wtorek, 30 lipca 2019

Podróż trzecia


Pobyt w domu Filipiaków dobiegł końca nim zdążyłaś to odnotować. Dosunęłaś zamek pękającej w szwach pokaźnych rozmiarów walizki, która  wypchana w znacznym stopniu była plastikowymi pudełkami skrywającymi skarby kuchni pani Aliny, które zapewne starczą ci na bardzo długo. Spojrzałaś z politowaniem na Bartka, który oparty o futrynę drzwi swojego pokoju przyglądał ci się uważnie i z nutką rozbawienia w oczach. Zapewne jego także bawił fakt, że jego rodzicielka obkupiła cię swoim jedzeniem jakbyś wybierała się na pustkowie, gdzie nie idzie znaleźć jakiegokolwiek sklepu spożywczego. Oświadczyłaś, że jesteś gotowa i obserwowałaś zmagania blondyna z twoją walizką, podążając za nim ku parterowi. Narzuciłaś na ramiona puchatą kurtkę i przytuliłaś lekko starszą kobietą, a następnie ojca chłopaka, dziękując im za ugoszczenie oraz wszystko czego zasmakowałaś podczas  tych świąt w ich gronie. Blondynka posłała ci jedynie ciepły uśmiech i poprosiła, abyś kiedyś jeszcze zawitała w ich progi, na co jedynie skinęłaś głową. Co innego mogłaś zrobić? Przecież oszukałaś ją wraz z mężem, odgrywając rolę dziewczyny ich syna. Skąd mogłaś wiedzieć czy jeszcze kiedyś się tutaj znajdziesz. Teraz nawet nie miałaś pojęcia jak potoczy się twoja relacja z Bartkiem. Westchnęłaś głęboko, opuszczając budynek i wbiłaś dłonie w kieszenie kurtki, mierząc przed siebie. Fakt, że czeka cię spotkanie z rodzicami nie napawał cię optymistycznym nastawieniem. Blondyn zdziwiony twoją nagłą zmianą nastroju zadarł jedną z brwi, spoglądając na ciebie przelotnie, ale postanowił się nie odzywać. Ciągnął za sobą twoją walizkę i dotrzymywał ci towarzystwa, przemierzając z tobą drogę tą, którą pokonywaliście dwudziestego czwartego grudnia.

-Co dalej będzie z nami?-wbił w ciebie intensywne, błękitne tęczówki.

-Nami?- rozwarłaś usta, mrugając kilkukrotnie.

-Przecież jesteśmy parą, złotko. Nie zerwałaś ze mną.-wyjaśnił, obejmując cię ramieniem.

Zwróciłaś twarz ku niemu i pokręciłaś z niedowierzaniem głową. Przez twoje usta przemknął cień uśmiechu, a oczy roześmiały się wesoło na jego słowa, bowiem dzięki nim z twoich myśli choć na chwilę umknęła perspektywa wizyty w Poznaniu. Polubiłaś go przez te siedemdziesiąt dwie godziny. Może w pewnym stopniu będzie ci go nawet brakować, Malwino. Jednak sama nie wiedziałaś czy chcesz kontynuować tą znajomość, gdyż mogłaś go skrzywdzić, a wiedziałaś, że na to nie zasługuje. Jego gra słów sprawiała, że momentalnie poprawiał ci się humor. Potrafił cię solidnie rozbawić i za to ceniłaś go najbardziej.

-W każdej chwili mogę to zrobić, Bartoszu.- odparłaś z powagą, ale po chwili oboje zanosiliście się śmiechem.

-A gdzie ty znajdziesz takiego Adonisa?- wskazał dłońmi na siebie, wznosząc dumnie głowę.

Parsknęłaś niepohamowanym śmiechem, machając na niego lekceważąco dłonią. Blondyn ukazał ci swoje śnieżnobiałe uzębienie skryte za metalowymi drutami aparatu i ostrożnie obchodził się z twoją walizką, kiedy wkroczyliście na kładkę. Gdy przez nią dreptałaś nawiedziła cię fala wspomnień i myśl, że chciałabyś się cofnąć w czasie. Doświadczyłaś niesamowitego stężenia ciepła, zasmakowałaś pysznych potraf, poznałaś wspaniałych ludzi i miałaś przy swoim boku sympatycznego chłopaka, który nadawał na tych samych falach co ty. Czego chcieć więcej? Wzniosłaś nikle kąciki ust na myśl o początku tej przygody, która na półce w twoim umyśle zostanie zapisana pod nazwą „ Aleksandrów Kujawski”.  Chwilę później zasiadłaś na ławce, na której kilka dni temu widniała sylwetka Bartka, który nie przeszedł wobec twojego zmartwionego i spanikowanego oblicza obojętnie. Zainteresował się twoją sytuacją i takim oto sposobem poznałaś kolejnego przedstawiciela płci męskiej, jednego z lepszych, który zapewne pozostanie w twojej pamięci na dłużej. Wyłowiłaś z wnętrza podręcznej torby bilet oraz słuchawki, które zawisły na twojej szyi i spojrzałaś przelotnie na blondyna, który beznamiętnym wzrokiem wpatrywał się w tor, na który miał się pojawić niebawem twój pociąg. Potarłaś pokrzepiająco jego ramię, rozciągając usta w delikatnym uśmiechu. Pragnęłaś go jakoś rozweselić, bo on dbał o stężenie twojego humoru na wysokim poziomie przez cały twój pobyt w obcym ci mieście. Momentalnie zadarł na ciebie swój wzrok i odwzajemnił twój gest, lecz jego oczy nadal pozostawały smutne po mimo, że usta się śmiały. Miałaś wrażenie, że przywiązaliście się do siebie przez te kilkanaście godzin skąpanych swoją wzajemną obecnością, lecz może było ono mylne. Choć naprawdę jest to zupełnie zwyczajne i ludzkie. Na pewno przywykłaś do jego osoby, ale ty nigdy nie przyzwyczajałaś się do ludzi przetaczających się przez twoje życie, więc nie nawiedzały cię wszelkie obawy, ze nie poradzisz sobie z rozstaniem z Filipiakiem. Obawiałaś się natomiast o niego, gdyż jego twarz została stłamszona przez przygnębienie. Poderwałaś się z miejsca, a wtem o twoje uszy obił się komunikat wygłaszany przez damski głos. Odetchnęłaś z ulgą, gdy kobieta wymieniła trasę twojego środka transportu i pośród niej wymieniona została twoja stacja. Zbliżał się odjazd pociągu, a ciebie zadawał niebywale ten fakt, bowiem nie mogłaś dłużej patrzeć na takie oblicze Bartka, które powodowało, że krajało ci się serce.

-Tym razem na pewno dobry pociąg?- zaśmiał się blondyn.

-Teraz tak.- zawtórowałaś mu.- Zrywam z tobą, blondasiu.- oświadczyłaś, na co chłopak parsknął głośnym śmiechem.- Jesteś beznadziejny w łóżku. Nie potrafisz wziąć spraw w swoje ręce, a na dodatek masz za dużo tłuszczyku na brzuchu oraz…- wyliczałaś jego wady na palcach, co sprawiło, że oboje śmialiście się do rozpuku.

-Ja też ci coś powiem, skarbie.- wypowiedział przesłodzonym głosem.- Nie mogłem nic zdziałać w sypialni, bo jesteś zbyt dominującą.- parsknął.

-Oj Bartuś, Bartuś.- pokręciłaś rozbawiona głową.- Dziękuję za wszystko.-wspięłaś się na czubki palców i musnęłaś wargami jego ciepły policzek.

-A ja dziękuję za najkrótszy i najlepszy związek w moim życiu.- roześmiał się dźwięcznie.

- Ależ nie ma za co.- wyszczerzyłaś się.

Blondyn znienacka chwycił cię za ramiona i przyciągnął do siebie. Intensywna woń jego perfum uderzyła w ciebie z obezwładniającą siłą, siejąc spustoszenie w twojej głowie. Zaciągnęłaś się jego zapachem po raz ostatni, wtulając twarz w jego kurtkę i tonęłaś w jego silnych ramionach, delektując się ostatkami jego bliskości. Jego ciepły oddech owiewał twoją szyję, powodując gęsią skórkę oblewającą całe twoje ciało. Przy uchu słyszałaś jego dudniące w klatce piersiowej serce, co wprowadziło cię w lekkie osłupienie. Czy ono łomotało tak szybko z twojego powodu, Malwino? Momentalnie oderwałaś się od Bartka i finalnie zaglądnęłaś głęboko w jego oczy, rozpływając się na ich jasną, na pigmentowaną barwą. Za twoimi plecami zameldowała się maszyna, do której zaraz miałaś wsiąść, lecz teraz twoją uwagę przykuwał żal rozlewający się po powierzchni jego błękitnych oczu. Poczułaś jak twoje serce obojętne dotąd na przedstawicieli płci męskiej zostaje lekko zarysowane.

-Żegnaj.- szepnął i pozostawił mokry ślad na twoim policzku, a ty nawet nie zdążyłaś zareagować, gdyż momentalnie się ulotnił.


***

Oziębłą dłonią dotknęłaś telefonu, a na jego wyświetlaczu wraz z naciśnięciem przycisku blokady ukazało się zdjęcie przedstawiające ciebie oraz blondyna, na którym to nawzajem tarmosiliście sobie policzki, wydymając lekko wargi. Na waszych głowach spoczywały mikołajkowe czapki oraz jego dłoń na twoim ramieniu, czego w momencie uwieczniania tego momentu nawet nie czułaś, a w tle rozciągała się migocząca podczas wieczoru drugiego dnia świąt choinka. Mimowolnie kąciki twoich ust sięgnęły wyżyn, a kwestia sprawdzenia godziny przybycia na dworzec kolejowy zeszła na drugi plan. Przez twój umysł przewinął się moment, kiedy fotografia ta została wykonana. Bartek nagle poderwał się z łóżka, odrzucając od siebie książkę, a w jego oczach rozszalały się iskierki, które otulone mrokiem panującym w pokoju prezentowały się niezwykle urokliwie. Chwycił cię za dłoń i pociągnął po schodach ku salonowi, aby po chwili z impresją i użyciem gestykulacji dłoni tłumaczyć ci zamysł swojej idei. Po chwili zdjęcie wykonał wam pan Filipiak i po mimo, że wspomnienia dotyczące świąt Bożego Narodzenia w 2019 roku nie ulotnią się z twojej głowy, to miło było posiadać w asortymencie swojej telefonicznej galerii taką pamiątkę. Westchnęłaś głośno w chwili, gdy twoje oczy zarejestrowały znajomy samochód. Nastał wreszcie moment przeprawy z twoją kochaną rodzinką, nad czym ubolewałaś. Wcześniej cieszyłaś się na wieść, że spędzisz w ich gronie święta, lecz teraz po tej atmosferze jakiej doznałaś na własnej skórze w domu Filipiaków nie miałaś ochoty pojawiać się w Poznaniu.  Podałaś walizkę ojcu, który wysunął po nią dłoń i zameldowałaś się na fotelu pasażera. Zapięłaś pas bezpieczeństwa i wpatrywałaś się w widoki rozciągające się za taflą szkła, kiedy samochód ruszył.

-Gdzie ty się dziecko podziewałaś przez te święta, hmm?- zagaił do ciebie ojciec po długim czasie milczenia.

-Opowiem wam wszystko jak będziemy w domu.- mruknęłaś jedynie, nie mając ochoty opowiadać tej samej wersji wydarzeń dwa razy.

Mężczyzna skinął jedynie głową na twoje słowa i nie odezwał się już ani razu podczas jazdy. Po chwili siedziałaś już na kanapie w salonie z parującym kubkiem, który oplatałaś smukłymi palcami i pochłaniałaś kawałek popisowego wypieku mamy jakim był sernik z bitą śmietaną. Gdy rodzice zajęli miejsca po twoich obu stronach przełknęłaś ostatni łyk malinowej herbaty i odłożyłaś porcelanowe naczynie na stolik, zadzierając na nich wzrok.

-A więc… Jak wiecie pomyliłam pociągi i wysiadłam na niejakim Aleksandrowie Kujawskim.-potarłaś brodę, aby przypomnieć sobie nazwę zamieszkania blondyna.- Tam wpadłam na pewnego chłopaka i otóż to on okazał się moim wybawcom. Wiem, że ta historia brzmi jak z filmu, ale przygarnął mnie do siebie i takim oto sposobem spędziłam święta z nim oraz jego rodzicami. Bawiłam się świetnie, uprzedzając wasze pytanie.- nakreśliłaś im sytuacje jaka cię spotkała.

-Oj, dziecko, dziecko. Przecież to w zupełnie innym kierunku.- westchnęła nad twoją bezradnością kobieta.- No, ale dobrze, że nic ci nie jest i jesteś teraz tutaj z nami.- przytuliła cię.

-Dzięki, mamuś.- odwzajemniłaś jej uścisk.

-Zachowałaś się jak jakaś bezdomna. Żeby moją córkę przygarniał jakiś byle jaki chłop z dworca?! Pff! Wstydź się! –oburzył się twój ojciec.

-Nie byle jaki, a Bartek.- wywróciłaś podirytowana oczami.- Po za tym powiem wam coś. Ten byle jaki chłop zapewnił mi lepszą atmosferę w te święta jakiej wy nie potrafiliście przez minione lata.-warknęłaś rozdrażniona słowami ojca i poderwałaś się z kanapy.

-Gdzie ty idziesz?! Wracaj tu natychmiast!- wydzierał się za tobą rozzłoszczony mężczyzna.

-Przypominam ci, że jestem dorosła i zamierzam odpocząć w swoim pokoju po podróży, także dobranoc!

Po twojej wypowiedzi po domu rozległ się huk zatrzaśniętych drzwi. Spodziewałaś się, że twoi rodzice nie przyjmą wiadomości, że spędziłaś święta w obcym mieście z przyjemnością i euforią, ale takiej reakcji ojca nie przewidziałaś nawet w najczarniejszych scenariuszach. Przysiadłaś na rogu łóżka i wypuściłaś głośno powietrze, zdając sobie sprawę, że nie postąpiłaś właściwie nie zabierając od Bartka choćby numeru telefonu. W tym momencie napisałabyś mu treściwą wiadomość o tym jak bardzo byłaś sfrustrowana na swojego tatę albo wybrałabyś jego numer, naciskając zieloną słuchawkę i wypuszczała słowa z ust jak armata, chcąc pozbyć się rozsadzających cię od wewnątrz emocji.


***

Mroźne powietrze wprawiało skórę twoich bladych policzków w nieprzyjemne mrowienie, a odpowiadała za to twoja zbyt długa obecność na dworze, lecz przechodziłeś wobec tego obojętnie. Z twoich rozchylonych lekko ust wydobywał się kłębek dymu spowodowany niską temperaturą panującą w Aleksandrowie Kujawskim, ale ty zdałeś się tego nie odczuwać. Twoje myśli zbyt intensywnie wirowały wokół ostatnich trzech dób i pewnej brunetki, która z impetem uderzyła w ciebie podczas wigilijnego wieczoru. Ślamazarnym wręcz krokiem stąpałeś po chodniku w centrum miasta, poddając się refleksjom nawiedzającym twoją głowę. Nie potrafiłeś odeprzeć od siebie faktu, który non stop sobie zarzucałeś, a mianowicie brak inicjatywy względem Malwiny, od której mogłeś wybłagać numer lub dane personalne, aby odnaleźć ją za pośrednictwem jednego z najpopularniejszych serwisów społecznościowych na świecie. Dlaczego nie spróbowałeś, Bartoszu? Przecież dziewczyna nie zdołałaby się oprzeć twoim błękitnym tęczówkom wpatrzonym wprost w jej ciemne oczy, czego doświadczyłeś już niejednokrotnie. Najbardziej jednak zastanawiało cię dlaczego nie była przekonana do miłości? Czemu nie umiała w nią uwierzyć? Przecież twoją dziewczynę odegrała niemalże idealnie. Rodzice byli zachwyceni jej postawą oraz urokiem osobistym, a gdy pytałeś jak to robi wzruszała jedynie ramionami i oświadczała, że jest tylko sobą. Uśmiechnąłeś się pod nosem i okręciłeś się na pięcie, obierając kierunek zawrotny, by nie przysporzyć rodzicielce zmartwień zbyt długim niestawieniem się w domu. Minęło jedynie kilka godzin, a ty już odczuwałeś tęsknotę za nieznaną ci prawie dziewczyną. Miałeś ogromną chęć stoczyć z nią kolejną rozmowę zawierającą zabawną grę słów czy poddać się jej dotykowi, zagłębiając się w droczenie. Znajdowaliście się wówczas na krawędzi i jeden krok dzielił was od zasmakowania swojej bliskości. Uwielbiałeś tą adrenalinę związaną z jej kolejnym ruchem. Nie wiedziałeś czy ostatecznie zdecyduje się skorzystać ze swojego uroku w pełni czy może odpuści, licząc na lepszą okazję. Malwina była po prostu unikalna. Była osobą, której nigdy jeszcze  w życiu nie spotkałeś. Mieszanką pogodnej, sympatycznej dziewczyny zmiksowaną z nutką czasami zbyt dużej pewności siebie, kokieterii oraz buntownictwa. Nie znałeś jej długo, ale doskonale spostrzegłeś, że uwielbiała kontrolować sytuację, nie włazić sobie na głowę czy mieć przewagę nad kimś. Tak postępowała z tobą, Bartku, ale tobie to nic nawet w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało. Ta bijąca od niej tajemniczość sprawiała, że łaknąłeś ją poznać. Musiałeś ją odnaleźć. Choć właściwie nie, ty nic nie musiałeś, ty to chciałeś i zrobisz to.

                                                                                                                                       ~
                                                                                                                                           Hello! ^^
Aby nieco poprawić Wam humor po dość bolesnej selekcji Vitala dodaje tą część 4 h wcześniej niż była planowana :3 Mam nadzieję, że choć odrobinę Was rozchmurzy ^^ Bartek i Malwa musieli się w końcu pożegnać, ale przy tym wszystkim zapomnieli o kontakcie do siebie :( Jak widać chłopak już pierwszego dnia czuje jej brak i zamierza odnaleźć. Czy mu się uda? Jedno miasto, więc może, może...W kolejnym rozdziale pojawi się nowy bohater, a Wy możecie zgadywać kto to :3 Na pewno siatkarz :D Co do decyzji trenera... Ja jej nie podważam. Uważam, że Kuba nie miał formy i dlatego wyleciał, Bartek mnie nie zdziwił, bo jakoś wewnętrznie spodziewałam się, że zostanie skreślony, a Artur ma zaufanie trenera i w końcu jest mistrzem świata, Cóz... Ja liczę, że odpali. Czuję to.  Ktoś się wybiera na memoriał? ^^ Ja po wypoczynku zamelduje w poniedziałek na Łukaszu :3 Tym w Krakowie życzę miłej zabawy i może na siebie wpadniemy, a Wy nawet nie będziecie wiedzieć :D  Całuję i do zobaczenia za tydzień, tym razem już w 100% w środę ;*


poniedziałek, 22 lipca 2019

Podróż druga


Wydobyłaś z wnętrza walizki piżamę w postaci długiej, luźnej czarnej koszulki  oraz kilka niezbędnych rzeczy i powędrowałaś w kierunku wskazanych przez chłopaka drzwi. Opuściłaś sukienkę wraz z bielizną na płytki o jasnym odcieniu i zameldowałaś się w kabinie prysznicowej. Strumień ciepłej wody otulił twoje drobne ciało, spłukując z niego obfitą pianę, za którą odpowiadał waniliowy żel pod prysznic. Przymknęłaś powieki i poddałaś się chwili odprężenia, czerpiąc przyjemność z przyjemnego mrowienia skóry, które powodowała niemalże wrząca woda. Przepasałaś śnieżnobiały ręcznik na wysokości biustu i przystanęłaś przy lustrze, aby pozbyć się znikomych ilości makijażu ze swojej twarzy. Włosy przeczesałaś przelotnie szczotką, opuszczając je swobodnie na plecy i narzuciłaś na siebie ubranie pełniące rolę piżamy. W drodze do lokum Bartka zastanawiałaś się jak zamierza twój nocleg rozegrać. Z jednej strony nie chciałaś spać z obcym facetem w jednym łóżku, z drugiej wręcz myśl o cieple bijącym od jego skóry  przez mroźną noc powodowała cień uśmiechu na twoich ustach. Swoją drogą, że Filipiak był jednym z atrakcyjniejszych mężczyzn jakich spotkałaś. Naparłaś dłonią na chłodną klamkę i wparowałaś do pokoju chłopaka, zapominając o pukaniu. Już miałaś zamiar go za to przeprosić, gdy twoje oczy natrafiły na blondyna pozbawionego wszelkich ubrań, a jedynym skrawkiem materiału jaki się na nim znajdował okazały się być ciemne bokserki. Jego tors idealnie obrazował częste wizyty na siłowni i mógł imponować swoją muskulaturą. Niczego gorszego nie można było powiedzieć także o ramionach, które były świetnie wyprofilowane i zarysowane, a na dodatek obszerne, co uwielbiałaś u facetów. Naprawdę musiał wylewać siódme poty na siłowni, a ten fakt wprawił cię w wyschnięcie twojego gardła niemalże na wiór. 

-Kurna.- wymsknęło ci się z rozchylonych lekko ust, gdy twoje czekoladowe tęczówki pałaszowały wzrokiem jego nagą skórę torsu.

-Striptiz na życzenie.- poruszył znacząco brwiami.- Mam nadzieję, że uraczysz mnie tym samym.-dodał, posyłając ci szelmowski uśmiech.

-Nie za dużo wymagasz?- prychnęłaś, przewracając oczami.- To jeszcze nie czas, abyś zobaczył najpiękniejszą rzecz, a właściwie rzeczy w swoim życiu. –mruknęłaś, okręcając na palcu frotkę od włosów.

Bartek roześmiał się dźwięcznie na twoje słowa i nachylił się nad jedną z szuflad, w które wyposażona była sporych rozmiarów szafa. Zmarszczyłaś brwi, gdy z jej dna wydobył poduszkę oraz kołdrę z kocem. Czy on zamierzał spać gdzieś indziej niż w tym pokoju? Przecież sam zamknął usta rodzicielce, oświadczając, że śpisz z nim. Zaplotłaś ramiona na piersiach i chrząknęłaś głośno, przywołując na siebie uwagę chłopaka. Posłałaś mu niezrozumiałe spojrzenie, na co on jedynie wzruszył ramionami i obwieścił:

-Prześpię się na podłodze, a ty zajmiesz moje łóżko. Zabrałem cię tutaj, aby rodzice niczego nie podejrzewali, bo w końcu chłopaki śpią ze swoimi dziewczynami.

-Ty sobie chyba kpisz.- prychnęłaś pod nosem.- Nie będziesz spał na żadnej podłodze.- zaparłaś się, wydzierając mu z rąk pościel.

-Jestem dżentelmenem i ustępuję ci łóżka, więc owszem.

-Ale ja chcę z tobą spać.- jęknęłaś, wzdychając głęboko.

-Poważnie?- zadarł na ciebie spojrzenie błękitnych tęczówek, które rozbłysnęły na twoje słowa.

-Tak.- odparłaś, chichocząc.- Będzie mi ciepło od twojego tłuszczyku.- zaśmiałaś się.

-Że niby ja jestem tłusty, tak?!- zdumiony wytrzeszczył oczy.- Spójrz na swój cellulit na dupie!

-Bartuś, gdzie ty się patrzysz?!- tym razem to twoje źrenice się rozszerzyły, a dłonie spoczęły przy rozchylonych ustach.

Salwy śmiechu waszej dwójki rozniosły się po pomieszczeniu, bowiem każde z was zdawało sobie sprawę, że to tylko niewinne żarty, aby rozładować pomiędzy wami napiętą atmosferę. Mimo wszystko nie znajdowaliście się w codziennej sytuacji. Ty spędzałaś święta w zupełnie obcym mieście, w gronie ludzi, których znałaś od kilku godzin, a on przygarnął pod swój dach obcą kobietę, z którą teraz miał spać w jednym łóżku. Choć obserwując jego zachowanie można było odnieść wrażenie, że to wcale nie był dla niego nawet najmniejszy problem. Być może nie miał powodzenia u płci przeciwnej i wykorzystywał okazje na zetknięcie z nią, gdy ta mu się nadarzyła. Odłożyłaś poduszkę oraz nakrycie do wcześniejszego miejsca ich pobytu, posyłając chłopakowi porozumiewawczy uśmiech i poukładałaś w bagażu swoje rzeczy. Sięgnęłaś po telefon spoczywający na szafce nocnej i zaklęłaś siarczyście pod nosem na tonę nieodebranych połączeń oraz nieprzeczytanych wiadomości. Co miałaś powiedzieć rodzicom? Nie chciałaś, aby przerwali ci pobyt w Aleksandrowie Kujawskim pośród rodziny Filipiaków. Westchnęłaś głęboko i przez dłuższą chwilę wpatrywałaś się w ekran telefonu, siląc się na jakąś sensowną treść SMS’a, jaki zdecydowałaś się napisać do rodzicielki. Wyjaśniłaś jej sytuację i zapewniłaś, aby nie zawracała sobie tym głowy i obiecałaś zjawić się w rodzinnych stronach tuż po świętach. Kobieta szybko ci odpisała i o dziwo przystała na twoją propozycję. Uspokojona odłożyłaś urządzenie na mebel i przysiadłaś na brzegu łóżka, spoglądając na Bartka. Jakby czytał ci w myślach i zaklepał lewą stronę materaca. Skinęłaś jedynie głową i opadłaś na posłanie, okrywając się szczelnie kołdrą. Ułożyłaś się bokiem do blondyna i poczułaś miękki materiał poduszki pod policzkiem, co sprawiło, że mimowolnie przymknęłaś powieki. Wtem do twoich nozdrzy ponownie wdarła się intensywna, otumaniająca twoje zmysły woń. Zaciągnęłaś się nią i wzniosłaś kąciki ust. Byłaś zbyt senna, aby racjonalnie myśleć.

-Obłędne perfumy.-wyszeptałaś sama do siebie, ale siatkarz to usłyszał.

-Dzięki.- jego uroczy chichot nieco cię rozbudził.

-O boże! Ja to powiedziałam na głos!?- parsknęłaś, otwierając oczy.

Rozbawienie malujące się w niebieskich oczach chłopaka, które znajdowały się blisko twojej twarzy utwierdziły cię w tym, że faktycznie te słowa wydobyły się z twoich ust. Chcąc unieść dłoń wyżej poduszki niechcący trąciłaś nią nagi obszar torsu blondyna. Bartek wzdrygnął się na chłód twojej dłoni i momentalnie przeniósł wzrok na ciebie, a ty wyszeptałaś ciche „ przepraszam”. Po chwili jednak całkowicie świadomie opuszkami palców obrysowywałaś mięśnie chłopaka na brzuchu, sunąc dłonią wzwyż.  On natomiast przymknął powieki pod wpływem przyjemności jaką sprowadzał na niego twój dotyk i wypuścił głośno powietrze, otwierając oczy. Jego wzrok padł na twoje usta, których dolny płat przegryzałaś zębami. Jego oczy rozbłysnęły w ciemności i mogłaś zaryzykować, że dostrzegłaś w nich iskierkę pożądania.

-Czy ty mnie molestujesz, kobieto?- sapnął, przerywając mistyczną ciszę.

-Może.- szepnęłaś tajemniczo, nawiązując z nim kontakt wzrokowy. –Jeżeli ci się to podoba i tego chcesz to raczej nie.- dodałaś, wodząc palcem po jego ramieniu.

-Skąd pewność, że tego chcę?-kontynuował tą grę, pochylając się nad tobą i wbijając łokcie w materac po obu stronach twojego tułowia.

- Oczy cię zdradzają. Ciało z resztą też.- wyjaśniłaś.- Przynajmniej tak mogę się odwdzięczyć za przygarnięcie.

-Nie musisz mi nic czynić ani dawać w zamian.- posłał ci delikatny uśmiech.- Lecz nie zaprzeczę, że to przyjemne. – wychrypiał, spuszczając wzrok.

-Jesteś taki nieśmiały.- mruknęłaś, odgarniając włosy z jego czoła.

Bartek uśmiechnął się do ciebie kącikami ust i pogładził dłonią twój policzek. Po chwili opadł na swoje miejsce, a ty zdecydowałaś się odpuścić. Nie mogłaś się nim zabawić dla własnej przyjemności. Może i był cholernie atrakcyjny, a po przez swoją nieśmiałość bardziej kuszący, ale przygarnął cię pod swój dach. Nie zasługiwał na to. Był zbyt dobry, a ty byłaś dla niego zbyt zła, Malwino. Był zakazanym owocem, którego zdecydowałaś się nie pochłaniać. Westchnęłaś do swoich myśli, zerkając kątem oka na chłopaka, ale jednego swojego łaknienia porzucić nie mogłaś. Chwyciłaś jego dłonie w swoje i ułożyłaś na swoich plecach, a gdy zadarł na ciebie zdumione spojrzenie skryłaś twarz w jego klatce piersiowej, zamykając oczy. Chciałaś zasnąć w jego ramionach, aby chłód dzisiejszej nocy ci nie doskwierał. To chyba nie było nic złego, prawda? Zwykła ludzka potrzeba ciepła i bliskości.


***

Gdy zadarłaś powieki ku górze i przyswoiłaś natężenie światła ujrzałaś przed sobą chłopaka narzucającego na siebie białą koszulę w prawie niedostrzegalne błękitne kropki. Wyczuł na sobie twój wzrok i zwrócił głowę w twoim kierunku, wznosząc lekko kąciki ust. Odwzajemniłaś gest, przypominając sobie wasze igraszki przed zaśnięciem i zostałaś poinformowana, że lada moment w progach Filipiaków ma się zjawić babcia Bartka. Jęknęłaś niezadowolona, bowiem miałaś zamiar dłużej pozostać w łóżku, a zegar wybijał wówczas dziewiątą rano. Blondyn zaszczycił cię przeprosinami z powodu tak wczesnej pobudki, ale zaparł, że starsza kobieta nie opuści miasta dopóki nie pozna dziewczyny swojego wnuka. Mimowolnie parsknęłaś śmiechem na słowa twojego towarzysza i wydostałaś się z pod ciepłej pierzyny, aby być gotową na czas. Odziałaś się w białą, delikatną sukienkę, która  posiadała wiązania na ramionach w kształcie kokardek i wcięcie na nich, odsłaniając ich niewielki obszar. Włosy pozostawiłaś rozpuszczone, lekko podkręcając ich końce.  Zdecydowałaś się postawić na naturalność i jedynym makijażem zdobiącym twoją twarz była jedynie spora warstwa tuszu do rzęs, aby je ładnie wydłużyć oraz odrobina kredki do brwi, by je podkreślić. Bartek pokiwał z uznaniem głową nad twoją prezentacją i rzucił kilka komplementów odnośnie twojego wyglądu, pociągając cię za rękę ku parterowi, aby rodzina nie wysunęła podejrzeń względem waszej dwójki. W kuchni czekało już na was śniadanie w postaci bagietek wraz z serkiem. Podziękowałaś pani domu ciepłym uśmiechem za posiłek po jego pochłonięciu i zatopiłaś usta w parującej cieczy jaką uraczyła cię chwilę później.

-Kogo jeszcze poznam, przebywając w twoich skromnych progach?- zagaiłaś do blondyna, który sprawiał wrażenie zamyślonego.

-Tylko Bóg to wie.- skwitował, zanosząc się śmiechem.

Ponownie zamoczyłaś usta w ciemnym napoju, rozkoszując się jego wyrazistym smakiem. Wsłuchiwałaś się w rozmowę domowników, którzy snuli głośno refleksje na temat jak przyjęta zostaniesz przez babcię Filipiak. Nie mogłaś się nie uśmiechnąć na przeżywanie rodziców chłopaka. Podkradłaś z talerzyka szarlotkę i spojrzałaś na atakującego, wgryzając się w nią.

-Nie okłamie jej. Nie ma mowy.- szepnęłaś mu na ucho.

-Czemu? –zmarszczył brwi.

-Bo nie mam serca, Bartek.-wzruszyłaś ramionami.

-Proszę, Malwa.- ułożył dłonie w geście modlitwy.

Westchnęłaś głośno, przewracając oczami. Nie umiałaś mu odmawiać przez ten urok osobisty, a szczególnie te oczy. Niechętnie skinęłaś głową i chwilę później zdziwiona zostałaś przygarnięta do siebie przez starszą kobietę, która zamknęła cię w uścisku. Blondyn posłał ci wdzięczny uśmiech i obserwował powitanie cię przez przybyłego gościa. W gronie rodziny Filipiak zasiadłaś na kanapie w salonie, wysłuchując konwersacji i czasami się w nią włączając. Gdy rozmowa się rozkręciła wyciągnęłaś telefon i korzystając z nieuwagi twoich towarzyszy zarezerwowałaś bilet do Poznania na witrynie PKP.

~

Witam!
Miałam się tutaj zamiar nie pojawiać tak szybko, ale jako, że część jest od pewnego czasu napisana, a wy dopytujecie się o nowość to dodaje szybciej :D Miała być w środę, ale jako, że wtedy dodam ostatni rozdział na Droszyńskiego to wrzucam dziś :3 Kolejnego możecie się spodziewać w środę za tydzień :D O ile zdołam napisać, ale chyba nie powinnam mieć z tym problemu  ;) Dziękuję Wam za multum miłych słów pod poprzednią częścią i mam nadzieję, że ta przyjmie się pośród Was jeszcze lepiej ^^ Przemyślałam tą historię i podobnie jak na Kamilu powstaną chyba dwie części :3 Cieszy Was to? :D W piątek zakończę losy Tomka i Mateusza z Blanką, więc wtedy też możecie się spodziewać startu Kozuba :D Ktoś tam ze mną będzie? ^^ Obiecuję, że pojawi się tam dużo humoru :D Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*





środa, 17 lipca 2019

Podróż pierwsza


Tuż za wysoką sylwetką mężczyzny pokonywałaś schody prowadzące cię na kładkę umieszczoną nad Dworcem PKP. Pełnym zafascynowania wzrokiem omiotłaś panoramę miasta rozciągającą się po obu stronach punktu widokowego i mimowolnie przyznałaś w myślach, że trafiłaś do naprawdę ładnego miejsca. Biały puch otulał miasto dzięki czemu nabierało ono wyjątkowego uroku i emanowało prawdziwą magią świąt. Latarnie ozdobione były światełkami w kształcie bombek, a gdy wkroczyliście do centrum miejsca zamieszkania Bartka twoje oczy natrafiły na mieniące się na trzy różne kolory choinki, które imponowały swoim rozmiarem. Skinęłaś głową z podziwem i przyśpieszyłaś kroku, gdy blondyn posłał ci przez ramię przelotne spojrzenie zapewne niecierpliwiąc się, bowiem oddaliłaś się od niego na pewien dystans.

-Podoba ci się miasto?- zlustrował twoją twarz przenikliwym wzrokiem błękitnych tęczówek.

-Myślę, że tak, bo ma w sobie coś wyjątkowego.- odparłaś, kiwając nikle głową.

Bartek posłał ci delikatny uśmiech i poczekał aż dorównasz mu kroku, aby skręcić wraz z tobą przy boku w prawo. Wtem dotarliście do niewielkiej kamienicy, a chłopak oznajmił ci, że dom ku jej końcu należy do jego rodziny. Przyswoiłaś tą informację i rozbieganym wzrokiem darzyłaś odrobiną uwagi każdy z budynków usytuowany przy ulicy. Od dziecka uwielbiałaś podziwiać świąteczne dekoracje i po mimo dwudziestu czterech wiosen nadal było to jednym z twoich ulubionych zajęć w zimie. Spojrzałaś ukradkiem na twarz chłopaka i w końcu miałaś chwilę, aby mu się przyjrzeć, gdyż pochłonięty był wodzeniem wzrokiem po śnieżnobiałym śniegu. Jego twarz sprawiała wrażenie męskiej, wyrazistej, ale jednocześnie miała w sobie szczotek delikatności, nieskazitelności. Delikatny, dwudniowy zarost naznaczał jego brodę, podkreślając idealnie zarysowaną szczękę. Jasne włosy rozwiewane były przez mroźny wiatr i muśnięte nieładem, co naprawdę ci się spodobało, bowiem większość męskiej populacji ostatnimi czasy stawiała na żel i niemalże idealne ułożenie każdego kosmyka. Najbardziej jednak zainteresowanie przedstawicielek płci pięknej mogły przyciągać jego tęczówki, które na pierwszy rzut oka były zwyczajne, niebieskie, lecz gdy przyjrzało im się uważniej dostrzec można było naprawdę ładną, napiętnowaną błękitem barwę. Nieśmiały uśmiech pod osłoną żelaznych drutów aparatu dodawał mu uroku i mógł nie raz naprawdę rozczulić. Zaśmiałaś się w myślach do siebie, że na lepszego przystojniaka chyba trafić nie mogłaś.

-Bartek.- wydobyłaś z siebie cicho, przywołując spojrzenie chłopaka.

-Słucham?-wychrypiał.

-Dziękuję, że mnie zabrałeś z tego dworca. –rzuciłaś, wznosząc nieśmiało kąciki ust.

-W święta nikt nie zasługuje na samotność, mała.- posłał ci ciepły uśmiech.

-Jak mnie nazwałeś?!- wytrzeszczyłaś oczy na brzmienie zwrotu jaki skierował do ciebie.

-Wybacz, ale przy mnie jesteś znikomych wymiarów.- roześmiał się, argumentując swój dobór słów.

-To nie moja wina, że karmili cię nie wiadomo czym a mleko popijałeś jakieś sto razy dziennie.- skwitowałaś, przewracając oczami.

Blondyn zmierzył cię migoczącymi z rozbawienia błękitnymi tęczówkami, a salwy jego śmiechu obijały się echem po uliczce. Po chwili dołączyłaś do niego, a gdy zbyt długo zanosił się śmiechem ukazałaś mu swój język. Nie spodziewałaś się, że podczas świąt zyskasz tak doborowe towarzystwo. Wolałaś rozmawiać z nieznanym ci facetem niż znosić kolejne jęki niezadowolenia matki przy wigilijnym stole.

-Jaki jest haczyk? – potarłaś brodę w geście zastanowienia.

-Haczyk czego?- zmarszczył brwi Bartek.

- Zawsze jest haczyk.- wzruszyłaś ramionami.- A więc?

-Będziesz udawać moją dziewczynę.-oświadczył to łagodnym tonem jakby było to czymś zwyczajnym.

-Co takiego?!-wrzasnęłaś oniemiała, zastygając w miejscu.

-To nic wielkiego. Po prostu moja mama ciągle narzeka, że nie potrafię sobie żadnej znaleźć, a mam już swój wiek i chciałem odrobiny spokoju.- wytłumaczył ci, unikając twojego wzroku.

-Cudownie!- wydałaś z siebie zirytowana.-Znamy się od jakiś dwóch godzin, a ty chcesz bym udawała twoją laskę? Żartujesz sobie, prawda?- zamrugałaś szybko kilkukrotnie.

-Nie, mówię całkiem poważnie.-uraczył cię intensywnym spojrzeniem, przystając naprzeciw ciebie.- Proszę.- zawył błagalnie, spoglądając ci głęboko w oczy.

Jak miałaś się mu sprzeciwić, kiedy te czarowne oczęta patrzyły na ciebie z taką tlącą się w nich nadzieją? Przecież uratował cię przed spędzeniem wigilii na dworcu kolejowym i miał zamiar przygarnąć pod swój dach, uraczyć ciepłem w ten mroźny wieczór oraz skazać na zapewne pyszne potrawy przyrządzone przez jego matkę. Pomógł ci bezinteresownie. Może nie do końca bezinteresownie, bo korzyścią na jego konto miało być odgrywanie jego partnerki, ale to było naprawdę znikome przy tym co dla ciebie uczynił. Westchnęłaś głośno, tonąc w odcieniu tęczówek blondyna. Zapewne nie jednak dziewczyna wzdychała nad ich barwą.

-Zgoda.- wyszeptałaś.- Nie wierzę w te całe bujdy o miłości, więc mogę się nie sprawdzić, ale cóż dobrze. –wzruszyłaś ramionami.

-Nie wierzysz w miłość?-rozwarł oniemiały usta.

-Yep.- skinęłaś głową.- Daleko jeszcze?

-Nie.

Tuż przed przekroczeniem progu domu atakujący nakrył twoją dłoń swoją, splatając ze sobą wasze palce. Wzdrygnęłaś się na kontakt twojej oziębłej skóry z jego ciepłą. Uniosłaś jedną brew, a on roześmiał się dźwięcznie, oznajmiając, że to konieczne. Skinęłaś rozbawiona głową i wparowałaś wraz z nim do wnętrza budynku. Chłopak przejął od ciebie kurtkę, odwieszając ją do szafy i wraz z twoją walizką powędrował w kierunku schodów. Poszłaś w jego ślady, a chwilę później w jego towarzystwie ponownie zjawiłaś się na parterze. Lekko zmieszana całą sytuacją zaplotłaś dłonie za plecami i wsparłaś się o pobliską ścianę, obserwując jak Bartek znika w kuchni i muska przelotnie policzek swojej matki. Blondynka podskoczyła przestraszona w miejscu, zwracając twarz w kierunku syna i uderzyła go dłonią w ramię, spoglądając na niego z oburzeniem.

-Gdzieś ty się podziewał?-pokręciła z niezadowoleniem głową.

-Odbierałem swoją dziewczynę.-oświadczył chłopak, spoglądając na ciebie przez ramię z nikłym uśmiechem.

-Jarek! Chodź no tutaj, bo nasz młody kawaler pannę do domu przeprowadził!- donośny głos kobiety rozległ się po wnętrzu domu.

-No co ty Alinka mówisz?!- na parterze momentalnie pojawił się starszy mężczyzna.- O cież! Jaka ładna!- zachwycał się pan Filipiak.

-Możecie się uspokoić?- popatrzył na rodziców z politowaniem blondyn.- Niepotrzebnie mi ją stresujecie.

Ledwo powstrzymywałaś cisnący ci się na usta śmiech. Filipiak idealnie wczuwał się w swoją rolę, a niczego nieświadomi gospodarze domu połknęli haczyk, którym było pełnienie przez całe święta roli dziewczyny tego młodzieńca. Nagle blondyn zjawił się przy twoim boku i objął cię delikatnie w talii, tuląc do siebie. Wtem uderzyły cię jego intensywne perfumy, które zbyt obficie dostały się do twoich nozdrzy, powodując u ciebie lekkie zawroty głowy, lecz musiałaś przyznać, że jego zapach był obłędny. Sposób w jaki cię podtrzymywał także przypadł ci do gustu, bowiem było to niezwykle przyjemne.

-Mamo, tato. Poznajcie Malwinę, moją ślicznotkę.- wskazał na ciebie wielką dłonią, posyłając ukradkowy uśmiech.

-Dzień dobry.- wydałaś z siebie lekko nieśmiało.- Miło mi państwa poznać.- uścisnęłaś ich dłonie, wysłuchując ich imion.

-Nam ciebie także, dziecko.- wypowiedziała kobieta, posyłając ci ciepły uśmiech.- Na jak długo zostajecie?- skierowała pytanie do syna.

- Calutkie święta, mamuś.- odparł.- Rodzice Malwiny wylecieli do jej siostry za granicę, a ona zdecydowała się spędzić ze mną. – zaskakująco łatwo przychodziło mu kłamanie.

-W takim razie cudownie!- klasnęła w  dłonie uradowana pani domu.- Za godzinę wigilia. Szykujcie się dzieciaki!- pogoniła was, wracając do kuchni.

-Wybacz, Alince. To dla niej nowa sytuacja, a i zabiegana jest dzisiaj. Niezmiernie się cieszę, że możemy cię poznać, skarbie. –odezwał się pan Jarosław.

- Nic się nie dzieje.-machnęłaś dłonią.- Ja także się cieszę, że Bartek mnie w końcu do państwa zabrał.- wypowiedziałaś to, spoglądając wymownie na blondyna.

Mężczyzna uraczył cię promiennym uśmiechem i odszedł, aby przygotować się do wieczoru. Ty natomiast okręciłaś się na pięcie i ruszyłaś w kierunku schodów, pociągając za sobą Bartka. Ta cała szopka zaczęła ci się podobać. Przynajmniej nie spędzałaś świąt tradycyjnie, a zasmakowałaś małego urozmaicenia. Może trafienie do Aleksandrowa Kujawskiego nie było takie złe? Przykucnęłaś przy swojej walizce, aby po chwili rzucić ją na łóżko blondyna w celu wydobycia z niej kreacji na uroczystą kolację. Wyciągnęłaś z jej dna czerwoną sukienkę, która odkrywała ramiona  oraz szpilki tego samego koloru. Siatkarz posłusznie zwrócił się do ciebie plecami, a ty sprawnie zmieniłaś odzienie i naciągnęłaś na stopy buty. 

-Nie ma mowy, że zejdziesz tak na dół.-powiedział stanowczo, lustrując cię przeszywającym wzrokiem.

- Niby czemu?- zdezorientowana zmarszczyłaś brwi.

-Wyglądasz naprawdę ślicznie, ale moja matka cię z domu wyrzuci za taki strój.-roześmiał się.

-Okay,  jestem twoją dziewczyną, a raczej ją udaję, ale nie będziesz ingerował w mój styl, złotko.- dźgnęłaś go palcem w klatkę piersiową.

-Lubię jak kobieta jest taka asertywna i wie czego chce. – mruknął z szelmowskim uśmiechem.

Przez chwilę jego na pigmentowane błękitem tęczówki napotkały się na jednej linii wzroku z twoimi czekoladowymi oczami. Spojrzenie to było jednak inne, niezwyczajne jak dotychczas. Zawierało w sobie pewnego rodzaju iskierkę, elektryczność, lecz właściciel niebieskiego odcienia nagle jakby sprawił wrażenie onieśmielonego i spuścił wzrok, drapiąc się nerwowo po szyi. Uśmiechnęłaś się triumfalnie, gdy wyminął cię i ruszył w kierunku szafy po zawieszony na jej drzwiach strój. Gdy miał już przymknąć za sobą drzwi pokoju rzuciłaś przekornie:

-Hola, hola. Chłopaki przebierają się przed swoimi dziewczynami, więc gdzie mi uciekasz, księciuniu?

Salwy śmiechu wypełniły lokum syna Aliny i Jarosława Filipiak, a twoje oczy zarejestrowały jak chłopak kręci z niedowierzaniem głową nad twoją postawą. Po chwili spoważniał, gdy usiadłaś na łóżku i oparłaś głowę na dłoni, spoglądając na niego z wyczekiwaniem. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że nie żartowałaś. Ty z nim flitowałaś, Malwino. Taka już byłaś. Ubóstwiałaś pełne podtekstów oraz pikanterii schematy rozmów z facetami. Droczenie z nimi sprawiało ci niebywałą satysfakcję i zabawę. Kochałaś życie jakie wiodłaś od czasów opuszczenia rodzinnych stron. Faceci pękali z dumy, gdy złapali twoje ukradkowe spojrzenie, a ty uwielbiałaś ich kokietować. Tak też czyniłaś z Filipiakiem. Toczyłaś z nim gierkę.

-A czy ty mi pokazałaś swoje boskie ciało?- odparł, unosząc brew.

-No nie, ale to twój pokój i dom, więc mógłbyś być dla mnie bardziej gościnny.-zamrugałaś kilka razy.

-Malwino, pozwól, że jednak przebiorę się w samotności.-wypowiedział z niesamowitą powagą, ale po chwili obydwoje zanosiliście się chichotem.

Przed czasem dotarłaś z Bartkiem do salonu, gdzie miała się odbyć wigilia i miałaś wreszcie odrobinę czasu, aby przyjrzeć się jego rodzinnemu azylowi. Pokaźnych rozmiarów choinka, za którą służył świerk udekorowany mieniącymi się lampkami w różnych kolorach oraz rozmaite dekoracje zdobiące jego gałązki usytuowana została w kąciku pomieszczenia, tuż przy oknie. Prócz tego przy kominku, w którym iskrzył się ogień spoczywały czerwono-białe skarpety ze świątecznymi napisami oraz, w niektórych obszarach salonu można było napotkać jemiołę. Wokół schodów owinięte były podświetlane bombki, a w kuchni także nie brakowało świątecznego klimatu. Pochłonięta podziwianiem wnętrza domu nie spostrzegłaś nawet kiedy domownicy zatopili się modlitwie i nadszedł czas na dzielenie się opłatkiem. Złożyłaś skromne życzenia każdemu z członków rodziny i zasiadłaś do stołu obok blondyna, który obejmował cię w oczekiwaniu na pierwszą potrawę.

-Ślicznie wyglądasz, Malwino.- słowa wydobywające się z ust pani domu wprawiły cię w lekki szok.

-Dziękuję!- odparłaś z subtelnym uśmiechem.

-Byłem przekonany, że…- zaczął tłumaczyć się Bartek.

- Zamilcz, blondasiu.- zaśmiałaś się. – Wygrałam.

-Po prostu jest tobą zachwycona.- mruknął ci do ucha.

- Jak właściwie się poznaliście?- zainicjował rozmowę przy wigilijnym stole ojciec blondyna.

- Na peronie.- odparł blondyn.

-Znaczy… Wpadłam w niego na dworcu jakiś czas temu i oczarował mnie swoimi oczami.- uratowałaś tyłek chłopakowi.- Prawda, że nie są cudowne?!

Reszta wieczoru minęła wam na czystej improwizacji w odpowiadaniu na pytania rodziców Bartka oraz wspólnym kolędowaniu. Pochłaniałaś już piąty kawałek szarlotki pani Aliny, która w połączeniu z kruchą posypką na wierzchu tworzyła istny raj na ziemi. Jej syn cały  czas ci dogryzał, sugerując, że będziesz gruba za co jedynie szturchałaś go pod żebrami. Mimowolnie zadarłaś kąciki ust ku górze, gdy odziany w błękitną koszulę chłopak podał się zmęczeniu i z głową na twoim ramieniu odpłynął do krainy Morfeusza i nie dotarł nawet do połowy fabuły popularnego w Polsce świątecznego filmu. Ty natomiast nic sobie z tego nie robiłaś i pochłaniałaś wydarzenia mające miejsce na plazmowym ekranie, zagłębiając się w rozmowę państwa Filipiak. Rodzina twojego wybawiciela w te święta przepełniona była niesamowitym ciepłem, czułością i bliskością. Obserwując dwójkę obcych ci ludzi żałowałaś, że twoja rodzina ani trochę nie przypomina tej pośród, której spędzałaś święta w dwa tysiące dziewiętnastym roku. W tym momencie doceniłaś fakt, że znalazłaś się właśnie tutaj i odskoczyłaś od tradycji, od monotonii, przeżywając coś zupełnie innego. Sięgnęłaś po korzennego pierniczka wykonanego przez blondyna i pochłaniając go przeciągnęłaś się leniwie, aby rozprostować ciało. Zapomniałaś wówczas o spoczywającym na twoim ramieniu chłopaku, który tym samym zsunął swoją głowę na twoje uda.

-Ma naprawdę mocny sen.- zaśmiała się jego mama.

-Szkoda, że ja przez niego się nie mogę w nim zagłębić.- podzieliłaś jej zachowanie.

- My idziemy już spać.- oświadczył po chwili przebudzenia blondyn chwilę później.

- Już szykuję Malwinie łóżko w gościnnym.- poderwała się z miejsca pani Alina.

- Nie rób sobie problemu, mamo. Malwa śpi ze mną.-puścił jej oczko Bartek, a ty przełknęłaś głośno ślinę.


                                                                                                                          ~
Muszę ukończyć poprzednie historię. Ta... Zawsze tak wychodzi XD Ja po prostu jestem za słaba i jak coś napiszę oraz jest w miarę dobre to nie może stać w kolejce. Co to to nie :D Ehh.. Już chyba nie ma sensu z tym walczyć i nad tym pracować, już taka jestem :D  Mam nadzieję, że tym liczącym dokładnie 2044 słowa rozdziałem wynagrodziłam Wam ten nieliczący nawet 1000 słów prolog ^^ Bartek z Malwiną złapali wspólny język, a dodatkowo świetnie się przy tym bawią :3 Jednak w dziewczynie obudziło się jej prawdziwe oblicze, które lekko onieśmiela naszego siatkarza, ale cóż.. Zobaczymy jak dalej przebiegną te święta :D Całuję i do zobaczenia ;* ( nie mówię kiedy, bo może znowu wrzucę coś znacznie wcześniej niż planowałam XD )
PS: Muszę chyba rozważyć opcję publikowania rozdziałów na kilka opowiadań na raz xD Dedykuję ten rozdział wszystkim fankom Bartusia! ^^

środa, 10 lipca 2019

Początek podróży


Chichotałaś cicho pod nosem, gdy podczas próby wyrwania się z objęć Klaudii przywarłaś do jej ciała z jeszcze większą siłą, bowiem chwyciła cię za łokcie i przyciągnęła z powrotem. Przewróciłaś jedynie ciemnymi oczami na kolejny potok słów wydostający się z jej pomalowanych jasną szminką ust i zmierzyłaś dłonią jej włosy, posyłając jej przekorny uśmiech. Jej wylewne pożegnanie powoli zaczęło cię drażnić, bo przecież po przerwie świątecznej znowu spotkacie się ukochanym przez was wydziale i zrobicie wszystko co w waszej mocy by utrzymać się na kolejne kilka miesięcy na uczelni. O twoje uszy obił się komunikat wygłaszany przez damski głos, który obwieszczał, że pociąg lada moment pojawi się na wyznaczonym torze. Spojrzałaś wymownie na swoją przyjaciółkę i wzruszyłaś ramionami, odrywając się od niej na dobre.

-Wesołych Świąt, Clo!- wykrzyknęłaś, oddalając się od zajmowanego wcześniej miejsca.

-Wesołych, Malwa! – odparła wesoło, machając ci energicznie.

Mimowolnie roześmiałaś się na ten gest i także jej pomachałaś, ale końcówkami palców. Pewnie ujęłaś w dłoń rączkę od czarnej walizki i pociągając ją za sobą ruszyłaś szybkim krokiem przed siebie, przedzierając się przez rzekę ludzi, która także miała na celu dotrzeć do odpowiednich stanowisk Dworca Kolejowego w Gdańsku. Odetchnęłaś z ulgą, gdy maszyna zatrzymała się na peronie zaledwie kilka sekund przed twoim przybyciem. Przystanęłaś obok wejścia, oczekując aż tłum znajdujący się przed tobą przedostanie się do środka pociągu i tym samym umożliwi to tobie. W międzyczasie przelotnym wzrokiem zaszczyciłaś obszar, gdzie chwilę temu znajdowała się sylwetka blondynki. Zauważyłaś, że zdążyła się już ulotnić, co w ani najmniejszym stopniu cię nie dziwiło, bowiem kilka dni temu chwaliła się, że Paweł podesłał jej SMS’a z treścią propozycji wyskoczenia do kina, na którą oczywiście przystała. Termin uzgodniony został na dzisiejszy dzień, a ty od rana napierałaś na nią, aby odpuściła sobie odstawienie cię na dworzec, ale Olszewska była zbyt uparta. Westchnęłaś głośno, gdy wreszcie nadeszła twoja kolej. Okazałaś zarezerwowany tydzień temu bilet i udałaś się do podanego na papierze miejsca. Nałożyłaś na uszy potężnych rozmiarów słuchawki i najechałaś opuszkiem palca na ikonkę Spotify, oddając się całkowitej błogości. Wtem po wnętrzu pociągu rozległa się informacja o trasie jaką miał pokonać, lecz ty zajęta wybijaniem paznokciami rytmu rozbrzmiewającego w słuchawkach utworu o metalowy blat niewielkiego stołu nie zawracałaś sobie tym głowy. Ba, nawet nie miałaś pojęcia, że komunikat jest teraz wygłaszany. Jeszcze wtedy Malwino Pawłowska nie byłaś świadoma tego co cię czeka. Nie zadręczałaś się na jakie konsekwencje skaże cię twoja nieuwaga.

***
Po upływie 120 minut twoje powieki zadarły się ku górze. Zamglonym wzrokiem omiotłaś tablicę z mapą trasy i wtem jakby twój umysł momentalnie doznał rozjaśnienia, otrzeźwiał jakby co najmniej otrzymał zawartość kubka wypełnionego kofeinową rozkoszą. Strąciłaś błękitne słuchawki na szyję i ze zmarszczonymi brwiami ponownie analizowałaś rozpiskę miejscowości, w których twój środek transportu miał dokonać postoi. To niemożliwe! Karciłaś się w myślach za swoją nieuwagę, za nie rozpoznanie się po pokładzie pociągu tuż po wejściu, ale było już za późno, Malwino. Zamiast do domu podążałaś w zupełnie odległym kierunku. Obrałaś południowo-wschodni, w zamian północno-zachodniego i tutaj właśnie popełniłaś błąd. Pokręciłaś z niedowierzaniem głową, wyobrażając sobie furię rodziców, kiedy dowiedzą się, że nie dotrzesz na święta. Gorzej jednak znieśliby fakt, że pomyliłaś pociągi, bo zawsze w ich oczach byłaś roztrzepaną dziewczyną. Postanowiłaś wysiąść na najbliższej stacji i stamtąd poszukać połączenia do rodzinnych stron. Najbardziej cię jednak bolało, że twoja ciężko zarobiona gotówka podczas września poszła na marne. Wydałaś ją zbędnie.  Gdy maszyna zastygła w bezruchu chwyciłaś swój bagaż i popędziłaś do wyjścia, próbując powstrzymać łzy cisnące ci się do oczu.  Wydostałaś się z pociągu pośpiesznie, czując zażenowanie. Miałaś 24 lata, a zachowałaś się jak nierozgarnięta nastolatka. Z impetem uderzyłaś głową o czyjąś wysoką sylwetkę. Ten dzień nie mógł stać się dla ciebie gorszy. Sunęłaś czekoladowymi tęczówkami po czarnej, puchatej kurtce ku górze. Aż w końcu napotkałaś na drodze swojego spojrzenia twarz mężczyzny. Oczy przepełnione błękitem wpatrywały się w ciebie z zaintrygowaniem, a ty musiałaś przyznać, że ich właściciel posiadał naprawdę pokaźny wzrost i zjawiskowy kolor tęczówek.

-Wszystko w porządku?-wychrypiał blondyn, a jego wyraźnie zarysowana szczęka zadrżała.

-Przepraszam. Nie zauważyłam cię.- wyszeptałaś, spuszczając głowę zawstydzona.- A pozwól, że na zadane pytanie nie odpowiem. – dodałaś, podnosząc spoczywającą na podłożu walizkę.

Chłopak zadarł zdziwiony brew, odprowadzając cię czujnym wzrokiem do tablicy wypełnionej rozkładami. Uważnie studiowałaś je wzrokiem, lecz ostatecznie z twoich ust wydobył się jęk niezadowolenia. Tląca się w tobie nadzieja, iż jednak uda ci się przedostać do Poznania rozproszyła się, ulotniła gdzieś w powietrzu. Utknęłaś w niejakim Aleksandrowie Kujawskim na dobre kilkanaście godzin całkowicie sama, bowiem nie znałaś tu nikogo. Ostatnie połączenie do twojego rodzinnego miasta miało miejsce 3 godziny temu.

-Co się dzieje?- nieznajomy opadł na pobliską ławkę, posyłając ci zatroskane spojrzenie.

-Jestem zawodem moich rodziców. Nie potrafię sama dotrzeć do domu. Pomyliłam pociągi i nie mam już żadnego do mojego miasta. To się dzieje!

-Zaproponowałbym ci podwózkę, ale mam zepsuty samochód.- westchnął mężczyzna.

-Też spędzasz święta samotnie?- oderwałaś wzrok od napisów i zerknęłaś na niego zdumiona.

-Nie, moja rodzina jest tutaj. –odparł, podrywając się z miejsca.- Posłuchaj, mam pomysł. Spędzisz święta ze mną.- wzniósł lekko kąciki ust.

-Nie żartuj sobie! Nie znam cię!

-Żaden problem.- wzruszył ramionami.- Bartek.- oświadczył, a na jego ustach zakwitł promienny uśmiech, który odsłonił jego śnieżnobiałe zęby osłonięte metalowymi elementami aparatu.

- Malwina.- podałaś mu rękę, której skórę nakrył ciepłymi wargami.

- W takim razie Malwino za mną.- puścił ci oczko, a ty niechętnie ruszyłaś za nim, ciągnąc walizkę, którą chwilę później ci wyrwał.

~
Ukazuje Wam ten liczący prawie 900 słów prolog tuż po kilku godzinach od jego napisania, ale na więcej jak na razie nie ma co liczyć, bowiem muszę dokończyć inne historie czekające w kolejce, ale dodaje Wam " Początek podróży", bowiem może Was zaintryguje i po mimo pewnie znikomej znajomości Bartka zostaniecie tutaj na dłużej, bo historia nieskromnie mówiąc szykuje się zacna ^^ O ile nic nie spieprzę, ale jak wyjdzie w praktyce zobaczymy :D  Lecz w odległej przyszłości tutaj się dużo zadzieje, a Malwina i Bartek zadbają o brak nudy :3 Całuję i do zobaczenia za jakiś czas ;*
PS: Prolog dedykuję Paulce, która podziela ze mną sympatię do Filipiaka ^^ Mam nadzieję, że Ci się spodoba ;3