czwartek, 24 października 2019

Podróż dziewiętnasta


-Zamknij się do cholery!-warknęłaś, mierząc ją wściekłym spojrzeniem.

Poderwałaś się z kanapy, lekceważąc zdezorientowaną twoją reakcją twarz przyjaciółki i pośpiesznie podreptałaś do okna, aby zatopić wzrok w panoramie miasta, która powoli układała się do snu. Przymknęłaś powieki i pokręciłaś z niedowierzaniem głową, odtwarzając w umyśle hasztagi jakie znajdowały się pod zdjęciem. Para. Ten uderzył cię najbardziej, choć tak naprawdę nie miałaś pojęcia czemu. Bartek był jedynie twoim przyjacielem. Nikim więcej, wiec dlaczego ten wyraz powodował w tobie takie wzburzenie? Nie rozumiałaś tego, ale gdzieś w głębi siebie pragnęłaś mieć Filipiaka najbliżej jak się dało. Od pewnego czasu przelewałaś względem niego czułość i zrobiłaś się względem niego troskliwa. Nie szydziłaś z niego w tak dużej ilości jak wcześniej, ale mimo to uwielbiałaś oglądać złość goszcząca na jego twarzy, choć nie mogła się ona równać z uśmiechem czy śmiechem jaki dźwięczał w twoich uszach. Tęskniłaś za tym pełnym beztroski i szczerości odgłosem. Łapałaś się nawet na łaknieniu poczucia zapachu jego perfum czy pragnieniu oplecenia przez jego silne ramiona, które emanowały tak przyjemnym ciepłem, że mogłaś w nim zostać na zawsze. Słona, samotna łza spłynęła po twoim policzku, lecz pośpiesznie ją otarłaś, słysząc kroki Klaudii.

-Malwina…-rozpoczęła łagodnie, ale ty jej przerwałaś, zwracając twarz w jej kierunku.

-Nie wierzę, że miałam rację, że on to zrobił.-wydusiłaś z siebie stłumionym głosem. –On taki nie jest.

-Malwi, ale on nikogo nie miał wcześniej. Ty sobie to ubzdurałaś, kochana. A teraz widocznie coś do niej poczuł i…-przerwała na chwile, lustrując badawczo wzrokiem twoją twarz.-Chwila! Ty płaczesz?! –zamrugała kilkukrotnie zdumiona.

-Nie, to znaczy… Tak i nie wiem dlaczego.-zająkałaś się i wpadłaś w jej rozwarte ramiona.

-Może wreszcie do ciebie dotarło, że go kochasz.-wypowiedziała, spoglądając ci głęboko w oczy.

-Nie bawię się w miłość. Wiesz o tym.

-Ale tu nie ma bawię czy nie bawię. To się dzieje w najmniej spodziewanym momencie i nawet nie wiesz kiedy.

Prychnęłaś na jej słowa, ale mocniej wtuliłaś się w jej drobne ciało. Po chwili spoczywałaś już na kanapie, delektując się ulubionymi lodami z posmakiem słonego karmelu, których pudełko spoczywało na dnie zamrażalnika na awaryjne sytuacje. Ta właśnie taka była, bowiem kompletnie nie spodziewałaś się takiego posunięcia po Bartoszu Filipiaku. Wsparta o jej ramie wypuszczałaś z siebie gniew jaki żywiłaś do Ady, która według ciebie nie zasługiwała na takiego faceta jakim był siatkarz. Olszewska z uwagą cię wysłuchiwała i przyznała ci rację, gdyż jej także nie przypadła do gustu.


***


Dosunąłeś szczelnie torbę sportową i narzuciłeś ją na ramie, spoglądając wymownie w kierunku swojej sypialni. Przewróciłeś oczami, gdy przez uchylone drzwi dostrzegłeś blondynkę, która od dobrych dwudziestu minut rozważała, który zestaw zabrać ze sobą. Przybrałeś na twarz delikatny uśmiechem i wparowałeś do pomieszczenia, sugerując jej, aby wybrała pierwszy komplet. Dziewczyna skinęła głową i wpakowała ubrania do walizki, z której domknięciem łatwo nie było, lecz z twoją pomocą mogła być o to spokojna. Chwyciłeś wasze bagaże i po zamknięciu drzwi do mieszkania zbiegłeś po schodach. Wpakowałeś pakunki do bagażnika, a następnie rozwarłeś drzwi od strony pasażera przed swoją partnerką, którą była od kilku dni. Gdy miałeś już zająć miejsce kierowcy w zasięgu twojego wzroku dojrzałeś znajomą blondynkę. Po jej tempie przemieszczania się mogłeś stwierdzić, że była naprawdę wściekła, co spowodowało, że momentalnie zacząłeś się o siebie obawiać. Domyślałeś się w jakiej sprawie mogła tutaj zmierzać.

-Filipiak, masz chwilę?-rzuciła, przystając obok ciebie.

-No tak nie bardzo.-mruknąłeś zakłopotany, zerkając w kierunku siedzącej w samochodzie dziewczyny.

-Nie mam kurwa słów na to co ty wyprawiasz!  Chłopie, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłeś?! –uniosła się na ciebie, żywo gestykulując dłońmi.- Malwina jest załamana twoim  sposobem poinformowania jej o tym, że jesteś z tą wywłoką.

-Ale ty nic nie rozumiesz.-warknąłeś podirytowany jej naskoczeniem na twoją osobę.- Sama powiedziałaś, że Malwina to nie dziewczyna dla mnie, że ona na mnie nie zasługuje, bo bawi się facetami i tak dalej, a teraz najeżdżasz na mnie, że znalazłem sobie dziewczynę? Boże, co z wami obydwoma jest nie tak!- popatrzyłeś na nią z politowaniem.

-Tak, zgadza się mówiłam tak, ale to było za nim ona coś do ciebie poczuła. Ona nie wie co to miłość, bo nigdy nie kochała, ale jak ją wczoraj widziałam po zobaczeniu twojego zdjęcia to…

-Sugerujesz, że niby się we mnie zakochała?- rozwarłeś szeroko oczy, ale po chwili szok minął.- Proszę cię. Wysłała cię tu, bo nie cierpi Ady, a ty jako jej przyjaciółka po prostu jej pomagasz. Wiesz co? Darujcie sobie.-prychnąłeś i zatrzasnąłeś za sobą drzwi auta.

Westchnąłeś głośno nad postawą Pawłowskiej, która była zdolna do tego stopnia, aby wcielić w życie taki plan jakiego przed chwilą doświadczyłeś. Poddenerwowany zapiąłeś pas bezpieczeństwa i przekręciłeś kluczyki w statyce. Włączyłeś się do ruchu ulicznego i w akompaniamencie radiowych hitów pokonywałeś kolejne kilometry, zerkając co jakiś czas na blondynkę. Ada musnęła przelotnie twój policzek w podziękowaniu za zabranie jej do twoich rodzinnych stron, a ty jedynie mocniej ścisnąłeś jej dłoń i posłałeś w jej stronę subtelny uśmiech. Cieszyłeś się, że trener wykazał się wobec ciebie zrozumieniem i jako, że na tygodniu nie rozgrywaliście meczu pozwolił ci na wyjazd do Aleksandrowa Kujawskiego, aby celebrować urodziny w gronie najbliższych. Po niespełna dwóch godzinach przekroczyliście próg budynku, w którym się wychowałeś. Wymachiwałeś waszymi splecionymi dłońmi, zagłębiając się we wnętrze domu. Twoja rodzicielka upuściła z dłoni porcelanowy, miętowy kubek, który swoją drogą był jej ulubionym, gdy jej niemalże identyczne tęczówki jak twoje natrafiły na wasze ręce.

-Przepraszam. Ja tylko nie spodziewałam się, że mój syn kogoś tutaj przyprowadzi.-mruknęła kobieta, pochylając się nad rozbitym naczyniem.

-Pomogę ci, mamo.-podreptałeś po zmiotkę i szufelkę. –Wybacz.-szepnąłeś w kierunku Ady.

Ta jedynie skinęła głową, posyłając ci lekki uśmiech i rozejrzała się po domu. Wtem zza sypialni wyłonił się twój ojciec, który rozwarł usta w skutek szoku jakie doznał na widok blondynki. Czułeś, że wyprowadzenie ich z błędu będzie trudne, ale ich reakcje przeszły twoje wszelkie oczekiwania.

-A gdzie Malwinka?-wydusił z siebie mężczyzna, a ty westchnąłeś cicho.

-Mamo, tato ja muszę wam coś powiedzieć.-chrząknąłeś, aby przywołać ich uwagę na siebie.- To Ada, moja dziewczyna. Ja i Malwina to było udawane. Nie chciałem wam wtedy sprawić przykrości, że nadal nikogo nie mam.-wypowiedziałeś szybko, spuszczając głowę.

-Wiemy, skarbie.-kobieta zamknęła cię w lekkim uścisku.-Nie powinieneś kłamać, ale to było kochane z twojej strony, że pomyślałeś o nas w taki sposób. –dodała.-Ado, miło cię poznać.-tym razem zwróciła się do twojej towarzyszki, ściskając jej dłoń.

Dziewczyna odwzajemniła uścisk i odpowiedziała coś twojej matce, ale ty nie byłeś w stanie o tym myśleć. Twoją głową zawładnął wspomnień czar i nie byłeś w stanie powstrzymać kącików ust wędrujących na wyżyny, gdy twoje oczy natrafiły na krzesło, na którym siedziała ona podczas wigilijnej kolacji. Wciąż pamiętałeś jej kreacje na ten wieczór i to jak bardzo cię wtedy onieśmielała. Moc uczucia do Pawłowskiej przygniotła cię jeszcze bardziej niż dotychczas. Wydarzenia jakie miały miejsce po twoim i Ady przybyciu do Aleksandra Kujawskiego pamiętałeś jak przez mgłę. Wciąż błądziłeś myślami wokół brunetki, która tak bardzo w świątecznym czacie cię oczarowała. Blondynka ci się podobała, co więcej coś cię do niej ciągnęło, dlatego też zdecydowałeś się na związek, a także zważywszy na wasze dobre relacje, ale to nie mogło przyćmić tego co żywiłeś do studentki prawa. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową nad mętlikiem, który sam sobie sprawiłeś, wchodząc w relacje z Adą. Zerknąłeś na dziewczynę śpiącą na twoim ramieniu i delikatnie zsunąłeś ją z siebie. Okryłeś ją kocem i pozostawiłeś na łóżku w swoim pokoju, aby udać się do kuchni.

-Ty nie udawałeś, synu.-mruknęła twoja rodzicielka.

Spojrzałeś na nią uważnie i milczałeś, przełykając sok znajdujący się w wysokiej szklance. Nie musiałeś nic mówić. Twoje błękitne oczy cię zdradzały. Mówiły same za ciebie. Smutek w nich widniejący był jednoznaczną odpowiedzią dla twojej matki, która uraczyła cię pokrzepiającym uśmiechem i zamknęła w swoich objęciach.

~
Hello! ^^

Jestem ciut później niż obiecałam, ale może dzisiaj jeszcze uda się napisać Bedniego czy Łukasza ^^
Nawet łatwo mi poszło z tym rozdziałem, a kolejny będzie epilogiem :3 Pierwszej części oczywiście, bo losy tej trójki się jeszcze nie kończą :D Jeszcze nie raz was zaskoczą, może też rozbawią..Bartek faktycznie związał się z Adą i już przedstawił ją swoim rodzicom, ale matka wyłapała coś czego chyba nie chciał im powiedzieć. Malwina rozbita, ale czy długo?  Zobaczymy co tu się jeszcze podzieje ;) Całuję i lecę coś dalej bazgrać! ;* 
PS : Jak dobrze pójdzie widzimy się w środę :3

niedziela, 20 października 2019

Podróż osiemnasta


Usłyszawszy trzask drzwi oderwałeś spojrzenie przesiąkniętych błękitem oczu od blondynki i powlokłeś go w kierunku, z którego dotarł do ciebie hałas. Pośpiesznie omiotłeś wzrokiem salon oraz zebranych w nim gości i szybko połączyłeś fakty, chwytając się za głowę. Westchnąłeś głośno z bezsilności do osoby, która zniknęła za drzwiami chwilę temu. Posłałeś przepraszające spojrzenie Adzie i narzuciłeś na siebie kurtkę, wybiegając raptownie z mieszkania. Żywiłeś nadzieję, że ją jeszcze dogonisz i zdążysz wywalić z jej głowy chore domysły, które naprawdę zaczynały działać ci na nerwy, a po twarzach twoich przyjaciół zauważyłeś, ze nie tylko tobie. Przystanąłeś przed blokiem i rozejrzałeś się wokół. Wtem w zasięgu twojego wzroku natrafiłeś na charakterystyczną barwę kurtki. Mimowolnie wzniosłeś kąciki ust ku górze i podreptałeś w kierunku jej właścicielki. Doznałeś lekkiego szoku.  W jej smukłych palcach znajdował się szlug, a jej powieki były lekko przymknięte, co wskazywało na to, że za pomocą zaciągania się trucizną próbowała się zrelaksować, odprężyć od wszelkich zmartwień. Z jej słodkich ust wydobywał się kłębek dymu. Musiałeś przyznać, że cholernie podobała ci się w tej postaci. Od początku wiedziałeś, że odbiega od definicji przyzwoitej dziewczyny. Przekazywała ci to w każdym geście, mimice twarzy czy zachowaniu, lecz o paleniu przez nią papierosów nie miałeś pojęcia. Nigdy dotąd o tym nie wspominała. Może to było jej piętą achillesową, którą chciała wyeliminować? Bowiem dotąd wydawała ci się tak cholernie idealna. Oczywiście, do czasu waszego pierwszego konfliktu, który powstał z totalnej błahostki, którą ona potrafiła przerodzić w coś potężnych rozmiarów. Mimo wszystko drażnił cię fakt, że twoja ukochana zaciągała się trucizną. Najprawdopodobniej dobrowolnie i świadomie. Pokręciłeś stanowczo głową i wydobyłeś papierosa z jej dłoni, cisnąc nim na podłoże. Przygniotłeś go swoim butem i zajrzałeś w jej rozgniewane, ciemne oczy.

-Filipiak, cholera jasna!-uniosła się zbulwersowana twoim posunięciem.

-Kiedyś mi podziękujesz, Afrodytko.- twoje usta przyozdobił cwany uśmiech.

-Teraz Afrodytko, a wcześniej Adziunia pizdunia…-mruknęła pod nosem, splatając ramiona na klatce piersiowej.

Prychnąłeś pod nosem na jej słowa i ująłeś jej twarz w dłonie, przywierając swoimi wargami do jej. Tak jak się spodziewałeś pozwoliła wślizgnąć się twojemu językowi sprawnie pomiędzy usta i poddała się tobie całkowicie. Ujrzenie jej z papierosem spotęgowało w tobie jej pragnienie, zalewając całkowicie rozsądek w twojej głowie. Musiałeś to uczynić. Musiałeś jej ponownie posmakować, bo otumaniła cię sobą i wariowałeś bez jej bliskości, Bartku. Żałowałeś, że nie miała o tym pojęcia, ale też nie posiadałeś odpowiedniej ilości odwagi, aby przyznać się przed nią do tego co czułeś. Tylko przez to traciłeś na kontaktach z nią, gdyż ubzdurała sobie coś co nie było prawdą. Wyciskałeś żarłoczne pocałunki na jej zmysłowych wargach, wsłuchując się w jej pomruk zadowolenia. Poczułeś nagłą potrzebę powtórzenia z nią styczniowej nocy, lecz to było prawie niemożliwe.

-Nie, Bartek. Nie możesz tak robić. Nie po tym co mi wyrządziłeś.-szepnęła i oddaliła się od ciebie.

-Malwina, ale ja naprawdę nic nie zrobiłem!-wykrzyknąłeś za nią zrezygnowany.


***


Podziękowałeś skinieniem głowy brunetowi, który postawił przed tobą parujący kubek i mętnym wzrokiem wpatrywałeś się w ciemną ciecz, wykonując okrężne ruchy łyżeczką. Halaba posłał ci przepełnione troską spojrzenie i pokręcił z niedowierzaniem głową, pakując do ust kolejny kawałek kurczaka. Wpakowałeś się mu do mieszkania w porze obiadowej, a on zaszczycił cię kawą i zadeklarował cię wysłuchać. Tylko problem w tym, że gdybyś przelewał kołaczące ci w głowie myśli trwałoby to wieczność. Chciałeś przy jego pomocy dojść do pewnych decyzji, od których podjęcia już dłużej uciekać nie mogłeś. Westchnąłeś głośno i odchyliłeś się na krześle do tyłu, splatając ramiona za głową. Sytuacja z Malwiną znacznie cię przytłaczała, a fakt, że Adrianna spędzała z tobą większość czasu nie ułatwiał ci skupienia się na działaniu, aby jakoś naprawić twoje kontakty z byłą przyjaciółką, a nieoficjalnie także ukochaną. Nie potrafiłeś jednak odmówić blondynce przesiadywania w swoim towarzystwie, gdyż najzwyczajniej w świecie ją polubiłeś. Była drugą kobietą, która uwielbiała z tobą żartować i poświęcać ci swój cenny czas.

-Ja się chyba poddam, Paweł.-sapnąłeś zmęczony całą tą sytuacją, przebiegając dłonią po twarzy.

-Pogięło cię, Filipiak?! Czy ty masz gorączkę?! Znowu się do śniegu wjebałeś?!-popatrzył na ciebie jak niepełnosprawnego umysłowo.

-Ona się nie zakochuje, a mi zaczęła podobać się Ada.

-Czyli Malwinka miała rację. Lecisz na tamtą.-skwitował przyjmujący, kiwając lekko głową z uznaniem nad postawą brunetki.- Co nie zmienia faktu, że powinieneś walczyć! Bartek, ona coś do ciebie czuje! To widać do cholery! Nie składaj teraz broni idioto!

-Nie drzyj japy.-spojrzałeś na niego.-To nie ma sensu.-westchnąłeś głęboko i upiłeś łyk kawy.

-Już ja was kurwa nawrócę na odpowiednie tory!-poderwał się z miejsca brunet.- Tej odjebało z braku miłości, a tobie z nadmiaru. Matko boska, daj mi siły, aby te zmutowane stwory, bo to nie ludzie na pewno, połączyć węzłem miłości.-wypowiedział teatralnie przejęty.

-Halaba, uspokój się.- zachichotałeś mimowolnie pod nosem.


***


Potrzebowałaś uwolnić myśli od siatkarza. Pałaszował twoją głowę od dobrych kilku dni i nie miał zamiaru odpuścić, a ty miałaś serdecznie dość oglądania na ekranie telefonu kolejnych nowych wiadomości oraz sporej ilości prób jakie odnotowane zostały w spisie połączeń. Dlatego też odrzuciłaś włosy na plecy i zaciskając zęby wykorzystałaś wszelkie pokłady swojej siły, zasuwając sporych rozmiarów walizkę, która wypchana była po brzegi. Opadłaś na bagaż i odetchnęłaś z ulgą, gdy ten pomyślnie został zamknięty. Powędrowałaś do kuchni w celu przygotowania sobie kolacji i po kilku minutach z talerzem kanapek oraz wrzącym naparem zasiadłaś na kanapie w salonie. Gdy miałaś zapoczątkować oglądanie serialu po twoim mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Wywróciłaś jedynie oczami i popędziłaś w kierunku drzwi. Bez spoglądania w wizjer przekręciłaś kluczyk w zamku i ujrzałaś przed sobą blondynkę. Przywitałaś ją delikatnym uśmiechem i gestem dłoni zaprosiłaś do wnętrza swojego lokum. Klaudia momentalnie wparowała do salonu i zabrała się za konsumowanie twoich kanapek, na co zaprezentowałaś jej swój język i udałaś się do kuchni, aby przyrządzić dla niej ulubioną herbatę. Chwilę później z parującym naczyniem zajęłaś miejsce obok niej i tuż przed odpaleniem serialu zadarłaś na nią spojrzenie:

-Wracam na kilka dni do domu.

-Malwa, co ty? Coś się stało?-zmarszczyła zdezorientowana brwi.

-Bartek Filipiak się stał.-mruknęłaś pod nosem.-Przytłacza mnie ta cała sytuacja. Muszę psychicznie odpocząć.-wyznałaś.

-Boże, wy jesteście tacy irytujący. On nic nie zrobił, ty sobie coś uroiłaś i żadne ręki na pojednanie nie wyciągnie.-pokręciła z niedowierzaniem głową.

Zmroziłaś ją wzrokiem, dając do zrozumienia, że nie zamierzasz tego słuchać i momentalnie sięgnęłaś po pilota, uruchamiając odcinek. Pochłaniałaś posiłek i w ciszy rozkoszowałaś się fabułą wyświetlaną na plazmowym ekranie, wspierając głowę o ramie przyjaciółki. Kątem oka widziałaś, że przegląda główną tablice Instagrama i nie skupia się zbyt na serialu, ale nie miałaś jej tego za złe. Cieszyłaś się, że ostatnie wspólne chwilę w Gdańsku przed wyjazdem spędzasz właśnie przy jej boku. Olszewska poprawiła się nagle na kanapie i przyłożyła dłoń do rozchylonych ust. Odwróciła głowę w twoim kierunku i zgasiła ekran  telefonu.

-Malwa…-wypowiedziała łagodnie, aby przywołać twoją uwagę.

-Hmm?-mruknęłaś, przenosząc na nią wzrok z nad telewizora.

-Powinnaś coś zobaczyć.-jej cichy ton nieco cię zaniepokoił.

Z uniesioną brwią przejęłaś od niej telefon i odblokowałaś wyświetlacz. Zamarłaś na widok blondyna, na którego udach spoczywała dziewczyna całująca go w policzek. Bartek rozpromieniony spoglądał w kierunku aparatu jaki podtrzymywany był przez Adriannę wolną dłonią, bowiem druga opleciona była wokół jego szyi.  Po mimo, ze jej twarz skąpana była w jasnych kaskadach poznałaś ją po barwie jaka widniała na jej paznokciach oraz kilku innych detalach. Upuściłaś komórkę i zasznurowałaś wargi, spuszczając głowę.

-Od kiedy Bartek ma instagrama?-wydusiłaś z siebie lekko drżącym głosem.

-Czy ty naprawdę mnie o to pytasz?! Malwina, do cholery! Oni są razem, a ty mnie pytasz od kiedy on ma kurwa Instagrama?! –warknęła na ciebie blondynka.

~

Hello! ^^
Wena na tą dwójkę mnie nie opuszcza, więc korzystam ^^ Teraz będzie tylko gorzej. Znaczy...Jak widać Bartek chyba znalazł sobie dziewczynę, a Malwina chyba dobrze tego nie przyjęła, dlatego też drama się rozwinie.. Jeszcze trochę się tutaj wydarzy :D Postaram się kolejny dodać w środę, a potem nie wiem co będzie, bowiem zaczynam niebawem pracę i czasu na pisanie będzie mniej, ale postaram się oczywiście w miarę regularnie pojawiać z nowością :3 Całuję i do zobaczenia ;*

środa, 16 października 2019

Podróż siedemnasta


Pochłonęłaś niewielki łyk parującego napoju z papierowego kubka i ponownie przeniosłaś spojrzenie czekoladowych tęczówek na ozdobione neonowymi zakreślaczami notatki. Niecierpliwie powlekłaś wzrokiem na dębowe drzwi, za którym miał cię niebawem spotkać wyrok i westchnęłaś głośno, bowiem twoje myśli buforowały gdzieś w oddali od gdańskiej uczelni, pokonując oceany. Nie potrafiłaś w pełni skupić się na przyswajaniu, a raczej powtórce zdobytej wcześniej wiedzy. Filipiak zadręczał cię dobitnie mocno, pojawiając się w twoim umyśle w wizji z przed tygodnia, który minął od jego wizyty pod twoim blokiem. Poderwałaś się nagle od stolika usytuowanego na korytarzu wydziału prawa i podreptałaś w kierunku okna. Omiatałaś przelotnym wzrokiem pokryte warstwą białego puchu miasto, odczuwając lekkie ukojenie jakie nastąpiło w twoim ciele.

-Malwa, wszystko gra?-poczułaś na ramieniu drobną dłoń.

-Tak.-wysiliłaś się na delikatny uśmiech w kierunku blondynki.-Po prostu już wariuję od tej nauki.-wzruszyłaś ramionami.

-Nie kłam.-rzuciła ostro studentka prawa.- Dobrze wiem, że chodzi o Bartka. Daj mu szanse na wysłuchanie.

-Nie ma takiej opcji!-odparłaś opryskliwie, zwracając się w jej kierunku.- Wiem co widziałam.

-A może dorysowałaś sobie detale, których nie było?-uniosła pytająco brew, przyglądając ci się z powątpiewaniem.

Prychnęłaś na jej słowa i powróciłaś do przesiadywania przy waszym stoliku. Skubałaś nerwowo materiał czarnej spódnicy, oczekując na swoją kolej. Nastała ona tuż po Olszewskiej i zakończyła się szybciej niż myślałaś, bowiem poszło ci koszmarnie. Pokręciłaś z niedowierzaniem głową nad swoją postawa jaką zaprezentowałaś przed starszym mężczyzną po mimo godzin poświęconym wykłuwaniu materiału na pamięć i po godzinie oczekiwania na wynik zebrałaś swoje rzeczy, ruszając przed siebie. W takiej chwili wpakowałabyś się w ramiona blondyna i przymknęła powieki, pozwalając mu ukoić swoje nerwy, lecz teraz taka opcja nie wchodziła w grę. Musiałaś się pocieszyć w znacznie inny sposób.

-Malwa, zaczekaj! –o twoje uszy obił się znajomy ton głosu.

-Hmm?-zwróciłaś twarz w kierunku przyjaciółki, posyłając jej pytające spojrzenie.

-Chodź do mnie. Będziemy razem z Pawłem piec pizzę.

-Podziękuję. Nie mam ochoty przesiadywać w towarzystwie kogoś kto miał pojęcie o tym co wyczynia Bartek i nie raczył mi nic powiedzieć.-prychnęłaś, zarzucając na głowę kaptur puchatej kurtki.

-Ale on nic nie zrobił!-wykrzyknął za tobą Paweł.

-Jesteś jego przyjacielem. Zawsze będziesz go kryć.-syknęłaś przez zaciśnięte zęby.- Bawcie się dobrze!


***


Snułeś się gdańskimi uliczkami, pozwalając mroźnemu powietrzu muskać twoje zaróżowione już znacznie policzki. Coraz częściej zdarzało ci się wymykać wieczorem lub późną nocą z mieszkania i nie zważać na panujący na dworze chód, który przeszywał twoje ciało na wskroś. Polubiłeś przechadzki po mieście, dzięki którym starałeś się ujarzmić bałagan w twoich myślach. Powoli zaczynałeś już tęsknić za Pawłowską. Nie odczuwałeś już względem niej irytacji, rozżalenia. Jej brak zaczął ci doskwierać podczas ciszy w mieszkaniu, gdy spożywałeś samotnie obiad czy w czasie wizyt w ulubionej knajpie, gdzie zawsze siadaliście z tyłu i zanosiliście się niepohamowanym śmiechem, nie zważając na otaczających was ludzi. Mimowolnie wzniosłeś kąciki ust, gdy twoje jasne, błękitne tęczówki uraczyły wzrokiem miejsce, w którym kilkanaście dni temu wepchnąłeś ją do zaspy. Potrzebowałeś zaznać jej widoku na trybunach Ergo Areny, aby przysporzyć rywalowi problemów swoją świetną grą. Nie spisywałeś się źle na parkiecie obecnie, lecz jej obecność dodawała ci skrzydeł, dodatkowej iskierki, którą można było dostrzec w twoich oczach pod siatką, gdy ktoś znajdował się blisko ciebie. Westchnąłeś głęboko i wyłowiłeś z kieszeni kurtki telefon. Przystanąłeś w miejscu i opuszkiem palce oziębłej dłoni najechałeś na zdjęcie roześmianej brunetki, wciskając zieloną słuchawkę. Łudziłeś się, że tym razem będzie inaczej, że zdecyduje się z tobą porozmawiać choćby chwilę. Gdy już miałeś zakończyć próbę kontaktu nagle w słuchawce rozległ się jej jakby ściszony głos:

-Halo?

-Cześć, Malwa. Niedługo mam urodziny i pomyślałem, że może chciałabyś wpaść na domówkę jaką organizuję. Wiem, że ostatnio nie pałasz do mnie sympatią, ale zależy mi na twojej obecności w tym dniu. –wyrecytowałeś do słuchawki plątaninę słów.

-To wszystko twoja wina!- z jej ust wydobył się bełkot, który wskazywał na to, że prawdopodobnie jest pijana.

-Piłaś?! Malwa, co się dzieje?- zaniepokoiłeś się jej stanem.

-Oblałam egzamin, więc daj mi święty spokój!-wykrzyknęła, po czym usłyszałeś dźwięk zerwanego połączenia.

-Cholera!-zakląłeś pod nosem.


***


Zgromiłaś wzrokiem blondynkę, która wymierzyła w twoim kierunku cekinową, czarną sukienką wyłowioną z twojej szafy. Zasugerowała ci dobitnie, że musisz się pojawić na imprezie urodzinowej Filipiaka i sama przekonać się na własnej skórze, że pomiędzy twoim przyjacielem a Adą nic po za przyjaznymi stosunkami nie ma. Wywróciłaś jedynie oczami i ani raczyłaś się poderwać z sofy w salonie. Zerkałaś przelotnie na przygotowującą się przy pomocy twoich kosmetyków blondynkę i powróciłaś do przeglądania głównej strony Netflixa, aby urządzić sobie wieczór filmowy. W końcu jednak Klaudia siłą poderwała cię z kanapy i wysłała do łazienki, wręczając kreację, buty oraz kosmetyczkę i sugerując swoją pomoc przy wykonaniu makijażu. Odpowiedziałaś jej wystawieniem języka i zatrzasnęłaś za sobą drzwi. Wzruszyłaś ramionami, poddając się decyzji Olszewskiej. W głębi zaczęłaś odczuwać tęsknotę względem blondyna. Doskwierał ci brak jego wesołej, roześmianej twarzy i dziwnie czułaś się pośród swoich czterech ścian, gdy nie obijał się od nich dźwięczny śmiech atakującego. Ckniło ci się za burzeniem jego jasnych włosów czy nabijaniem się z jego durnych tekstów, lecz nie potrafiłaś zapomnieć o waszej ostatniej rozmowie, która jednocześnie była także kłótnią. Pierwszą i zarazem poważną. Po kilkunastu minutach w towarzystwie pary przekraczałaś próg mieszkania chłopaka poznanego w Aleksandrowie Kujawskim. Czułaś na sobie jego wypalający, intensywny wzrok, który lustrował twoją sylwetkę od góry do czubków czarnych szpilek.

-Przyszłaś.-mruknął cicho, spoglądając na ciebie tymi połyskującymi błękitnymi oczami.

-Za namową Klaudii.-rzuciłaś beznamiętnie.- Może i się posprzeczaliśmy, ale chciałam ci życzyć wszystkiego najlepszego, spełnienia najskrytszych marzeń, tej jedynej, którą zaakceptują twoi rodzice i wielu innych rzeczy, bo po mimo wszystko cholernie cię polubiłam i pewnie zawsze będziesz dla mnie ważny. –przytuliłaś go przelotnie.

-Dzięki. Ty dla mnie także zawsze będziesz bliska.-potarł twoje plecy i złożył subtelny pocałunek na twoich włosach.-Miłej zabawy.

Skinęłaś głową w podziękowaniu na jego słowa i zagłębiłaś się we wnętrzu jego lokum. Sięgnęłaś po jeden z kieliszków wypełnionych jasnym, musującym napojem i stuknęłaś nim o ten należący do Olszewskiej. Upiłaś niewielki łyk i rozejrzałaś się wokół. W koncie pomieszczenia przy oknie dostrzegłaś źródło twojej awantury z Bartkiem, Adę. Blondynka odziana była w bordową sukienkę z długim rękawem, która sięgała jej niemal do kolan i przyglądała się panoramie miasta otulonej mrokiem. Może powinnaś wypytać jej jak naprawdę było? Choć czy wtedy nie wyszłabyś na idiotkę, Malwino? Upewniając się czy to co zarzuciłaś Filipiakowi jest prawdą pogrążyłabyś się całkowicie. Pośpiesznie odpędziłaś od siebie tę myśl i wdałaś się w rozmowę z rozgrywającym Trefla, który przysiadł niedaleko ciebie. Kozub, którego wcześniej okazji jakoś nie miałaś poznać bliżej, okazał się naprawdę sympatycznym chłopakiem, który posiadał unikalne poczucie humoru. Nie każdy był w stanie je pojąć, ale tobie się to udało i dzięki temu wasza rozmowa była jedną z przyjemniejszych jakie stoczyłaś w swoim życiu.  Wzniosłaś z nim toast za zdrówko w sezonie i roześmiałaś się z jego żartu. Jednak uśmiech szybko został starty z twojej nieskazitelnej twarzy, gdy ciemne tęczówki natrafiły na blondynkę uwieszoną na szyi atakującego. Przeniosła cały ciężar ciała na blondyna, a ten obejmował ją za biodra, uśmiechając się nieśmiało pod nosem. Czynił to zupełnie tak, gdy ty wykonywałaś pierwsze śmielsze kroki w jego kierunku na samym początku waszej znajomości. Pokręciłaś z niedowierzaniem głową i przełknęłaś ilość szampana jaki pozostał w twoim kieliszku na raz. Popularna Pusia zmarszczyła brwi, przyglądając ci się z niezrozumieniem, na co ty jedynie machnęłaś ręką. Prychnęłaś pod nosem, obserwując Adę i Bartka oraz ich poczynania na parkiecie, które ani trochę nie przypominały zwykłego tańca. Ona perfidnie się do niego kleiła, a on jeszcze kilka dni temu wypierał się przed tobą, że kogoś ma. Nie mieściło ci się to w głowie.

-Malwina, co ty robisz?-szepnęła ci do ucha Olszewska, która wraz z Pawłem opadła obok ciebie na kanapę w salonie.

-Nic takiego.- wzruszyłaś ramionami, uraczając ją wymuszonym uśmiechem.- Podziwiam jak Bartek pięknie potrafi lawirować i kłamać, a później robić zupełnie coś innego. Przecież to nic wielkiego.- twój głos ociekał sarkazmem.

-O czym ty mówisz?-do rozmowy włączył się Halaba.

-O twoim kumplu, który jest totalnym dupkiem. Wystarczy tylko spojrzeć jaką szopkę odwala z Adusią.

-Jesteś zazdrosna!-stwierdziła z satysfakcją malującą się na twarzy blondynka.

-O Filipiaka?! Proszę cię!-parsknęłaś z niedowierzaniem, sięgając po jeden z drinków.- Może jak się nawalę to przestanę ich zauważać.-mruknęłaś pod nosem.

-Kurwa, Malwina! Tobą szpula jak ich widzisz!- kontynuowała swoje wysuwanie wniosków Olszewska.

-Daj spokój. Po prostu to dla mnie żałosne, że mówi coś zupełnie innego a robi coś jeszcze inaczej. Myślałam, że porozmawiamy dziś na spokojnie, ale chyba nie będzie nam to dane.

-Uspokój się. On nic złego nie zrobił.

Poderwałaś się z miejsca i zgarnęłaś swoją kurtkę z wieszaka. Pośpiesznie ją na siebie narzuciłaś i posyłając wściekłe spojrzenie blondynowi zatrzasnęłaś za sobą drzwi. Nie zamierzałaś oglądać tego jak dawał się kokietować Adzie. Po prostu nie potrafiłaś na to patrzeć po tym jak wypierał się posiadania kogoś.

~
Hello! ^^
Powracam do życia jak widać. W końcu! :3 Wczoraj Michał, dziś Bartek, a jeszcze w tygodniu postaram się dodać też Łukasza ;) Malwina totalnie zmieniła nastawienie do Bartka, a ten chce dobrze, ale no coś nie idzie. Zobaczymy czy w końcu uda mu się jakoś przemówić Pawłowskiej do rozumu, że nie potraktował jej źle o czym ona jest przekonana. Powiem Wam, że postaram się to zakończyć w 20 częściach, ale może wyjdzie krócej. Zobaczymy! A później startujemy z częścią numer 2 <3 No chyba, że macie dość Malwy i Bartusia.. Całuję i do zobaczenia ( mam nadzieję niebawem ) ;*

Nasza Ada 


poniedziałek, 7 października 2019

Podróż szesnasta


Podrywałaś się notorycznie z parkietu, podskakując w rytm jednej z ulubionych piosenek. Blondynka wymieniła z tobą porozumiewawcze spojrzenie i oplotła twój nadgarstek smukłymi palcami, pociągając cię w kierunku większej wolnej przestrzeni. Kołysałaś biodrami na boki, wprawiając w ruch wahadłowy ciemne pukle opadające ci swobodnie na plecy. Przymknęłaś powieki i dałaś się na wskroś przeszyć tej ubóstwianej przez ciebie atmosferze. Błogość otuliła twoje drobne ciało, a wszelkie zmartwienia, a nawet powód dla jakiego tu przybyłaś rozpłynęły się w powietrzu, w którym wyczuwalna była woń nikotyny, co teraz nawet w najmniejszym stopniu ci nie przeszkadzało. Choć nie cierpiałaś papierosów i gorszego rodzaju świństw. Twoje ciało odnajdywało doskonałe dopasowanie do utworów jakie rozbrzmiewały po lokalu za pomocą potężnego systemu nagłośnienia, a głowa odpoczywała od codziennych zmartwień. W końcu jednak musiałaś zaprzestać szaleństw na parkiecie, bowiem twoje gardło wyschło na wiór. Powędrowałaś w kierunku baru, posyłając barmanowi wdzięczny uśmiech, gdy postawił przed tobą dwie kolorowe, wysokie szklanki i zameldowałaś się w loży jaką wynajęłaś z Klaudią. Zazwyczaj siadaliście w niej w czwórkę, wraz z chłopakami, ale tym razem miałaś serdecznie dość zarówno Filipiaka jak i Halaby, więc namówiłaś Olszewską, aby potowarzyszyła ci dzisiejszego wieczoru.

-Słońce, co cię trapi?-wypowiedziała z wyraźną troską na twarzy twoja jasnowłosa.

-Filipiak mnie dziś wkurzył, ale nie gadajmy teraz o tym.-machnęłaś lekceważąco dłonią.

Dziewczyna skinęła jedynie głową, akceptując twoją prośbę i spojrzała na ciebie z ciepłym uśmiechem. Przewróciłaś jedynie oczami, zapewniając ją, że porozmawiacie o tym nieco później i przyssałaś się do drinka, którego sączyłaś za pomocą słomki. Po pochłonięciu alkoholu lawirowałaś pomiędzy ludźmi, zmierzając do przystojnego bruneta, który przyćmił twoją uwagę chwilę temu. Zarzuciłaś mu dłonie na szyję i wzniosłaś znacznie kąciki ust, gdy jego dłonie wylądowały na twoich biodrach. Bujaliście się w rytm muzyki, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Alkohol przejął nad tobą kontrolę, krążąc w twoim krwiobiegu. Wdałaś się z mężczyzną w niewinny flirt, aby po chwili już znajdować się w ramionach innego osobnika płci przeciwnej. Czułaś na sobie wzrok Klaudii, która zapewne przewracała jedynie oczami nad twoim zachowaniem, ale nie miała pojęcia czym było ono spowodowane. Zostałaś zraniona, Malwino. Od bardzo dawna znowu poczułaś ból i takie były tego skutki. Uciekłaś w ukojenie jakim były dla ciebie tańce, głośna muzyka i igraszki z mężczyznami.


***


Przyglądałeś się brunetce, która przytrzasnęła za sobą drzwi ciemnej Toyoty należącej do Klaudii. Pomachała jej z szerokim uśmiechem na odchodne, a ty postanowiłeś poderwać się z miejsca. W momencie, gdy sięgnęła po klamkę do klatki schodowej swojego bloku zatrzymałeś dłonią ich otwarcie i spojrzałeś w jej zaskoczone, czekoladowe tęczówki. Nie rozumiałeś czego po sytuacji jaką została w twoim mieszkaniu nagle zaprzestała odbierać twoje telefony, nie odpowiadać na SMS’y i nie wyrażała chęci spotkania. Przecież nie uczyniłeś nic złego. Ada wówczas wpadła do ciebie na kawę, którą uznałeś za rewanż w związku z sytuacją w galerii i spędziła z tobą czas na rozmowie, pozwalając się tobie nieco poznać. Malwina zachowywała się natomiast jakbyś zrobił coś wobec niej nie fair. Choć przecież tak nie było. Zniecierpliwiony i potwornie zirytowany jej zachowaniem postanowiłeś to w końcu wyjaśnić.

-O co ci chodzi?- warknąłeś, zbliżając swoją twarz do jej.

-O nic.-mruknęła, zaczepiając niesforny kosmyk za ucho.

-Malwina, do chuja! Przecież widzę, że mnie unikasz! Nie udawaj, że nic się nie dzieje! –wybuchłeś, żywo gestykulując dłońmi.-Dlaczego wtedy tak nagle wyszłaś?- nawiązałeś do pamiętnej sytuacji w twoim mieszkaniu.

-Po prostu. Nie chciałam wam przeszkadzać i tak się często widujemy.-wzruszyła ramionami, unikając twojego wzroku.

-Powiedz prawdę.-spojrzałeś na nią błagalnie.

-Mówiłeś, że nikogo nie masz, a przespałeś się ze mną! Ty kłamliwy gnoju! Dobrze się bawiłeś?!-wrzeszczała na całe gardło, gromiąc cię wzrokiem.

-Ale ja nikogo nie mam. Malwina…

-Nie wierzę! Raz wbiłam z niezapowiedzianą wizytą i od razu was nakryłam! Jesteś chory! Nie spodziewałam się czegoś takiego po tobie, ale cóż cicha woda brzegi rwie…

Z rozwartymi ustami wpatrywałeś się w jej znikająca za drzwiami sylwetkę. Nie docierało do ciebie to co właśnie miało miejsce. Jak Pawłowska mogła pomyśleć, że Ada to twoja dziewczyna? Jak mogła uważać, że potajemnie się z nią spotykasz i nie chcesz by się dowiedziała? W twojej głowie nastała istna plątanina myśli. Kobieta, którą kochałeś właśnie zarzuciła ci, ze ją wykorzystałeś i darzyłeś uczuciem inną. Prychnąłeś pod nosem na ta niedorzeczność, uderzając czubkiem buta w pobliski kamień. Najbardziej jednak żałowałeś, że nie mogłeś jej przekazać prawdy, wyprowadzić z błędu, bo nie chciała cię słuchać. Natomiast wysłanie do niej Halaby czy Klaudii potraktowałaby zapewne jako zmowę. Westchnąłeś głośno, przeczesując palcami jasne włosy. Zaciągnąłeś się mroźnym powietrzem i powolnym krokiem ruszyłeś w kierunku centrum miasta. Musiałeś oczyścić głowę z nadmiaru myśli, ochłonąć i pomyśleć jak odbudować jej zaufanie, choć niesłusznie je utraciłeś na podstawie jej pomówień. Czegoś takiego w życiu byś się nie spodziewał po Malwinie Pawłowskiej, choć była osobą tajemniczą, spontaniczną i nieodgadnioną, lecz czegoś takiego w stanie przewidzieć nie byłeś. Bolało cię to jak zostałeś potraktowany. Cierpiałeś przez jej niewiarę względem siebie, a przecież się przyjaźniliście. Była ci niezmiernie bliska, a ty jej. Czułeś to, wiedziałeś to i tego doświadczałeś. Mimo to nie potrafiła uznać twoich tłumaczeń za prawdziwe. Nigdy byś jej nie skrzywdził. Brunetka była czymś ponad wszystko. Wznosiła cię nad ziemię, uszczęśliwiała jak nic innego i sprowadzała na ciebie arytmie serca.

~
Hello! ^^
Ja bez spóźnienia to nie ja ostatnio :P No, ale przybywam z nieco krótką częścią, ale za to się chyba dzieje :D Spodziewał się ktoś takich akcji po Malwie? Biedny Bartek nie słusznie oskarżony :/ Na kolejnych historiach widzimy się niebawem ;*



czwartek, 3 października 2019

Podróż piętnasta


Przewróciłeś podirytowany oczami, gdy Halaba pociągnął cię za rękę w kierunku kolejnego już dzisiejszego dnia sklepu, który miałeś przyjemność z nim zwiedzać. Towarzyszący wam rozgrywający zaniósł się głośnym śmiechem, odnotowując twoją minę i objął cię przyjacielsko ramieniem, drwiąc sobie z ciebie :

-Pawełkowi, nie pomożesz? On bez nas zginie.

-Panowie, nie przesadzajcie.-skwitował przyjmujący, mierząc was pełnym politowania wzrokiem.-A teraz kulturalnie pozwiedzajcie sklep.

-To ja nie wiedziałem, że sklepy się zwiedza.- parsknąłeś, a Łukasz ponownie w krótkim odstępie czasu się roześmiał.-No co?-dodałeś, obserwując oburzoną minę młodszego od siebie siatkarza.


-Pstro, Filipiak.-warknął podirytowany twoim zachowaniem przyjaciel.

-Z tobą w galerii to jak po Giewoncie chodzić.- skwitował Kozub.- Nie dziwota, że mu nogi już do dupy wchodzą i ma dość chłop.-wzruszył ramionami.

Skinąłeś energicznie głową na słowa Uksiego i obserwowałeś jak Płocczanin wzdycha głęboko, a następnie macha na was lekceważąco głową i zagłębia się we wnętrze sklepu. Ty natomiast wymieniłeś wymowne spojrzenie z Łukaszem i nim się obejrzałeś siedziałeś wraz z nim na jednej z kanap rozstawionych w centrum handlowym, aby nie wysilać się na przechadzanie po kolejnym butiku. Byłeś naprawdę wyrozumiałym człowiekiem, ale postawa twojego przyjaciela doprowadzała cię dzisiaj wyjątkowo do szału. Westchnąłeś na myśl o ilości odwiedzonych dzisiaj sieciówcek. Z pewnością nie byłeś w stanie zliczyć ich na palcach, a po piątej zaprzestałeś liczenia. Rozumiałeś go, że chciał dobrze wypaść przed dziewczyną w Walentynki, ale według ciebie zbyt się przejmował podarunkiem dla niej. Liczył się gest, uczucie jakie ich łączyło, a nie prezent. No, ale Paweł już taki był. Jak czemuś się poświęcał to całkowicie. Mimowolnie kąciki twoich ust drgnęły na wyżyny, gdy ta myśl przewinęła ci się przez głowę. Trochę mu zazdrościłeś, choć po pamiętnej sytuacji w hali odnośnie domniemanej zazdrości Malwiny o twoją fankę jej stosunek do ciebie odrobinę się zmienił. Często okazywała ci jak ważny dla niej byłeś, a w jej gestach wyczuć można było niesamowite stężenie ciepła. Lepszej przyjaciółki nie mogłeś sobie wymarzyć, Bartku. Niejednokrotnie wpadała do ciebie bez zapowiedzi w ciągu dnia, sprawdzając czy zażyłeś odpowiednią ilość posiłków pomiędzy treningami jakimi wypchany był twój tydzień. Dbała o ciebie jak wypadało o kogoś z kim dzieliło się tajemnice, wspólne tematy do rozmów czy nawet wspólną noc. Tak bardzo pochłonął cię letarg, że nawet nie zauważyłeś momentu, kiedy przed tobą stawił się Halaba niezadowolony z waszego nieoczekiwanego wyjścia ze sklepu oraz z wieścią, iż to nie koniec poszukiwań prezentu. Gdy rozchyliłeś już usta, aby dać wyraz swojego niezadowolenia Paweł spojrzał na ciebie błagalnym wzrokiem. Posłusznie zamilkłeś, dusząc w sobie słowa, które lada moment miały opuścić twoje usta i zasugerowałeś udanie się do jubilera. Brunet chwycił ciebie i Kozuba pod ramiona, ciągnąc w kierunku wspomnianego przez ciebie miejsca, na co mimowolnie zachichotałeś. Wysłuchując, że zawsze mógł na ciebie liczyć omiatałeś przelotnym wzrokiem biżuterię usytuowaną na wystawie i starałeś się jeszcze bardziej pomóc mu w wyborze.

-Ty, ja mam pomysł!-ożywiła się nagle popularna Pusia.

-No słucham.- spojrzał na niego zaintrygowany jedyny zajęty chłopak w waszym towarzystwie.

-Weź poproś o zawieszkę cycków, a z tyłu napis „ Masz lepsze niż Pamela Anderson”. Na pewno się ucieszy, a jeszcze gorącą noc zyskasz.-poruszył znacząco brwiami Łukasz.

-Ja pierdolę.- uderzyłeś się z otwartej dłoni w czoło, wypuszczając salwy niekontrolowanego śmiechu ze swoich ust. – To żeś teraz zaorał jak Wlazły Reskę w przyjęciu.

-Nawet nie komentuję, co więcej nie przyznaje się do ciebie, człowieku. Kim ty w ogóle jesteś ja się pytam? Bartek, znasz tego niedojeba?-zwrócił się do ciebie Halaba, co spotęgowało tylko twoje rozbawienie.

Rozgrywający dołączył się do ciebie, a kiedy wasza dwójka się uspokoiła, w tym także Paweł, który nie utrzymał emocji na wodzy i także dał wyraz swojemu rozbawieniu opuściliście jubilera z naszyjnikiem dla Klaudii. Zjeżdżając ruchowymi schodami eleganckie pudełeczko wyślizgnęło się ze smukłej dłoni siatkarza i powędrowało ku dołowi. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i pognałeś za biżuterią, lecz w jej podnoszeniu uprzedziła cię blondynka. Jej urok lekko cię onieśmielił, co poskutkowało wpadnięciem w jej drobną sylwetkę, bowiem nie zdążyłeś w porę się zatrzymać. W porę jednak ująłeś ją w pasie i zatrzymałeś w pozycji stojącej, posyłając nieśmiały, przepraszając uśmiech.

-Wybacz, ja… Nie zauważyłem cię.-podrapałeś się zakłopotany po głowie.

Dziewczyna roześmiała się wesoło na twoje speszenie i wyswobodziła z twoich objęć, otrzepując ubranie z niewidzialnego kurzu.  Zadarła na ciebie spojrzenie i zauważyłeś szok malujący się na twarzy o łagodnych rysach zapewne spowodowany twoimi parametrami wzrostu, a siwe, błękitne tęczówki zmierzyły twoją twarz bacznym wzrokiem owianym nutką tajemnicy. Ada wzniosła znacznie kąciki ust, obdarowując cię promiennym uśmiechem i wsunęła w twoją dłoń małą karteczkę, szepcząc na odchodne:

-Nic się nie stało. Jeżeli będziesz chciał to możesz się zrewanżować.

Odprowadziłeś wzrokiem jej smukłą sylwetkę, a gdy zniknęła z jego zasięgu zajrzałeś do ręki. Na śnieżnobiałym papierze widniał szereg cyfr oznaczający zapewne jej numer. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i pomachałeś skrawkiem papieru przed twarzami chłopaków, uśmiechając się cwanie. Halaba poklepała cię z dumą po ramieniu, a Kozub uniósł pytająco brew, a na jego twarzy malowało się zdezorientowanie.

-Myślałem, że ty coś z Malwiną.-mruknął cicho, podążając obok ciebie.

-To aż tak to widać?!- parsknąłeś, przystając w miejscu.

-Zależy co.-uśmiechnął się szeroko rozgrywający.

-Nasz Bartuś jest w tak zwanym frendzone i codziennie relacjonuje mi postępy w jego zajebistej relacji z nie jaką Pawłowską.-rzucił przyjmujący.- A ty kolego widzę jesteś sporo do tyłu. Bartuś już zdążył zanurzyć się w jej niebiosach.-poruszył znacząco brwiami Paweł.

-Jezus Chrystus! Czy ty musisz o tym opowiadać publicznie?! Nie możesz zamknąć tej mordy!? Tak się odpłacasz za pomoc?!-naskoczyłeś na niego, gdy znajdowaliście się przy wyjściu z galerii.

-Wow.-skwitował zaistniałą sytuację najmłodszy z zawodników.- Kurwa, ładnie cię omamiła.


***


Z szerokim uśmiechem widniejącym na twoich ustach pokrytych jasnym różem uderzyłaś knykciami o ciemne drzwi. Wdychałaś zapach pysznie pachnących naleśników z ulubionego lokalu, do którego co jakiś czas zerkałaś z Filipiakiem i które zapakowane były w folię, aby zachować świeżość i ciepło, bowiem wparowałaś po nie po drodze do siatkarza. Zmarszczyłaś brwi, gdy dość długo twoje upominanie się o dostanie do jego mieszkania pozostało bez odpowiedzi czy reakcji. Ponowiłaś dobijanie się do niego i wtem ujrzałaś przed sobą odzianego w dresy oraz luźną koszulkę blondyna, który wsparł się o drzwi. Zmierzył cię lekko zszokowanym wzrokiem, po czym uśmiechnął się nikle i pochylił muskając przelotnie twój policzek ustami w geście powitania.

-Cześć Malwa, co tutaj robisz tak wcześnie?-mruknął, uraczając cię przelotnym wzrokiem w drodze do kuchni.

-Przyniosłam prowiant, bo znając życie dopiero wstałeś, skoro wolne dziś macie.-zachichotałaś, wymachując przed jego nosem pakunkiem z porcją jedzenia.

Filipiak tymczasem gwałtownie zwrócił się w twoim kierunku i w geście zakłopotania zatopił smukłe pace w jasnych włosach, gmerając w nich dłonią. Zaplotłaś ramiona na klatce piersiowej, wpatrując się w jego przystojną twarz podejrzliwym wzrokiem. Nie sprawiała w jakimkolwiek calu wrażenia zaspanej, a jego fryzura także była w naprawdę zadbanym stanie. Wyglądało na to, że zwlókł się z łóżka wcześniej niż przypuszczałaś.  Znałaś go na tyle dobrze, że nie musiał nic mówić, abyś wiedziała, że coś jest nie tak. Jego gesty, zachowanie mówiło samo za siebie. Po chwili dowiedziałaś się w czym rzecz.

-Problem w tym, że już jadłem, a właściwie jedliśmy.-wyznał po kilku minutach ciszy, spoglądając na ciebie ostrożnie.

-Jedliśmy? Halaba, u ciebie jest? Trzeba było mówić tak od razu!

-Nie, właściwie to…

Wyłoniłaś się zza pleców chłopaka, który przysłaniał ci rozciągające za nim pomieszczenie i rozwarłaś usta ze zdziwienia. Twoje stalowe tęczówki lustrowały wzrokiem drobną sylwetkę blondynki, która była nieznacznie wyższa od ciebie. Jej błękitne tęczówki uniosły się z nad parującego kubka i uraczyły cię swoim przeszywającym wzrokiem. Dziewczyna była naprawdę ładna, co wprowadziło cię w jeszcze większy szok, bowiem wiedziałaś, że Bartek miał problem z kontaktami damsko-męskimi. Nie o tyle, że narzekał na brak zainteresowania, ale nie potrafił się przełamać, zdobyć na odwagę. Z resztą sama tego doświadczyłaś na własnej skórze.

-Malwina, to jest Ada.- wskazał dłonią na swojego gościa.- Ada to moja the best friends forever, Malwa.-oświadczył ze śmiechem.

-Miło mi poznać, ale może ja was zostawię i wpadnę kiedy indziej.- wypowiedziałaś szybko i nim twój przyjaciel zdążył zareagować wyparowałaś z mieszkania.

~
Suprise mada faka! :D Ktoś się spodziewał takich akcji dzisiaj? :3 Tak właściwie to jestem minimalnie spóźniona, ale ciii... Kolejny postaram się dodać w niedzielę, ale to zależy od Waszego odzewu :3 Także róbcie hałas haha XD Ogólnie to nie wiem co się odjebało w końcówce i nie wiem co się odjebie w kolejnej części, bo wyszło to spontanicznie, ale na przypale albo wcale :D  Bartuś poznał piękną młodą damę, Paweł zadowolony z prezentu dla ukochanej, Łukasz się nieźle z nimi bawił, a pytanie co z naszą Malwinką?  Całuję i do zobaczenia w weekend, w niedzielę ;*