Chichotałaś cicho pod nosem, gdy
podczas próby wyrwania się z objęć Klaudii przywarłaś do jej ciała z jeszcze
większą siłą, bowiem chwyciła cię za łokcie i przyciągnęła z powrotem.
Przewróciłaś jedynie ciemnymi oczami na kolejny potok słów wydostający się z
jej pomalowanych jasną szminką ust i zmierzyłaś dłonią jej włosy, posyłając jej
przekorny uśmiech. Jej wylewne pożegnanie powoli zaczęło cię drażnić, bo
przecież po przerwie świątecznej znowu spotkacie się ukochanym przez was
wydziale i zrobicie wszystko co w waszej mocy by utrzymać się na kolejne kilka
miesięcy na uczelni. O twoje uszy obił się komunikat wygłaszany przez damski
głos, który obwieszczał, że pociąg lada moment pojawi się na wyznaczonym torze.
Spojrzałaś wymownie na swoją przyjaciółkę i wzruszyłaś ramionami, odrywając się
od niej na dobre.
-Wesołych Świąt, Clo!-
wykrzyknęłaś, oddalając się od zajmowanego wcześniej miejsca.
-Wesołych, Malwa! – odparła
wesoło, machając ci energicznie.
Mimowolnie roześmiałaś się na ten
gest i także jej pomachałaś, ale końcówkami palców. Pewnie ujęłaś w dłoń rączkę
od czarnej walizki i pociągając ją za sobą ruszyłaś szybkim krokiem przed
siebie, przedzierając się przez rzekę ludzi, która także miała na celu dotrzeć
do odpowiednich stanowisk Dworca Kolejowego w Gdańsku. Odetchnęłaś z ulgą, gdy
maszyna zatrzymała się na peronie zaledwie kilka sekund przed twoim przybyciem.
Przystanęłaś obok wejścia, oczekując aż tłum znajdujący się przed tobą
przedostanie się do środka pociągu i tym samym umożliwi to tobie. W międzyczasie
przelotnym wzrokiem zaszczyciłaś obszar, gdzie chwilę temu znajdowała się
sylwetka blondynki. Zauważyłaś, że zdążyła się już ulotnić, co w ani
najmniejszym stopniu cię nie dziwiło, bowiem kilka dni temu chwaliła się, że
Paweł podesłał jej SMS’a z treścią propozycji wyskoczenia do kina, na którą
oczywiście przystała. Termin uzgodniony został na dzisiejszy dzień, a ty od
rana napierałaś na nią, aby odpuściła sobie odstawienie cię na dworzec, ale
Olszewska była zbyt uparta. Westchnęłaś głośno, gdy wreszcie nadeszła twoja
kolej. Okazałaś zarezerwowany tydzień temu bilet i udałaś się do podanego na
papierze miejsca. Nałożyłaś na uszy potężnych rozmiarów słuchawki i najechałaś
opuszkiem palca na ikonkę Spotify, oddając się całkowitej błogości. Wtem po
wnętrzu pociągu rozległa się informacja o trasie jaką miał pokonać, lecz ty
zajęta wybijaniem paznokciami rytmu rozbrzmiewającego w słuchawkach utworu o
metalowy blat niewielkiego stołu nie zawracałaś sobie tym głowy. Ba, nawet nie
miałaś pojęcia, że komunikat jest teraz wygłaszany. Jeszcze wtedy Malwino
Pawłowska nie byłaś świadoma tego co cię czeka. Nie zadręczałaś się na jakie
konsekwencje skaże cię twoja nieuwaga.
***
Po upływie 120 minut twoje
powieki zadarły się ku górze. Zamglonym wzrokiem omiotłaś tablicę z mapą trasy
i wtem jakby twój umysł momentalnie doznał rozjaśnienia, otrzeźwiał jakby co
najmniej otrzymał zawartość kubka wypełnionego kofeinową rozkoszą. Strąciłaś
błękitne słuchawki na szyję i ze zmarszczonymi brwiami ponownie analizowałaś
rozpiskę miejscowości, w których twój środek transportu miał dokonać postoi. To
niemożliwe! Karciłaś się w myślach za swoją nieuwagę, za nie rozpoznanie się po
pokładzie pociągu tuż po wejściu, ale było już za późno, Malwino. Zamiast do
domu podążałaś w zupełnie odległym kierunku. Obrałaś południowo-wschodni, w
zamian północno-zachodniego i tutaj właśnie popełniłaś błąd. Pokręciłaś z
niedowierzaniem głową, wyobrażając sobie furię rodziców, kiedy dowiedzą się, że
nie dotrzesz na święta. Gorzej jednak znieśliby fakt, że pomyliłaś pociągi, bo
zawsze w ich oczach byłaś roztrzepaną dziewczyną. Postanowiłaś wysiąść na
najbliższej stacji i stamtąd poszukać połączenia do rodzinnych stron.
Najbardziej cię jednak bolało, że twoja ciężko zarobiona gotówka podczas
września poszła na marne. Wydałaś ją zbędnie.
Gdy maszyna zastygła w bezruchu chwyciłaś swój bagaż i popędziłaś do
wyjścia, próbując powstrzymać łzy cisnące ci się do oczu. Wydostałaś się z pociągu pośpiesznie, czując
zażenowanie. Miałaś 24 lata, a zachowałaś się jak nierozgarnięta nastolatka. Z
impetem uderzyłaś głową o czyjąś wysoką sylwetkę. Ten dzień nie mógł stać się
dla ciebie gorszy. Sunęłaś czekoladowymi tęczówkami po czarnej, puchatej kurtce
ku górze. Aż w końcu napotkałaś na drodze swojego spojrzenia twarz mężczyzny.
Oczy przepełnione błękitem wpatrywały się w ciebie z zaintrygowaniem, a ty
musiałaś przyznać, że ich właściciel posiadał naprawdę pokaźny wzrost i
zjawiskowy kolor tęczówek.
-Wszystko w porządku?-wychrypiał
blondyn, a jego wyraźnie zarysowana szczęka zadrżała.
-Przepraszam. Nie zauważyłam
cię.- wyszeptałaś, spuszczając głowę zawstydzona.- A pozwól, że na zadane
pytanie nie odpowiem. – dodałaś, podnosząc spoczywającą na podłożu walizkę.
Chłopak zadarł zdziwiony brew,
odprowadzając cię czujnym wzrokiem do tablicy wypełnionej rozkładami. Uważnie
studiowałaś je wzrokiem, lecz ostatecznie z twoich ust wydobył się jęk
niezadowolenia. Tląca się w tobie nadzieja, iż jednak uda ci się przedostać do
Poznania rozproszyła się, ulotniła gdzieś w powietrzu. Utknęłaś w niejakim
Aleksandrowie Kujawskim na dobre kilkanaście godzin całkowicie sama, bowiem nie
znałaś tu nikogo. Ostatnie połączenie do twojego rodzinnego miasta miało
miejsce 3 godziny temu.
-Co się dzieje?- nieznajomy opadł
na pobliską ławkę, posyłając ci zatroskane spojrzenie.
-Jestem zawodem moich rodziców.
Nie potrafię sama dotrzeć do domu. Pomyliłam pociągi i nie mam już żadnego do
mojego miasta. To się dzieje!
-Zaproponowałbym ci podwózkę, ale
mam zepsuty samochód.- westchnął mężczyzna.
-Też spędzasz święta samotnie?-
oderwałaś wzrok od napisów i zerknęłaś na niego zdumiona.
-Nie, moja rodzina jest tutaj.
–odparł, podrywając się z miejsca.- Posłuchaj, mam pomysł. Spędzisz święta ze
mną.- wzniósł lekko kąciki ust.
-Nie żartuj sobie! Nie znam cię!
-Żaden problem.- wzruszył
ramionami.- Bartek.- oświadczył, a na jego ustach zakwitł promienny uśmiech,
który odsłonił jego śnieżnobiałe zęby osłonięte metalowymi elementami aparatu.
- Malwina.- podałaś mu rękę,
której skórę nakrył ciepłymi wargami.
- W takim razie Malwino za mną.-
puścił ci oczko, a ty niechętnie ruszyłaś za nim, ciągnąc walizkę, którą chwilę
później ci wyrwał.
~
Ukazuje Wam ten liczący prawie 900 słów prolog tuż po kilku godzinach od jego napisania, ale na więcej jak na razie nie ma co liczyć, bowiem muszę dokończyć inne historie czekające w kolejce, ale dodaje Wam " Początek podróży", bowiem może Was zaintryguje i po mimo pewnie znikomej znajomości Bartka zostaniecie tutaj na dłużej, bo historia nieskromnie mówiąc szykuje się zacna ^^ O ile nic nie spieprzę, ale jak wyjdzie w praktyce zobaczymy :D Lecz w odległej przyszłości tutaj się dużo zadzieje, a Malwina i Bartek zadbają o brak nudy :3 Całuję i do zobaczenia za jakiś czas ;*
PS: Prolog dedykuję Paulce, która podziela ze mną sympatię do Filipiaka ^^ Mam nadzieję, że Ci się spodoba ;3
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńPodoba <3 I dziękuje!
Wroce tu potem! :*
Awww 💓
UsuńCzekam 😊
Hahaha to zdanie odnośnie przetrwania na uczelni jest takie prawdziwe 😂 dobrze, że to już za mną 😂
OdpowiedzUsuńAni trochę nie zazdroszczę Malwinie tej podróży... Zawsze mam takie schizy jak jeżdżę pociągiem, czy na pewno wsiadłam do dobrego, jak widać dziewczynie takie schizy potrzebne nie były 😂, po prostu wsiadła do pociągu i pojechała. A że w zupełnie inną stronę to już inna sprawa 😁 nie zazdroszczę wydania tej kasy ani sytuacji w jakiej się znalazła. W końcu wolałaby spędzić święta w rodzinnym gronie, a nie z zupełnie obcnym, poznanym chwilę wcześniej facetem, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, prawda? 😀
Pozdrawiam 😘
hahah :D
UsuńTeż tak często mam :D Zaszalała kobita a co XD
Oj tak, tam się trochę podzieje :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*