowo mogłam dać coś więcej :P Całuję i widzimy się jutro na Bednim, a na Bartusiu może w sobotę jak bd wena ( a ta raczej będzie ), ale to też zależy od Waszego odzewu :3