środa, 28 sierpnia 2019

Podróż dziewiąta


Za pomocą opuszków palców przywołałaś do siebie blondyna, który kręcił z niedowierzaniem głową nad twoją chęcią górowania dziś na parkiecie. Posłusznie jednak powędrował do ciebie i przystanął naprzeciw, bujając się w rytm energicznej melodii. Basy obijające się o twoje drobne ciało wprawiały je w drżenie, a usta same szeptały tekst piosenki, która należała do jednej z twoich ulubionych, aby po chwili wykrzykiwać go na całe gardło wraz z rzeką ludzi, w której tonęliście z siatkarzem. Przymknęłaś powieki pod wpływem błogości i podrywałaś się z podłoża, nie zważając na wysokie szpilki. Byłaś w swoim żywiole, Malwino. Wtedy nic się nie liczyło. Twoje biodra kołysały się zmysłowo, a ręce poruszały do rytmu jaki za pomocą sporych rozmiarów roznosił się po wnętrzu klubu. Bartek zbliżył się do ciebie znacznie, otrzymując od ciebie porozumiewawczy, szeroki uśmiech, który miał go nagrodzić za odpowiednie czytanie twoich intencji. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że chcesz się wyszumieć i chciał ci w tym pomóc. Dlatego też nie uniosłaś w geście zdziwienia brwi, gdy jego smukłe dłonie spoczęły tuż nad twoimi pośladkami. Wykrzywiłaś usta w figlarnym uśmiechu w momencie zaplecenia ramion na jego szyi i kontynuowałaś swoje poczynania na parkiecie. Filipiak zapragnął urozmaicenia i chwycił twoją dłoń w swoją, okręcając cię wokół własnej osi. Zachichotałaś pod nosem na radość wymalowaną na jego twarzy, na którą padały rozmaite strumienie klubowego światła i pozwoliłaś się mu prowadzić w tańcu. Nie pożałowałaś tego, bowiem wir muzyki pochłonął was całkowicie i dopiero czterdzieści minut później z płytkimi oddechami lawirowaliście pomiędzy skupiskiem spragnionych zabawy klubowiczów, aby dotrzeć do zajmowanej przez was loży. Pociągnęłaś zachłanny łyk drinka za pomocą słomki i mruknęłaś zadowolona, gdy odczułaś chłodną ciecz na powierzchni języka, która momentalnie ugasiła twoje pragnienie. Zadarłaś wzrok z nad wysokiej szklanki wypełnionej kolorowym napojem i spojrzałaś na twojego towarzysza, który niemrawo  mieszał słonką swój trunek. Już od wkroczenia do gdańskiego lokalu wydawało ci się, że mimo chęci do zabawy jaka w nim buzowała nie wszystko gra. Na twarz nałożył maskę wesołego, beztroskiego chłopaka, choć tak naprawdę coś wyraźnie go dręczyło, zatruwało myśli i nie pozwoliło w pełni skupić się na szaleństwie podczas niedzielnej nocy.

-Bartek, co jest? –zagaiłaś do niego, chwytając jego dłoń spoczywająca na stole, aby przywołać jego uwagę.

-W Bełchatowie na meczu była Klaudia. –westchnął, uraczając cię spojrzeniem.- Ciągle jestem na nią zły, bo powiedziała mi wtedy, że się mną bawisz, igrasz z moimi uczuciami i emocjami, a najlepsze, że stwierdziła, że nie jesteś dziewczyną dla mnie, choć tylko się przyjaźnimy. Insynuuje, że się w tobie zakochałem. – prychnął, wywracając oczami.

-Ja pierdolę.- parsknęłaś, uderzając się z otwartej dłoni w czoło.- Bartek, nie przejmuj się tym co powiedziała. Naprawdę szkoda zachodu. –zapewniłaś go, posyłając mu lekki uśmiech.

Wolałaś, aby nie był świadom tego ile racji miała blondynka. Faktycznie, czasami zdarzało ci się testować wytrzymałość Filipiaka, ale czyniłaś to w granicach rozsądku. Nie chciałaś wprowadzać tej gierki za wiele do waszej relacji. Lubiłaś blondyna i nie mogłaś go potraktować jak pozostałości facetów na tej planecie. Po za tym po raz pierwszy w swoim życiu zyskałaś przyjaciela, dlatego też musiałaś o niego zadbać. Czego doskonałym dowodem było zwleczenie go z parkietu, gdy zegar wybił drugą w nocy, aby mógł się w pełni zregenerować i pozbyć alkoholu krążącego w jego krwiobiegu do czasu popołudniowego treningu. Gdy miałaś już wyrecytować kierowcy taksówki adres Bartka ten wtrącił ci się i podyktował dane twojego zameldowania. Blondyn zarzucił ramie na twoje plecy, a ty uniosłaś pytająco brew, mając na myśli jego wcześniejsze zachowanie. Siatkarz wzruszył jedynie ramionami i puścił ci oczko. Zrezygnowana westchnęłaś tylko cicho i zatopiłaś wzrok w nocnej panoramie miasta.


***

Zaniosłeś się śmiechem, gdy brunetka zahaczyła obcasem o dywan i zachwiała się lekko, tracąc równowagę. Malwina ukazała ci środkowy palec prawej dłoni i rzuciła, abyś czuł się jak u siebie, mrucząc cicho, że znika pod prysznic. Skinąłeś jedynie głową i opadłeś na kanapę w salonie, splatając ramiona za głową i rozciągając się leniwie. Do twoich uszu dotarł dźwięk obijającego się o brodzik strumienia wody, więc twoje myśli mimowolnie popędziły w kierunku kwestii jak prezentować się może ciało Pawłowskiej bez warstwy ubrań na sobie.

-Nie spać, zwiedzać, zapierdalać!- wykrzyknęła ci wprost do ucha dziewczyna.

Momentalnie poderwałeś się z sofy, przykładając dłoń do lewej piersi. Zmierzyłeś wzrokiem pełnym wyrzutu i pretensji nieskazitelną twarz właścicielki mieszkania, która nie pokryta była ani gramem makijażu i naprawdę urzekło cię jak ślicznie się tak prezentowała. Zachichotała dźwięcznie na twoją reakcje i kontynuowała to, kiedy zajrzałeś do wnętrza jej lodówki.

-Niby sportowiec, niby fit życie, a tu obżartuch jeden szuka chlania po drugiej w nocy!-pokręciła z niedowierzaniem głową.

-Siatkarz też człowiek, może ciut wielki, ale nadal człowiek.-prychnąłeś pod nosem.- No skoro ciebie takiego ciasteczka z kremem  i posypką Oreo nie mogę połknąć w całości to…

-To musisz wybrać inną opcję? –parsknęła, mrugając kilkukrotnie.- Właśnie tacy są faceci! Zamiast się wysilić, wybrać inny patent to lecą do pierwszej lepszej, a na dodatek łatwej kizi mizi! –fuknęła podirytowana, żywo gestykulując dłońmi.

-Ja taki nie jestem!- odparłeś momentalnie, zamykając lodówkę i zjawiając się przy niej.- Paweł może i tak, ale nie ja!

-Śpisz na podłodze.-wypowiedziała ostro.

-Co?- zmarszczyłeś brwi, przyglądając się jej z nie zrozumieniem.

-Wytłumaczę ci to inaczej. Ty, waruj, podłoga w salonie.

-Pawłowska, ty się chyba wydurniasz.

-Ależ skąd. Dobranoc!

Wpatrywałeś się w oddalającą sylwetkę brunetki odzianą w miękki, śnieżnobiały szlafrok i przysięgałeś w głowie, że nigdy jej nie zrozumiesz, nie pojmiesz. Zbity z tropu przejechałeś dłonią po twarzy i wzruszyłeś ramionami, mając już zamiar poddać się woli pani domu, lecz trybiki w twojej głowie złączyły się i wpadły na pewien pomysł. Zakradłeś się do jej pokoju i nachyliłeś nad jej twarzą, owiewając jej policzki ciepłym oddechem.

-Co ty do cholery wyrabiasz, Filipiak?! –wrzasnęła zdezorientowana.

-Mówiłem, że lubię pewne siebie i stanowcze dziewczyny.- mruknąłeś niskim tonem głosu tuż przy jej uchu. –Nic się nie zmieniło.

Pod dłonią ułożoną na materiale kołdry poczułeś jak się wzdrygnęła na twój gest. Mimowolnie na twoich ustach zagościł cwany uśmieszek. Twoje błękitne tęczówki zatonęły w krainie czekolady jej ciemnych oczu i takim oto sposobem wasze wargi otarły się o siebie kilkukrotnie. Twoje dłonie spoczywały na jej policzkach, gładząc ich jedwabistą skórę opuszkami palców. Zmysłowy pocałunek zakończył się z momentem, gdy chwyciła cię za materiał koszulki i przeciągnęła na drugą stronę łóżka.

-Znaj moją dobroć, Filipiak. –mruknęła cicho.- Nie przeciągaj struny złotko z tymi pocałunkami.

Zaśmiałeś się na jej słowa i skinąłeś lekko głową. Musnąłeś przelotnie wargami policzek dziewczyny, siląc się na delikatny uśmiech:

-A to na dobranoc.

-Kolorowych, Filipiak.

Takim oto sposobem ponownie doświadczałeś ciepła uderzającego od drobnego ciała brunetki, która zapewne nawet nie zdawała sobie sprawy, że niemal po zaśnięciu się w ciebie wtuliła. Twój umysł momentalnie przywołał obrazy świątecznej nocy oraz wasze igraszki, które nigdy nie zatarły się na dobre. Co jakiś czas powracaliście do droczenia się, które podsycane było nutką chemii, jaka powstawała pomiędzy waszą dwójką z zerowych fundamentów. Nie rozumiałeś tego procesu, ale coraz bardziej ci się on podobał, a szczególnie, kiedy twoje nozdrza otulał słodki zapach jej szamponu do włosów.


***


Mijały tygodnie, a twoje kontakty ze studentką prawa stawały się coraz lepsze. Coraz częstsze stawały się także twoje wizyty w klubach nocnych w towarzystwie niewysokiej brunetki oraz wiele razy zdarzało się, że składałeś jej niezapowiedzianą inspekcje w mieszkaniu, odsuwając sobie jedno z krzeseł przy kuchennym stole i oczekując nałożenia obiadu jaki akurat przygotowywała. Z promiennym uśmiechem pląsającym ci się na ustach okręcałeś żółto-błękitną Mikasę na palcu wskazującym, oczekując rozpoczęcia treningu. Pomachałeś żywiołowo w kierunku zmierzającego ku tobie bruneta, u którego o dziwo nie dostrzegłeś euforii na twarzy. Paweł z beznamiętnym wyrazem twarzy odpowiedział ci na przywitanie w taki sam sposób i chwycił piłkę w dłoń. Dopiero wówczas udał się w twoją stronę. Jego błękitne tęczówki przestudiowały cię na wskroś, gdy przystanął naprzeciwko ciebie.

-Bartek, do cholery! Co się z tobą dzieje?!-wyrzucił z siebie nagle, a ty znieruchomiałeś, mrugając kilkukrotnie, aby stwierdzić czy Halaba naprawdę się na ciebie uniósł.

-O co ci chodzi?-zmarszczyłeś brwi z niezrozumieniem.

-Od kiedy kurwa zaliczasz każda możliwą imprezę w okolicy i zarywasz noce, przychodząc niewyspany na trening?! Ja się pytam od kiedy do chuja?!-żywo gestykulował dłońmi, podnosząc ton głosu.- Stary Bartek tego nie robił! Mój przyjaciel, Bartek tego nie robił!- prychnął.


~
Tadam!
Gorący wypuszczony prosto z mojej klawiatury, świeży jak  upieczona co dopiero bułeczka , pełen humoru, ale także chyba zwierający niespodziankę, nowy rozdział wędruje do Was!  ^^ Bartek się nam rozhulał i już wcale nie jest taki nieśmiały, co mało to on przez chwilę dyktował warunki tej "gry" :D No, ale chyba najbardziej zaskoczył chyba mimo wszystko Paweł.. Słusznie mówi? Zacznie się dziać Kochane i to już na dobre! ^^ Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*

czwartek, 22 sierpnia 2019

Podróż ósma


Przegryzałaś lekko długopis, wpatrując się w zimowy krajobraz Gdańska rozciągający się za oknem drugiego piętra uniwersytetu. O twoje uszy obijał się donośny głos wykładowcy niosący się po sali, a twoje oczy co jakiś czas natrafiały na pogrążonych w notatkach rówieśników. Powinnaś podążać ich drogą, lecz już jakiś czas temu zaprzestałaś przelewania myśli mężczyzny za pomocą starannego pisma zapisywanego na białej kartce papieru. Twój umysł zdecydowanie wolał krążyć wokół osoby blondyna, który zeszłej nocy odważył się posmakować twoich miękkich warg. Nadal zadziwiał cię fakt jakim cudem zebrał w sobie tyle pokładów śmiałości, aby to uczynić. Przecież Filipiak był kolejnym, uległym ci facetem. To ty miałaś władze w tej relacji. Kontrolowałaś tą grę, zachowując pewne napięcie, które nigdy nie gwarantowało czy pomiędzy wami dojdzie do jakiś gorących gestów czy też nie. Podobała ci się taka rola. Pragnęłaś tego cholernego pocałunku już w jego w samochodzie, ale chciałaś się przekonać o tym ile czasu minie, kiedy on tego zapragnie, kiedy złamie wyznaczoną przez ciebie granice dystansu. Tym czasem nastąpiło to wcześniej niż się tego spodziewałaś, Malwino. Musiałaś jednak przyznać, że tego nie żałowałaś. Usta Bartka były przyjemne ciepłe i skąpane jedwabistością, co skutkowało ewentualnością szybkiego uzależnienia się od nich. Jego ruchy jakże ślamazarne, ale zarazem delikatne, pełne czułości powodowały, że ten pocałunek naprawdę ci się podobał, a przede wszystkim odzwierciedlał jego wnętrze, gdyż Filipiak właśnie taki był. Subtelny, wrażliwy, troskliwy. Wiedziałaś, że nigdy w stanie nie mógł by cię skrzywdzić, choć znałaś go za ledwie kilkanaście dni. Nie uczyniłby nic wbrew twojej woli. Westchnęłaś cicho, zdając sobie sprawę, że żałowałaś, iż popadł w tą grę. Niczego nieświadomy podał się twojej strategii. Kokietowałaś go, doprowadzałaś do granic wytrzymałości, a wszystko to dla tego, że tak właśnie byłaś, Malwino. Ubóstwiałaś sprowadzać atrakcyjnych mężczyzn do swojej pułapki, a później czerpać z tego przyjemność, rozkoszować się ich słabością względem twojej osoby, twojego uroku. Mogłaś uczynić z Bartka wyjątek. Odepchnąć go na bok, ale nie potrafiłaś. To było silniejsze od ciebie. Dodatkowym atutem, aby sięgnąć po siatkarza był jego charakter, który cię skradł. Polubiłaś go od pierwszych minut spędzonych w jego towarzystwie. Niemalże natychmiast uzyskał z tobą wspólny język, nic porozumienia i każda chwila, w której był obecny obok ciebie sprawiała, że zagłębialiście się w dobrych kontaktach.  Na takich właśnie refleksjach minęła ci ostatnia godzina wykładu i nim się obejrzałaś, a zawieszałaś na ramieniu torbę oraz ubierałaś puchatą kurtkę. Naciągnęłaś na uszy czapkę z pomponem i rozpoczęłaś pokonywanie dystansu dzielącego cię od najbliższego przystanku MPK.

-Podwieźć gdzieś panienkę?- zachrypnięty ton głosu obił się o twoje uszy.

-Nie kuszę się na przejażdżki z nieznajomymi.- warknęłaś podirytowana propozycją mężczyzny, ale gdy mimowolnie pokusiłaś się o zwrócenie twarzy w jego kierunku pokręciłaś z niedowierzaniem głową nad swoją wypowiedzią.- Bartuś! Jejku, ja przepraszam! Nie poznałam twojego głosu!-zaniosłaś się chichotem.

-No problem, dziołcho.- zawtórował ci.- Możemy się poznać jeszcze raz. Tym razem to ja cię mam znokautować, abyś sobie obiła tą seksi pupcie na lodzie?-poruszył znacząco brwiami, a ty parsknęłaś głośnym śmiechem.

-Oj nie przesadzaj. Masz klatę jak dzwon i nawet nie poczułeś na tym dworcu jak w ciebie pierdykłam. –wywróciłaś oczami.- W ogóle co tutaj robisz?

-Wsiadaj, mała i daj mi trochę swego ciała.-rozwarł przed tobą drzwi swojego samochodu.- Niespodzianka! Zabieram cię na obiad, ale weź się pośpiesz, bo mi coś zaraz odmarznie, a moja przyszła żona z tego powodu nie będzie zadowolona.

-Mojego ciałka ani tykałka, bo to za zajebista bajka.- parsknęłaś śmiechem, zajmując miejsce na fotelu pasażera, a Bartek poszedł twoimi śladami.- Coś mi się nie wydaje, aby przyszła pani Filipiak chciała korzystać z twoich usług seksualnych, przyjacielu. –puściłaś mu oczko.

-A to niby czemu?- zmarszczył brwi, zamykając za tobą drzwi, po czym obszedł auto i wpakował się na fotel kierowcy.

-Twoja nieśmiałość ją zabije.

-Chyba zapomniałaś kto kogo wczoraj całował, mała.

-A ten znowu z tym mała! Mała to jest twoja…

-Nie kończ!- zakrył ci usta dłonią, a ty mimowolnie wzniosłaś kąciki ust. – Po za tym nie znasz wymiarów.

W wesołej atmosferze dotarliście do jednego z gdańskich lokali obsadzonych w centrum miasta. Bartosz jak przystało na dżentelmena rozwarł przed tobą drzwi, a ty nagrodziłaś jego dobre maniery łagodnym uśmiechem. Po chwili studiowaliście karty menu oprawione w bordową okładkę i zagłębiliście się w luźnej, ale jakże zabawnej konwersacji. Z resztą inaczej być nie mogło, bowiem gra waszych słów mówiła sama za siebie. Cieszyło cię niebywale to, że zawodnik gdańskiego klubu siatkarskiego nie poruszał tematu wczorajszego incydentu w klubie, a przy tym także był całkowicie sobą. Nie zauważyłaś u niego bowiem nutki spięcia, ani dystansu jakim mógł cię darzyć. Jego ruchy, mowa ciała była tradycyjna, totalnie swobodna i nie zdradzała oznak zdenerwowania twoją obecnością.  Po upływie kilkunastu minut zatopiłaś usta w ciepłej cieczy i delektowałaś się smakiem ukochanej waniliowej Latte Macchiato, przyglądając się uważnie siatkarzowi siedzącemu naprzeciw ciebie. Opowiadał on z  niemałym zaangażowaniem o zbliżającym się meczu, a ty przyłapałaś się na tym, że słuchasz go z większą uwagą i chęcią niż nie jednego wykładowcy na uczelni. Podzieliłaś się z nim tą cenną jakże informacją i wysłuchiwałaś jego uroczego chichotu. Po chwili oboje w ciszy konsumowaliście makaron w sosie jogurtowo-ziołowym.

***

Z twojego gardła wydobywał się donośny śmiech. Kręciłeś głową z niedowierzaniem nad kreatywnością i nutką szaleństwa jaka dominowała w osobie twojego przyjaciela. Halaba z przenośnym mikrofonem przemieszczał się po wnętrzu autokaru, którym zmierzaliście na kolejny ligowy mecz i rozbawiał towarzystwo podczas podróży do Bełchatowa. Po chwili zajął miejsce obok ciebie i objął cię ramieniem, wręczając sprzęt w dłonie i poruszając znacząco brwiami. Westchnąłeś głośno zrezygnowany i poszedłeś w jego ślady.

-Ona by tak chciała być tu ze mną…-wydzierałeś się, a koledzy z drużyny zawtórowali ci, dołączając się do twojego oraz przyjmującego wokalu.

Roześmiałeś się na odpowiedź brunetki na twoje nagranie dostarczone jej przy pomocy konta jednego z serwisów społecznościowych i zablokowałeś ekran telefonu, przymykając powieki. Wyprawa do miasta byłych mistrzów Polski powoli wdawała ci się we znaki i sprowadzała na ciebie znużenie. Wsparłeś głowę o oparcie fotela i zdecydowałeś się podjąć co najmniej godzinnej drzemki, lecz twoje plany poszły w zapomnienie, gdy na miejsce usytuowane przy twoim wrócił brunet. Szturchnął cię on lekko, lecz wyczuwalnie w ramie i zaprezentował swoje śnieżnobiałe uzębienie. Zmarszczyłeś brwi, starając się rozgryźć o co mu chodzi.

-Romeo, zakładaj mi tu Instagrama w tej chwili.  Nudesy do Malwy same się nie wyślą.- odezwał się twój przyjaciel.

-Co ty pieprzysz, Paweł?- mruknąłeś pod nosem, rozciągając się leniwie.

-Fili, ja widzę więcej niż ci się wydaje.-puścił ci oczko.- Od czasu pocałunku latasz za nią jak ćma. Wiem, że cię kręci, ale nieśmiałość nie pozwala ci zadziałać. Dlatego też odpalasz konto na Insta i będziesz miał wymówkę do wymiany foteczek.

-Latam za nią jak ćma, bo mamy świetny kontakt i się przyjaźnimy.- wzruszyłeś ramionami na jego słowa. – A o Instagrama się nie martw. Nie zamierzam wstawiać swojej greckiej, przystojnej buźki na Internet. – zaśmiałeś się.

Halaba westchnął głęboko nad twoja postawą i machnął na ciebie zrezygnowany dłonią. Nie kontynuował swojego wywodu, bowiem pochłonęły go wiadomości jakie wymieniał ze swoją partnerką, a tobie to jak najbardziej odpowiadało, gdyż mogłeś w końcu poświęcić się krainie Morfeusza. Nim zauważyłeś, a nastał dzień starcia z bełchatowianami. Zamrugałeś kilkukrotnie, gdy twoje błękitne tęczówki natrafiły na drobną sylwetkę blondynki. Paweł mruknął jedynie pod nosem, że jak się weźmiesz w garść to też zyskasz piękną fankę z widniejąca na jej plecach koszulką odnoszącą się do twojego nazwiska oraz numeru. Puściłeś jego uwagę mimo uszu i skupiłeś się na odpowiednim przygotowaniu do meczu. Od pocałunku z Malwiną minęło siedem dni, tydzień. Gdy twoje myśli zaprzątała tamten moment w twojej głowie rozbrzmiewały słowa piosenki Be mine, a twój umysł odtwarzał jej twarz skąpaną w barwach klubowych świateł. Nie zapomniałeś posmaku jej ust. Wciąż pamiętałeś tę słodkość jaka od nich uderzała. Nie żałowałeś tego gestu. Oboje po opuszczeniu lokalu uznaliście wówczas, że tego pragnęliście, że zaintrygowanie wzięło nad wami górę, a impreza stworzyła odpowiedni klimat do takiego zachowania. Twoje relacje z Pawłowską nie uległy najmniejszej zmianie. Nadal była twoją przyjaciółką, a wasz kontakt z dnia na dzień coraz bardziej się umacniał. Choć odrobinę niepokoił cię fakt, że po tym cudownym pocałunku patrzyłeś na nią pod nieco innym kątem. Stała się dla ciebie naprawdę atrakcyjną kobietą, ale wciąż uważałeś ją i traktowałeś jak kumpelę. Po prostu posiadała swój urok, obok którego nie potrafiłeś przejść obojętnie. Co nie zmieniało faktu, że podczas ocierania się o jej miękkie wargi poczułeś przyjemne ciepło rozlewające się po twoim prawie dwumetrowym ciele, a gdy wplatała palce w twoje włosy byłeś bliski obłędu. Imponowała ci tym, że wiedziała co czynić, aby sprowadzić na faceta przyjemność, aby go sobą oczarować.  Tak bardzo zaobserwowała cię analiza sytuacji z przed tygodnia oraz działania Malwiny, że nawet nie spostrzegłeś, kiedy podawałeś dłoń zawodnikom przeciwnej drużyny pod siatką. Zerknąłeś przelotnie na tablice wynikową i skrzywiłeś się odrobinę na widok jedynki przy nazwie twojej drużyny, a trójki po stronie gospodarzy.

-Byłeś świetny, skarbie.- do twoich uszu dotarł znajomy głos, a twoje oczy zawędrowały do Klaudii, która tuliła się do Pawła. –Bartek, wszystko w porządku?-mruknęła w twoim kierunku, przyglądając ci się z troską.

-Jasne.- skinąłeś głową, siląc się na lekki uśmiech.- Czemu pytasz?

-Przez cały mecz sprawiałeś wrażenie przebywającego w innej galaktyce. Możemy pogadać?-spojrzała na ciebie niepewnie.

-Pewnie. Mam się bać?-zachichotałeś.

-Raczej nie.- wzruszyła ramionami.- Paweł, daj nam chwilę.

Brunet musnął wargami czoło swojej ukochanej i powędrował do Łukasza, który rozciągał się na parkiecie. Ty natomiast przeskoczyłeś bandę reklamową i zjawiłeś się obok blondynki. Wlepiłeś w nią błękitne tęczówki i oczekiwałeś aż słowa wydostaną się z jej ust. Miałeś przeczucie, że to co ci powie nie będzie czymś przyjemnym, radosnym. Dziewczyna spuściła wzrok i zaczęła bawić się palcami swoich dłoni.

-Bartek, Malwina to nie dziewczyna dla ciebie.-westchnęła, spoglądając przelotnie na twoją twarz.

-Nie rozumiem.-zmarszczyłeś brwi, przypatrując się jej zdezorientowany.

-Ona uwielbia otaczać się facetami. Nie wierzy w bujdy o miłości jak już pewnie wiesz i dlatego uwielbia grać na ich emocjach, bawić się nimi. – tłumaczyła ci.- Nie daj się złapać w tą pułapkę. Jesteś dla niej zdecydowanie za dobry i zasługujesz na kogoś lepszego. –posłała ci pokrzepiający uśmiech.

-My się tylko przyjaźnimy, Klo. –wtrąciłeś się.

-Nie jestem ślepa. Ty coś do niej czujesz.- wypowiedziała stanowczo.

-Tak, sympatię.- warknąłeś podirytowany jej słowami.- Uwzięliście się z Pawłem czy co?! Do cholery znam siebie lepiej niż wy mnie, a wmawiacie mi coś co nie jest prawdą! Malwina to tylko przyjaciółka! Pocałowaliśmy się to fakt, ale to się zdarza! Chcieliśmy tego i tyle! Było, minęło i zostało jak było, więc kurwa po chuj to roztrząsać! –poderwałeś się z miejsca i gromiłeś ją rozwścieczonym wzrokiem.

~
Hello! ^^
Przepraszam za drobne opóźnienie ( może nie takie drobne, bo dzień później XD) , ale no livy Fornala pochłaniają XD  Perspektywa Malwiny mi się tu bardzo podoba, ale z Bartka coś mi chyba nie pyknęło :D No, ale nie jest chyba katastrofalnie ;) Coś się nam zagotował Filipiak, ale czy słusznie? Klaudia i Paweł mają według racje czy też nie? ^^ Zobaczymy jak to się dalej u nich potoczy z tymi relacjami :3 Całuję i do zobaczenia! ;* ( być może rozdziały w soboty będą co 2 tyg, bo w tą chyba nie wyrobie z pisaniem :D ) 

sobota, 17 sierpnia 2019

Podróż siódma


Rzuciłeś kurtkę na kanapę i wtargnąłeś do niewielkiego salonu, wczepiając palce w jasne włosy i ciągnąc je mocno. Nie rozumiałeś swojego zachowania. W tym cholernym samochodzie tak bardzo łaknąłeś posmakować ust brunetki. Pragnąłeś przekonać się o ich miękkości, o uczuciu w jakie ich ocieranie się o twoje mogło cię wprawić, lecz w głębi byłeś wdzięczny Malwinie za oczytanie inicjatywy z jaką chciałeś wyjść i szybkie opuszczenie wnętrza twojego pojazdu. Czułeś wówczas, że to zdecydowanie za wcześnie. Nie byłeś taki, Bartoszu. Nie całowałeś napotkanych dziewczyn przed ich dobrym, dogłębnym poznaniem.  Alina Filipiak inaczej cię wychowała i uczyniła to zdecydowanie dobrze. Po za tym Pawłowska pobudziła w tobie to pragnienie na złożenie pocałunku na jej kuszących w tamtym momencie. Jej ciemne, czarowne oczy hipnotyzowały swoim spojrzeniem i jego mocą. Prawie nigdy nie zdarzały wam się tak intensywne wymiany wzrokowe, dlatego też uległeś tego sile, a ona była przy tym tak niesamowicie kusząca, uwodzicielska, że nie mogłeś przejść wobec tego obojętnie. Byłeś tylko facetem, Bartoszu. Machnąłeś dłonią zrezygnowany, aby odpędzić od siebie tą plątaninę myśli i ułożyłeś w głowie plan działania, aby na czas zebrać się do wspólnego wyjścia z przyjacielem oraz jego partnerką i jej kumpelą. Zapinając sprawnie guziki błękitnej koszuli podkreślającej kolor twoich tęczówek odebrałeś telefon, za pomocą którego Paweł poinformował cię, że pojedziecie do klubu jedną taksówką i złożycie się na opłatę. Zaakceptowałeś jego sugestię i poprawiłeś palcami ułożenie włosów, w które wdało się odrobine nieładu. Po chwili spoczywałeś już we wnętrzu samochodu przy boku przyjaciela, który obejmował ramieniem blondynkę chichoczącą wciąż z jego słów. Ty natomiast chłonąłeś nocną scenerię miasta rozciągającą się za taflą szkła i oczekiwałeś pojawienia się Malwiny, bowiem miałeś z nią naprawdę sporo do nadrobienia. Zastanawiało cię też na jaki strój się zdecyduje. Wtem przypomniała ci się sytuacja z jej sukienką, którą uważałeś za zbyt odważną, aby wystawiać ją na widok twojej matki, a ona bez niczego przypadła kobiecie do gustu. Mimowolnie kąciki twoich ust zawędrowały na wyżyny, a nim spostrzegłeś brunetka opadła na miejsce obok ciebie. Słodka woń jej perfum wdarła się obficie do twoich nozdrzy, siejąc spustoszenie w twojej głowie.  Przymknąłeś powieki, rozkoszując się jej zapachem. Posłałeś jej subtelny uśmiech, aby zlikwidować niezręczność jaka mogła się pomiędzy was wkraść po pamiętnej sytuacji przed jej blokiem, ale o dziwo dziewczyna wydawała się całkowicie rozluźniona i swobodna, gdy objąłeś ją przyjacielsko ramieniem. Uraczyła cię nawet lekkim uśmiechem i spojrzała przez twoje ramie na parę.

-Przyznać się w końcu kto ukartował to spotkania na hali.-splotła ramiona na piersiach i spojrzała ostro na bruneta oraz blondynkę, oczekując wyjaśnień.

-Połowicznie.-głos zabrał Halaba.- On rozpoznał cię na zdjęciu z Sylwestra oraz z moich opowieści, a gdy spytał czy Klo będzie na hali wiedziałem już co chodzi mu po głowie. Reszty się domyśl.- wyszczerzył się.

-Te wasze intrygi!- rzuciła, przewracając oczami.

-Ale dobrze się stało, prawda?- uniosłeś pytająco brew, spoglądając wymownie na Pawłowską.

-To się okaże dzisiejszego wieczoru.-wzruszyła ramionami brunetka.

-Hoho! Bartuś ja coś czuję, że ty się będziesz musiał postarać i to nie tylko na parkiecie!-poruszył znacząco brwiami przyjmujący, za co oberwał od ciebie w ramie.

-Sprawdziłam go już w tych terenach i nie sprawuje się najlepiej także nie rób sobie ochoty, Halabciu.-zgasiła jego zapędy Malwina.- Na pikantne szczegóły nie masz co liczyć.

-Już mówiłem, że nie dałaś mi się wykazać.- zachichotałeś.

-Może jeszcze zasłużysz na drugą szansę.-mruknęła pod nosem.

Roześmiałeś się, podziwiając przeszytą na wskroś euforią dziewczynę, która niemalże biegiem przekroczyła próg klubu. Klaudia rzuciła pod nosem, że to dla niej tradycyjne zachowanie i splatając dłoń swoją z Pawła ruszyła w kierunku baru, a ty podążałeś za nimi. Odór tytoniowych wyrobów uderzył cię w twarz, na co zareagowałeś skrzywieniem, a strumienie światła przepełnionymi różnymi barwami przez chwilę drażniły twoje wrażliwe oczy, ale po chwili przywykłeś do oświetlenia panującego w lokalu. Stuknąłeś kuflem swojego piwa o ten należący do Halaby i upiłeś niewielki łyk trunku, aby uraczyć się zasłużonymi elektrolitami po świetnym spotkaniu rozegranym kilka godzin temu. Po pochłonięciu połowy porcji alkoholu klaszcząc w dłonie poderwałeś się z miejsca i powędrowałeś na kipiący od spragnionych szaleństwa ludzi parkiet. Wśród takowych osób znajdowała się także Malwina, która kołysała biodrami do rytmu wydobywającej się z głośników piosenki, piszcząc uradowana. Zauważyła cię pośród tłamszących cię ciał zebranych wokół ciebie par i podbiegła do ciebie na swoich wysokich szpilkach, pociągając za dłoń w kierunku większej przestrzeni, aby bez problemu oddawać zakres ruchów. Wtem twoje błękitne tęczówki w końcu mogły zarejestrować w co jest ubrana. Czarna sukienka opinała jej drobne, ale jakże kształtne ciało, odsłaniając przy tym kawałek płaskiego brzucha. Materiał pod biustem krzyżował się ze sobą, tworząc przy tym trójkąt, odkrywający jej opalone ciało. Znowu podziwiając ją cisnęły ci się na usta słowa, że wygląda frywolnie i zmysłowo. Otulone ciemnym cieniem z mieszanką złota powieki dodawały jej mroku, co tworzyło wokół niej otoczkę diablicy, a tobie się to niesamowicie podobało.

-Wygląda na to, że będziesz moją Afrodytą dzisiejszej nocy.-mruknąłeś jej do ucha.

- Ale ty nie będziesz moim Hefajstosem. –zachichotała.- Lubię greckie klimaty.

-A ja lubię ciebie.- sapnąłeś, patrząc jej głęboko w oczy.

-Bartoszu, skąd u ciebie taka śmiałość? Procenciki już działają?-uniosła pytająco brew.

Nie odpowiedziałeś. Splotłeś jej palce ze swoimi i przyciągnąłeś ją bliżej siebie, układając dłonie na jej pośladkach. Zdumiona zadarła brwi ku górze, ale przez jej usta przewinął się cień uśmiechu. Zarzuciła ci ramiona na szyję i poddała się rytmowi muzyki, kręcąc biodrami na boki. Nim zauważyłeś, a zatopiłeś twarz w jej ciemnych kaskadach, zaciągając się otumaniającym zapachem jej szamponu. Twoje dłonie obejmowały ją w pasie. Ciepły oddech owiewał skórę jej szyi, a pośladki ocierały się o czarne spodnie, powodując chęć niewypuszczania jej ze swoich objęć. Wyswobodziła się jednak z twoich objęć, podrywając z podłoża stopy, podskakując wysoka i klaskając w dłonie, aby wedle prośby DJ’a zrobić hałas. Dołączyłeś do niej, zanosząc się śmiechem, bowiem to tak bardzo było do ciebie niepodobne, Bartoszu, ale przy Malwinie nie dało się być spokojnym. Energiczne rytmy zapanowały nad waszą dwójką, a gdzieś w oddali dało się słyszeć krzyk Klaudii oraz śmiech Pawła, który jej wtórował.

-Zabiorę nas tam na chwilę…!-twoje uszy obijał krzyk Pawłowskiej.

Po chwili zdyszany wygibasami na parkiecie przemieszczałeś się pomiędzy rzeką ludzi, aby spocząć w jednej z lóż. Przyssałeś wargi do pozostałości twojego złocistego napoju i spojrzałeś zdezorientowany na przyjmującego, który badał cię uważnym wzrokiem, unosząc pytająco jedną z brew.

-Co ty wyprawiasz, Bartoszu?-pytanie wydobyło się z jego ust.

-O co ci chodzi?- parsknąłeś śmiechem.

-Ty się tak nie zachowujesz. Nie wydzierasz się, ani nie tańczysz z dziewczynami w ten sposób. –wytłumaczył ci brunet.

- Paweł, zluzuj. To Malwina. Przyjaźnimy się i dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, to wszystko.- wzruszyłeś ramionami, podrywając się z miejsca, aby zamówić sobie kolejną porcję alkoholu.- Chcesz coś z Klaudią?

-Dwa drinki, a jakie to zdaje się na ciebie.- odparł, puszczając ci oczko.

Skinąłeś głową i już po chwili odebrałeś z lady cztery kolorowe szklanki, myśląc także o pragnieniu jakie z pewnością zaatakuje brunetkę. Dziewczyna wyłoniła się zza twoich pleców i przejęła od ciebie połowę zamówienia, abyś niczego nie rozlał. Podziękowałeś jej subtelnym uśmiechem i opadłeś na miejsce naprzeciw przyjaciela, pociągając łyk alkoholu. Malwa pokiwała z uznaniem nad doborem napoi przez ciebie, lustrując je wzrokiem i upiła kolorową ciecz za pomocą słomki. Zamrugałeś zdumiony, gdy po chwili jej szklanka była pusta, puszczając mimo uszu komentarz Pawła, że teraz może być ostro, w momencie pociągnięcia cię przez nią na parkiet. Okręcałeś wokół własnej osi sylwetkę przyjaciółki do rytmicznego brzmienia Be mine, co jakiś czas ujmując ją w swoje ramiona, gdy niby niechcący traciła równowagę, puszczając ci oczko. Po chwili tonęła w twoich objęciach zwrócona do ciebie plecami, kołysząc się wraz z tobą do piosenki Ofenbach. Obróciłeś ją przed zakończeniem utworu ku swojej twarzy i uśmiechnąłeś się pod nosem, napotykając się na jej rozochocone ciemne tęczówki, które migotały wesoło, a także przeszyte były tajemniczym błyskiem. Tak mały dystans dzielący wasze ciała obezwładniał całkowicie twój umysł. Ująłeś jej brodę w swoje palce i przyciągnąłeś do siebie, scalając wasze wargi. Byłeś oszołomiony jej bliskością, otumaniony jej zapachem, który mącił ci myśli. Ocierałeś się o jej aksamitne usta niemrawo, ślamazarnie. Nie protestowała, co więcej wtopiła drobne palce w twoje włosy. Jej wargi były tak jedwabiste jak się spodziewałeś, a może i bardziej. Smakowały obłędnie. Scałowywałeś z nich posmak słodkiego drinka, który mieszał się miętą, za którą zapewne odpowiadała guma do żucia. Nie wiedziałeś Bartoszu czy odpowiada za to fakt, że dawno się całowałeś czy może ta kusząca dzisiejszego wieczoru brunetka.  


~
Hello! ^^
Bartek poszalał po alko, a Malwina skorzystała :D Powiem Wam, że teraz akcja tylko się będzie rozpędzać ^^   Liczę na Wasz odzew w komentarzach, bo trochę się tutaj namęczyłam, ale chyba wyszło nie najgorzej :D Rozdziały według możliwości będę dodać w środy i soboty ( środy 100%  pewne)  ^^ Całuję i do zobaczenia w środę! ;*

wtorek, 13 sierpnia 2019

Podróż szósta


Omiatałaś przelotnym wzrokiem potężnych rozmiarów obiekt, kołysząc biodrami na boki do energicznych rytmów jakie towarzyszyły zawodnikom obu drużyn podczas rozgrzewki. Klaudia roześmiana pokręciła z niedowierzaniem głową i pociągnęła cię w kierunku waszego sektora, szepcząc na ucho, abyś przywołała się do porządku. Sprzedałaś jej jedynie niewinny uśmiech i do tyłka dodałaś ruchy ramion co wyglądało naprawdę dość zabawnie, ale nie mogłaś na to nic poradzić, że przez częste wizyty w klubach nocnych w towarzystwie muzyki czułaś się tak swobodnie i błogo. Pokonywałaś kolejne metry obszaru wokół boiska, aż w końcu zrzuciłaś z siebie kurtkę i naciągnęłaś ku dołowi czarną spódnice, wykładając nogę na nogę podczas zajęcia jednego z miejsc blisko parkietu. Ergo Arena naprawdę wywierała na tobie spore wrażenie. Nie mogłaś nadziwić się ilości miejsc rozmieszonej na trybunach oraz całej konstrukcji. Klaudia odnosiła podobne wrażenia z tego co zdążyłaś zauważyć. Po chwili poderwałyście się z miejsc i powitały obydwie drużyny gromkimi brawami, które zaprezentowały się sympatykom gdańskiej siatkówki. Obserwowałaś wnikliwie wybiegających na parkiet zawodników, podpierając głowę na ramieniu i zachłysnęłaś się powietrzem, kiedy twoje ciemne tęczówki natrafiły na wysoką, smukłą sylwetkę.

-Z numerem pierwszym Bartosz Filipiak!-obwieścił spiker, przeciągając jego imię i nazwisko.

-Przynajmniej teraz wiem jak się w pełni nazywasz.- mruknęłaś pod nosem.

Blondyn wybiegł energicznie na boisko i poderwał się z podłoża, zbijając wysoką piątkę ze znajomym ci brunetem oraz resztą zespołu. Kręciłaś głową, niedowierzając, że to dzieje się naprawdę. Nagle spostrzegłaś błękitne, mieniące się nawet z dzielącego was dystansu tęczówki świdrujące cię przenikliwie wzrokiem. Przegryzłaś dolną wargę, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Bartek onieśmielony twoją pewnością siebie wplótł palce w jasne kosmyki i zaczesał je do tyłu, wypuszczając głośno powietrze. Za nim odwrócił głowę zdążyłaś jeszcze wychwycić jego lekko zaróżowione policzki. Wzniosłaś kąciki ust w satysfakcjonującym, a zarazem triumfalnym uśmiechu i obiłaś o dłoń klaskacz, wcielając się w kibickę miejscowego klubu.

-Co to do cholery było?- parsknęła oniemiała Klaudia, mrugając kilkukrotnie rzęsami.- Czy ty właśnie próbowałaś wyrwać na odległość przyjaciela mojego chłopaka?!- wydała z siebie ściszony pisk.

-Pamiętasz jak opowiadałam ci o chłopaku ze świąt i udawaniu jego dziewczyny?- zapytałaś, a gdy skinęła głową kontynuowałaś:- To właśnie ten uroczy blondyn.- dodałaś, uśmiechając się nikle.

-W takim razie dzięki mnie go odnalazłaś.- oświadczyła dumna, a zarazem zadowolona z siebie.- Podziękowania później.-zachichotała.

-Chwila, chwila! Ty… Ty o tym kurwa wiedziałaś! W ogóle nie jesteś zaskoczona!-zarzuciłaś jej.

-Owszem, skarbie.- skinęła głową.- Porozmawiamy o tym później, a teraz ciii… Bo grają.- uciszyła cię.

Prychnęłaś pod nosem i zatopiłaś wzrok w płycie boiska. Rytmicznie uderzałaś klaskaczem o dłoń, dołączając się do pozostałych zgromadzonych w hali kibiców i zafascynowaniem obserwowałaś wydarzenia na parkiecie, przyłapując się na tym, że mocniej zaciskałaś kciuki, gdy zawodnik z numerem jeden wzbijał się w powietrze. Jego dzisiejsza dyspozycja naprawdę wywierała na tobie spore wrażenie, a rozchylone usta czy mrugające pośpiesznie powieki z niedowierzania tylko cię w tym utwierdzały. Tak bardzo zaabsorbowała cię rywalizacja, że nawet nie odnotowałaś, kiedy trybuny zaczęły powoli pustoszeć, a hałas niosący się echem po obiekcie sportowym za sprawą kibiców ucichł. Drużyna ze stolicy Podkarpacia przyglądała się z wymalowaną na twarzy namiastką smutku ociekającym euforią gdańszczanom, którzy w okręgu podskakiwali ku górze i wcielali się w tancerzy, co nie wychodziło im jakoś udanie. Roześmiałaś się wesoło na widok Bartka obejmującego ramieniem Pawła, którzy próbowali wykonywać kankana, ale stracili równowagę i huknęli na pomarańczowy plac wywołując salwy śmiechu świadków tego zdarzenia.

-Ja pierdolę!- wykrzyknął rozbawiony przyjmujący.- Bartuś kurwa! Ćwiczenia na linie by ci się przydały !- skwitował sytuację.

-Pf i kto to mówi!- parsknął blondyn.- To ty się wyjebałeś i pociągnąłeś za sobą mnie dzbanie!- usprawiedliwiał się Filipiak.

-Winny się zawsze tłumaczy!- wydarł się Halaba  i pognał w kierunku blondynki.- Cienias!

-Genetyka tłuszcz nie tyka, a u ciebie tyknął i pierdolnął jak granat, dlatego się wypierdzieliłeś, Halabcia! –zaniósł się śmiechem atakujący.

Z cieniem uśmiechu przewijającym ci się przez usta obserwowałaś jak drobna sylwetka twojej przyjaciółki znika pod ramionami przyjmującego, który zatonął z nią w czułym uścisku, skradając z jej ust przelotny pocałunek. Liczyłaś na to, że Bartosz zdecyduje się do ciebie podejść i choćby przywitać, ale gdy zadarłaś wzrok na płytę boiska jego już tam nie było. Zrezygnowana miałaś już opaść na swoje krzesło, kiedy twoje oczy nakryte zostały przez wielkie dłonie.

-Bartek!- krzyk wydobył się z twojej krtani, kiedy okręciłaś się na pięcie, a przed tobą rozciągała się pogodna twarz atakującego.

-No cześć!- zaprezentował ci śnieżnobiałe uzębienie pokryte metalowymi drucikami.

Twoje usta rozciągnięte zostały w szerokim, błogim uśmiechu, kiedy chłopak zaplótł dłonie na twoich plecach i przygarnął cię solidnie do siebie, pozwalając, abyś wtuliła się w jego koszulkę. Zazwyczaj nie pozwalałaś sobie na takie czułości z facetami, ale teraz cholernie tego łaknęłaś. Potrzebowałaś poczuć, że on naprawdę tutaj jest. Niepodważalnie zżyłaś się z nim podczas świątecznego pobytu w jego rodzinnym domu i nie miałaś już zamiaru się z tym mierzyć. Tęskniłaś za nim, choć skutecznie zagłuszałaś w sobie to odczucie, lecz teraz, gdy jego płonące od wysiłku ciało stykało się z twoim poczułaś to ze zdwojoną siłą.  Wsparł podbródek o czubek twojej głowy i zachichotał cicho, gdy mocniej oplotłaś go w pasie. Jego ciepły oddech owiewał twoją szyję, wywołując nawiedzające twoje drobne ciało dreszcze, a intensywna woń jego perfum przebijająca się przez zapach potu sprawiała, że stawał się naprawdę pociągający. Oderwałaś się od niego i wniosłaś nikle kąciki ust, kiedy musnął na przywitanie twój policzek.

-A więc Bartosz Filipiak?- skrzyżowałaś dłonie na piersiach, spoglądając na niego z uniesioną brwią i porozumiewawczym uśmiechem.

-Pierwsze słyszę, kurna.- podrapał się z udawanym zakłopotaniem po głowie.- No, ale gość musi być dobry skoro zgarnia MVP i wypieprza się na równej drodze, a jaki Adonis to o matko!

-A na dodatek cholernie skromny.-pokiwałaś z uznaniem głową nad jego wypowiedzią, parskając po chwili śmiechem.- Nie masz pojęcia jak bardzo mi ciebie brakowało, gdański Zeusie!- przeciągnęłaś ostatni wyraz, nakładając na niego nacisk.

-A mi ckniło się za naszymi rozmowami, Kleopatro. – kąciki jego ust drasnęły wyżyny.

Cała wasze grupa dała wyraz swojemu rozbawieniu, gdy z ust 24-latka wydobyło się określenie twojej osoby. Objęta ramieniem przez Bartka zostałaś odprowadzona pod szatnie, gdzie wraz z Klaudią oczekiwałaś, aż siatkarze doprowadzą się do ładu. Po chwili będąc w komplecie stwierdziliście, że najlepiej skwitować dzisiejsze zwycięstwo oraz natrafienie ciebie na Bartka oraz jego na ciebie wypadem do jednego z popularnych klubów w Gdańsku. Takim oto sposobem Paweł z Klaudią odjechali z pod hali samochodem siatkarza, a ty wpakowałaś się do bryki blondyna. Filipiak zdeklarował się ciebie odstawić do mieszkania, gdyż twoja lokacja znajdowała się po drodze do jego lokum, na co ochoczo przystałaś, gdyż nie miałaś ochoty tułać się tramwajem o tej porze. Początkowo panowała pomiędzy wami cisza, ale z upływem minut coraz bardziej wypełniana ona była brzmieniem waszych głosów, które na przemian roznosiły się po wnętrzu samochodu, dzieląc tym jak w pokręcony sposób ponownie stanęliście sobie na drodze. Wspomniałaś blondynowi także o niezbyt miłym przyjęciu cię przez rodziców po powrocie do domu z jego stron oraz zbliżającej się sesji, dzieląc swoimi postanowieniami noworocznymi.

-Zapomniałaś o jednym, złotko.-westchnął.

-Hmm?-wbiłaś w niego zaintrygowane spojrzenie.

-Rozkwicie naszej przyjaźni.- oświadczył z promiennym uśmiechem.- Nie pozwolę ci spieprzyć po raz kolejny, a co mało zaproszę na Facebooku i wyłudzę numer jak nie od ciebie to od Klaudii. –wypowiedział pewnie.

-Czekaj, jak to było?- uśmiechnęłaś się, gładząc palcem brodę w geście zastanowienia.- Lubię, kiedy facet jest asertywny i wie czego chce. –szepnęłaś, napotykając na drodze swojego wzroku błękitne tęczówki.

Spojrzenie jakim złączyły się wasze oczy bliźniaczo przypominało to, które miało miejsce pierwszej nocy spędzonej w jego domu. Napięcie było wyczuwalne wśród waszej dwójki, a doskonale świadczył o tym siatkarz, który sprawiał wrażenie zastygniętego. Zupełnie tak jakby na moment wstrzymywał oddech, oczekując co się wydarzy. Poczułaś jego ciepłą dłoń na swoim udzie i przelotnie na nią zerknęłaś, ale powróciłaś spojrzeniem do jego pięknych oczu. Miałaś wrażenie, że lada moment zmniejszy dystans dzielący wasze twarze i scali wasze usta. Pragnęłaś tego, bo Filipiak cholernie kusił, a ty kochałaś tą grę, lecz na ten moment było zdecydowanie za wcześnie. Pośpiesznie odpięłaś pas i wydostałaś się z tego nagle tłamszącego twój oddech samochodu, rzucając szybkie :

-Do zobaczenia później!


~
Hello! ^^
Żeby nie było to ostatni raz dodaje Wam tutaj wcześniej rozdział. Naprawdę! Jakoś tak kusiło i się poddałam pokusie :D Pytanie czy chcecie Bartka także w soboty czy same środy jak dotychczas? ;)  Ta historia to cudowna odskocznia przed maturą i już zaczęłam tworzyć siódemkę, także może na weekend byłaby gotowa gdyby coś :D No, ale wracając do naszych bohaterów.. Klaudia i Paweł ukartowali spotkanie, a Bartek i Malwa stęsknieni rzucili się sobie w ramiona :3  Jak widać naprawdę się polubili podczas świąt :D Co mało Bartka chyba coś skusiło w samochodzie, ale Malwa ładnie go urządziła i spieprzyła xD Uwierzcie mi co rozdział to teraz będzie ciekawie :D Całuję i do zobaczenia ;*
PS: Gdybyście mieli jakieś pytania do mnie to do dyspozycji macie mojego kotka >>https://curiouscat.me/Kachaaa2<<


piątek, 9 sierpnia 2019

Podróż piąta


Przekartkowałaś kolejną stronę zeszytu A4, którego okładka była skąpana w błękicie i uważnym wzrokiem pałaszowałaś staranne, zapisane czarnym tuszem pismo, którego byłaś autorką. Nastał dwa tysiące dwudziesty, a twoje ambicje sięgały szczytu jak zazwyczaj w noworocznym okresie. Tym razem zaparłaś się na przyswajanie materiału na studiach na bieżąco, aby sesja nie była dla ciebie zagrożeniem wyginięcia twojego  gatunku na . Klaudia nie byłaby sobą, gdyby cię nie wyśmiała, ale ty zamierzałaś sobie oraz innym udowodnić, że da się analizować zakres wytycznych na bieżąco. Zatopiłaś spierzchnięte lekko wargi w parującej cieczy i rozkoszowałaś się wyrazistym smakiem ciemnej jak słoma cieczy, po raz kolejny w duchu oddając wdzięczność jej wynalazcom. Wsparłaś czoło o chłód tafli szkła, a spojrzenie czekoladowych tęczówek utopiłaś w panoramie miasta rozciągającej się za oknem. Uwielbiałaś lokacje swojego mieszkania. Siódme piętro w jednym z lepszych lokali w mieście miało swoje plusy po mimo ryzyka, że kiedyś winda zawini i pozostanie wspinanie się po plikach schodów. Dzięki wysokości na jakiej znajdowało się twoje lokum mogłaś podziwiać rzekę ludzi płynącą po chodniku oraz sznury samochodów, które powoli przybierały na sile, po mimo, że wskazówki zegara wybijały dopiero dziesiątą rano. Gdańsk tętnił pośpiechem, a ty Malwino nie musiałaś dzisiaj gnać z językiem na brodzie i mogłaś w pełni rozkoszować się błogą ciszą w  mieszkaniu, korzystając z ostatnich wolnych chwil od uczelni. Zeskoczyłaś z parapetu i podreptałaś do przestronnej kuchni, aby zaszczycić w końcu swój żołądek porcją śniadania. Po chwili dogadzałaś kubkom smakowym, pakując do ust omleta ze szczyptą szczypiorku oraz pieczarkami i papryką. Zmywając po sobie kołysałaś biodrami do utworu Cleo Zabiorę nas, aby pośpiesznie wytrzeć wilgotne w ściereczkę i odebrać dobiegający do ciebie z sypialni  dzwoniący telefon, który wydawał z siebie pierwsze takty jednego z polskich rapów.

-Witaj Malwa.- melodyjny głos otulił twoje uszy.

-Cześć Clo.- zachichotałaś.- Czemu zawdzięczam twój telefon?

-Co powiesz na wizytę na siłowni?- wypowiedziała niepewnie blondynka.

-A ciebie co naszło? Nowy rok, nowa ja?- parsknęłaś śmiechem.

-Nowy rok, nowa lepsza ja dla Pawła.-zawtórowała ci.

-A no rozumiem, rozumiem.-odparłaś nadal rozbawiona.

Dogadałaś z nią szczegóły zbliżającego się spotkania i powróciłaś do analizy notatek, rozkładając się leniwie na kanapie.


***


Z uwagą wsłuchiwałeś się w komendy rzucane przez Winiarskiego, próbując przyzwyczaić mięśnie do wysiłku po przerwie świąteczno-noworocznej. Truchtałeś wokół placu gry, aby po chwili poderwać się do ekstremalnej prędkości i toczyć bój z dorównującym ci Halabą. Posłałeś brunetowi triumfalny uśmiech, odnosząc zwycięstwo w waszej rywalizacji i podreptałeś  w kierunku kosza z piłkami, spoglądając wymownie na przyjmującego. Paweł skinął głową, dając ci nieme pozwolenie na bycie z tobą w parze podczas odbijania, a już po chwili żółto-błękitna Mikasa unosiła się nad waszymi głowami. Gdy wszyscy zawodnicy odpowiednio rozgrzali wszelkie partie mięśni zostaliście rozdzieleni na single. Tobie przypadło boisko dzielone z Kozubem, w którego kierunku pomachałeś opuszkami palców, przybierając psotny uśmiech. Rozgrywający parsknął głośnym śmiechem na twoje przywitanie i odpowiedział ci ukazaniem środkowego palca. Pokręciłeś rozbawiony głową i podałeś mu piłkę pod siatką, sugerując, aby zaczął. Po chwili toczyliście zażarty bój, ocierając się o parkiet swoimi ciałami w celu podbicia czy obronienia każdej piłki. Zdyszany przystanąłeś na moment, wspierając dłonie o kolana i zaczerpując głębokiego oddechu. Szkoleniowiec pokiwał głową z uznaniem nad twoją postawą, rzucając w twoim kierunku kilka pochlebnych słów. Podziękowałeś mu lekkim uśmiechem i zatapiając smukłe palce w jasnych włosach kiwnąłeś głową do popularnej Pusi, aby kontynuował grę. Po blisko dwóch godzinach usatysfakcjonowany zwlokłeś się z boiska, ocierając słone kropelki wędrujące po twojej zmęczonej twarzy miękkim materiałem śnieżnobiałego ręcznika. Nagle przy twoim boku pojawił się przyjmujący, który zarzucił ramie na twoje plecy i spojrzał na ciebie wymownie :

-No Bartuś! Lecisz z tematem Sylwestra!

-Co tu dużo mówić, Pawciu.- zachichotałeś, odwzajemniając jego uścisk.- Siedziałem u Lipińskiego i świetnie się bawiłem, ale żałuję, że nie było tam pewnej dziewczyny.- dodałeś za nim ugryzłeś się w język.

-O hoho! Oni zbyt się do siebie kleją! Gejozą mi tu śmierdzi!- skwitował wasze wzajemne obejmowanie się Łukasz.

-Jaką gejozą?! Idź pan w chuj!-parsknąłeś.- Tuż to Bartuś mordeczka moja!-poklepał cię po policzkach Paweł, a ty zaniosłeś się śmiechem.- Po za tym ja mam piękną girl, która na dodatek ma boską koleżankę! Pięknie się z nimi bawiłem na Sylwestrze! -wrzeszczał podekscytowany brunet.

 -Koleżankę powiadasz?- poruszyłeś znacząco brwiami.- Mów mi tak dalej!- zachichotałeś.

-Jezu! Tamta to jest przeagetka! Kurna Bartuś! Pojebało jej się coś w główce, pewnie była po połówce i wsiadła nie do tego pociągu co trzeba! Wyjebało ją do tego twojego zadupia. Jak mu tam było?- zamyślił się na chwilę, ale kilka sekund później oświecony kontynuował: - Aleksandrów Kujawski! Spędziła święta z jakimś randomowym facecikiem i jeszcze jego laskę udawała, ja pitole! No kurwa idolka!- zanosił się śmiechem Paweł.

Momentalnie wyplątałeś się z objęć przyjaciela i przystanąłeś w miejscu, lustrując z uwagą jego ciemną twarz. Obawiałeś się, że wymyślił tą historię, aby wciągnąć cię w żart, idealnie trafiając w wydarzenia, które miały ostatnimi czasy miejsce w twoim życiu, lecz on wcale nie rzucił, że to kpiny z twojej osoby, że cię wkręca. Stał totalnie zbity z tropu twoją reakcją, oczekując zapewne twojego ruchu, ale ty nie potrafiłeś się odezwać. Analizowałeś w głowie jego słowa, kręcąc z niedowierzaniem głową. Czy Paweł miał do czynienia z tą samą dziewczyną co ty? Czy zetknął się z Malwiną? Przecież to było niemożliwe. Choć właściwie czemu uważałeś to za nieprawdopodobne, Bartoszu? Ludzie od tak na siebie wpadają. Sam doświadczyłeś takowego przypadku, gdy brunetka znienacka w ciebie uderzyła na dworcu PKP. Zamrugałeś kilkakrotnie zdumiony jego wcześniejszą wypowiedzią i przełknąłeś narastającą w gardle gulę, ponownie uraczając go spojrzeniem oraz swoim zainteresowaniem.

-A jak ci powiem, że to ja byłem tym całym facecikiem?- wydusiłeś z siebie.

-Żartujesz?!-parsknął z niedowierzaniem, ujmując w dłoniach głowę.

-Nie, stary. Miałem zamiar ją odnaleźć, bo nie daliśmy sobie żadnych namiarów.- wplotłeś palce we włosy.

Halaba wzniósł jeden z palców ku górze, powiadamiając cię tym, abyś poczekał chwilę i wyciągnął z kieszeni klubowych spodenek telefon. Ze skupieniem badał zawartość jego ekranu, sunąc po nim opuszkiem palca. Nagle zaprzestał przemieszczania się po asortymencie swojej komórki i wyciągnął ją przed ciebie. Na wyświetlaczu jego iPhone’a ukazała się fotografia przedstawiająca jego oraz blondynkę całującą go w policzek, co normalnie przykułoby twoją uwagę, ale zważywszy na fakt, że na zdjęciu znajdowała się jeszcze jedna kobieta to ją zaszczyciłeś swoim zainteresowaniem. Brunetka opleciona migoczącymi lampkami uśmiechała się świetliście do aparatu, przymykając przy tym jedno oko. Nie mogłeś nie rozpoznać w niej Malwiny. Tej pokręconej, ale jakże intrygującej dziewczyny.

-To ona?-wskazał palcem na znajomą ci przedstawicielkę płci pięknej.-Nie, czekaj. Nie odpowiadaj. Twoja rozwarta kopara mówi sama za siebie. Uważaj, bo ci mucha wpadnie! –skwitował sytuacje na zabawnie twój kompan.

-A weź spierdalaj.-mruknąłeś pod nosem, odpychając go od siebie, na co oboje się roześmialiście.

-Malwina to przyjaciółka mojej dziewczyny, także no problem wszystkie namiary dostanę od swojego prywatnego FBI.-zapewnił cię, uśmiechając się szeroko.

-Twoja dziewczyna będzie na meczu?

-Tak, a co?

-To mi w pełni wystarcza.-puściłeś mu oczko.  


***


Wzmocniłaś uwiązany z tyłu głowy kucyk i zerknęłaś przelotnie na pomiar dystansu jaki pokonywałaś od blisko trzydziestu minut na jednej z kilkunastu bieżni rozstawionych przy długich, wąskich oknach. Sześć kilometrów cię nie satysfakcjonowało, zważając na to, że w przeszłości w liceum potrafiłaś na ostatnim odcinku trasy maratonów wznieść się na swoje największe obroty i mijać w zadziwiającym tempie czołową stawkę zawodów, która uznawała cię już wcześniej za pokonaną. Wtem wprawiałaś w osłupienie uczestników biegu jak i publikę, zapełniając półkę w pokoju w jednym z poznańskich domów różnego rodzaju trofeami, medalami czy wyróżnieniami. Twoje stopy ocierały się o nawierzchnie bieżni, a z rozchylonych ust wydobywał się płytki oddech za skutek wysiłku. Otarłaś zewnętrzną częścią dłoni słone kropelki potu źrebiące tor na twojej twarzy i zmierzyłaś krótkim spojrzeniem przyjaciółkę. Blondynka uparcie walczyła z osiągnięciem wymarzonego wyniku na rowerku, a ty uśmiechnęłaś się mimowolnie widząc jej zaciśnięte do bladości knykcie wokół rączek sprzętu oraz skupienie malujące się na jej twarzy. Gdy twój licznik przekroczył dziesięć kilometrów i pięćset metrów odetchnęłaś głęboko, chwytając w dłoń ręcznik. Opuściłaś sprzęt i osunęłaś się plecami po nawierzchni ściany, czując przyjemny chód od niej bijący, który koił twoje rozpalone ciało. Przymknęłaś powieki i starałaś się unormować twój mizerny oddech. Poczułaś na ramieniu drobną dłoń. Zadarłaś powieki ku górze i ujrzałaś przed sobą uśmiechającą się łagodnie Olszewską. Skorzystałaś z jej pomocy i poderwałaś się z podłoża, kierując w stronę szatni. Przyssałaś się do gwintu soku kaktusowego i gasiłaś pragnienie, które osiągnęło kolosalne rozmiary, czego wcześniej jakoś znacząco nie odczuwałaś. Przerzuciłaś przez ramie zestaw ubrań jaki miałaś na sobie przed narzuceniem stroju sportowego i powędrowałaś pod prysznic. Chłodny strumień wody skutecznie ostudził twoje ciało, bębniąc przy tym o brodzik i oczyszczając twoją pełną rozmaitych pomysłów głowę. Waniliowy żel pod prysznic otulał twoje nozdrza, przynosząc chwilę odprężenia podczas nakładania go na drobne ciało i nim się obejrzałaś, a byłaś już całkowicie sucha i odświeżona.

-Malwa?- zagaiła do ciebie blondynka przeczesująca włosy.

-Hmm?- mruknęłaś, przeglądając pobieżnie zawartość powiadomień w telefonie.

-Idę wieczorem na mecz Pawła i nie przyjmuję twojej odmowy odnośnie towarzyszenia mi tam.- spojrzała na ciebie, wyczekując twojej reakcji.

-To, że gra tam twój facet nie oznacza wcale, że i ja muszę się tam pojawić.-wywróciłaś oczami na tok jej myślenia.

-No nie, ale chcę cię tam zabrać.- wzruszyła ramionami.- Spodoba ci się.-zapewniła cię, a w jej oczach rozbłysnął tajemniczy błysk.

-Olszewska jak cię znam to wiem, że coś kombinujesz, ale w sumie nie mam co zrobić z wolnym czasem, więc okay. Wchodzę w to.- zachichotałaś, kiwając głową.

-Świetnie.- pisnęła uradowana blondynka, wystukując coś na ekranie telefonu.

Nie byłaś wówczas świadoma Malwino, że przyjaciółka za twoimi plecami uknuła, a raczej organizowała przebieg spotkania z chłopakiem, który po mimo upływu kilku dni od wizyty w Aleksandrowie Kujawskim nadal przed snem nawiedzał twoją głową. Nie zdawałaś sobie sprawy z tego co cię czeka i jak to niespodziewane dla ciebie spotkanie zasieje chaos w twoim życiu.

~
Hello! ^^
Ta składająca się dokładnie z 1615 słów  część miała pojawić się w sobotę, ale by zmniejszyć napięcie przed pierwszym meczem Polaków na turniej kwalifikacyjnym zdecydowałam się ją wrzucić niecałą godzinę przed studiem i nie całe 2 h przed meczem, abyście się nieco rozluźnili i pośmiali, bo Paweł w formie :D  Przez paplaninę Halabci wydało się, że spędził Sylwestra z dobrą znajomą Bartka i wyszła szkoda z nieposiadania Instagrama przez Filipiaka, bowiem po fotce bez niczego by Malwę poznał, ale cóż.. Odnalazł ją, a to już sukces :D Teraz tylko czekać aż na siebie wpadną, a to się wydarzy szybciej niż Pawłowska się spodziewa :D Całuję i do zobaczenia w środę, a tam się uwierzcie mi sporo zadzieje ;*


środa, 7 sierpnia 2019

Podróż czwarta


Poprawiałaś ślamazarnym ruchem cienką kreskę namalowaną eyelinerem, aby po chwili za pomocą silikonowej szczoteczki nanieść na rzęsy ciemną warstwę tuszu. Lustrowałaś uważnym wzrokiem swoje odbicie w lustrze i usatysfakcjonowana wyłoniłaś się z łazienki mieszkania przyjaciółki. Odnalazłaś ją wewnątrz kuchni, gdzie przesypywała jedzenie do odpowiednich naczyń. Klaudia zamrugała kilkukrotnie, gdy przekroczyłaś próg pomieszczenia. Pałaszowała wzrokiem twoje opięte w frywolny sposób przez materiał czarnej, cekinowej sukienki na cienkich ramiączkach ciało i pokiwała z uznaniem głową, nie szczędząc ci komplementów. Podziękowałaś jej szerokim uśmiechem i podreptałaś do blatu stołu, aby pomóc jej z prowiantem na imprezę. Olszewska w pełni korzystała z braku swojej współlokatorki, która na okres noworoczny zdecydowała się powrócić do rodzinnego miasta i zadeklarowała jeszcze przed świętami organizacje imprezy sylwestrowej, na co ochoczo przystały wszystkie dziewczyny zgromadzone na waszym kierunku. Zmówiłaś się z koleżankami na składkę, aby nie obciążyć blondynki finansowo zafundowaniem wam dachu nad głową w ostatnią noc starego roku, lecz Klaudia wyparła się waszego wsparcia pieniężnego, zapewniając, że pracowite wakacje teraz procentowały sporymi oszczędnościami na koncie bankowym. W końcu jej uległaś  i przestałaś napierać na wspomożenie w organizacji w kwestii finansów, natomiast w wyborze poczęstunku oraz jego rozstawieniu i kilku innych drobnostkach zgłosiłaś się na ochotniczkę i tu tak łatwo nie mogła się ciebie pozbyć. Właśnie kończyłaś układać na długim stole usytuowanym w salonie butelki z napojami, gdy po lokum twojej przyjaciółki rozległa się znajoma melodia. Zerknęłaś na nią przelotnie przez ramie, pytając wzrokiem o to kim może być pierwszy gość, lecz ta wzruszyła jedynie ramionami i pognała do drzwi, nie skazując przybysza na długie oczekiwanie.

-Cześć!-do twoich uszu dotarł jej radosny ton głosu.- Miło, że przyszedłeś.

Zaintrygowanie wzięło nad tobą górę i zwróciłaś twarz w kierunku źródła dźwięku, bowiem niesamowicie zastanawiał cię fakt kto wzbudził w Klaudii taką euforię i to jeszcze przed pierwszym zetknięciem z alkoholem. Wtem twoje czekoladowe tęczówki nadziały się na wysoką sylwetkę mężczyzny. Brunet uniósł dłoń w geście przywitania, a ty poszłaś w jego ślady, obserwując unoszące się w zadziwiająco szybkim tempie kąciki ust. Biel jego uśmiechu sprawiła, że momentalnie go polubiłaś.

-Sądząc po radości Clo ty musisz być Paweł.- skwitowałaś daną sytuacje, posyłając porozumiewawcze spojrzenie właścicielce mieszkania.

-Aż tak na mnie leci?- zachichotał, podając ci dłoń.- Pan Paweł. Pawcio właściwie.- oświadczył rozbawiony, a jego błękitne tęczówki migotały z roześmiania.

-Objąłeś top 2 naszych rozmów, więc…- zaśmiałaś się.- Miło mi. Malwina, dla przyjaciół Malwa, a widząc jaki z ciebie śmieszek to pewnie niedługo się nimi staniemy.- puściłaś mu oczko, ściskając jego rękę.

-Ho ho! Tak szybko wkupiłem się w łaski?- wytrzeszczył oczy, a kiedy skinęłaś głową kontynuował.- To dobrze, bo Klaudia kręci mnie jak mikrofalówka talerz.

W towarzystwie owej dwójki pół godziny później wlewałaś w gardło pierwszy kieliszek przeźroczystej cieczy, obijając go uprzednio o dwa pozostałe. Po pierwszym toaście wkroczyłaś na improwizacyjny parkiet, bujając biodrami na boki. Twoje ciało po kilku sekundach dostosowało się do energicznego rytmu Barbra Streisand o podrasowanej wersji, zalewając cię falą błogości wskutek odpłynięcia od ciebie wszelkich zmartwień odnoszących się do rodziców, uczelni czy innych kwestii, które teraz pomniejszyły się do rangi błahostek. Po kilku minutach podskakiwałaś do jednego ze swoich ulubionych utworów w towarzystwie bruneta, zagłębiając się z nim w luźną rozmowę. Wyglądało na to, że snuł poważne plany względem Olszewskiej, a gdy ci o tym opowiadał ochoczo kiwałaś głową, posyłając mu kilka uśmiechów, bowiem czułaś, że Halaba to chłopak dla niej. Zwariowany, zabawny, ale też z nutką troski i opiekuńczości. Po pochłonięciu razem kilku drinków ocierałaś się zmysłowo o materiał jego spodni, ale doskonale zdawaliście sobie sprawę, że to tylko zabawa i świetnie spędzaliście czas w swoim towarzystwie. Do hitu zbliżającego się już powoli końca roku podskakiwałaś w okręgu z dziewczynami z roku, wykrzykując doskonale przyswojony tekst piosenki. Uderzyłaś biodrami o te należące do blondynki i zaniosłaś się głośnym śmiechem, odczuwając procenty przemieszczające się po twoim krwiobiegu. Dziewczyna pokręciła roześmiana głową i przystanęła naprzeciw ciebie, wykonując jakiś zwariowany układ, w którym jej zawtórowałaś.

-A ty kogoś masz?- uniósł pytająco brew Paweł, gdy spoczywaliście na kanapie.

-Nie. Nie wierzę w te całe bujdy o miłości itp.- wzruszyłaś ramionami.

- Mam kumpla, który po skrzywdzeniu przez laskę też przestał w to wierzyć. Może umówię was na gorący seks noworoczny?- zachichotał brunet, poruszając wymownie brwiami.

- A właściwie czemu nie?- powieliłaś jego zachowanie, pociągając łyk drinka za pomocą słomki.

-Czy ty mówisz o Bicku?- zaniosła się śmiechem Klaudia.

- Yep, skarbie.- skinął głową.

-On przy niej wysiada. Poważnie.-zaniosła się śmiechem blondynka.- To wariatka.

-Och, już nie przesadzaj, Clo.- trąciłaś ją ramieniem, posyłając cwany uśmiech.- To kiedy i gdzie z tym całym Bickiem?- zwróciłaś się do Halaby, a gdy napotkałaś karcące spojrzenie Olszewskiej dodałaś:- No żartuję!

Po chwili tor waszej rozmowy potoczył się na minione święta. Sączyłaś kolorowy napój, przysłuchując się opowieściom pary i obmyślając jak mogłaś wkroczyć do konwersacji ze swoją przygodą w Aleksandrowie Kujawskim. W końcu jednak rozbawiona dzieliłaś się z nimi przebiegiem świąt w obcym dla ciebie miejscu. Dłużej rozchodziłaś się nad tematem Bartka oraz waszej relacji, która powodowała cień uśmiechu na twoich ustach. Przyjaciółka oraz jej chłopak rozwarli oniemiali swoje, klepiąc cię po ramieniu za robotę jaką odwaliłaś, udając dziewczynę blondyna oraz nie tylko w tej kwestii. Resztę wieczoru jak i nocy spędziliście na parkiecie na zmianę z zajadaniem się przekąskami oraz konsumowaniem zapasów alkoholu. Gdy od wybicia północy dzieliły was minuty zameldowaliście się na niewielkim balkonie. Klaudia jako gospodarz z dumą rozlewała do kieliszków szampana, widniejąc u boku Pawła, a ty przyglądałaś się temu z lekkim uśmiechem na ustach.

- Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, Barti.- szepnęłaś pod nosem, upijając łyk musującego napoju oraz wpatrując się w gwieździste niebo.


***

Zanosiłeś się głośnym śmiechem, kiedy Nowakowski nie potrafił się uporać z odpaleniem fajerwerków w lubińskim parku. Po chwili jednak niebo skąpane zostało wszelkimi barwami, a w plastikowym kubeczku ściskanym w smukłej dłoni widniał jasny trunek alkoholowy. Zatopiłeś w nim swoje wargi i mimowolnie przez twój umysł przewinęła się radosna twarz brunetki. Zastanawiało cię jak ona zwieńcza rok dwa tysiące dziewiętnasty. Byłeś natomiast przekonany, że w dwa tysiące dwudziestym ją odnajdziesz.

-Samych najlepszych rzeczy w 2020, Malwa.- sapnąłeś z wzniesionymi kącikami ust przepełniony nadzieją, że jeszcze się spotkacie.

Opróżniłeś kubeczek do dna i wraz z chłopakami przemierzałeś centrum miasta, pokonując drogę powrotną do mieszkania Lipińskiego. Obejmowałeś ramieniem przyjaciela i kołysałeś się z nim, wykrzykując tekst Parostatku. Nie zważałeś na porę, na panującą od dawna ciszę nocną. Był Sylwester. Nie mogło obejść się bez śpiewów, tańców czy zakrapiania nocy alkoholem. Salwy śmiechu spowodowane waszymi popisami wokalnymi niosły się echem na spory dystans, a ty roześmiany spoglądałeś na bruneta widniejącego przy twoim boku. Po kilku minutach z kieliszkiem czystej kręciłeś biodrami do rytmu muzyki i pochłaniałeś go, przeplatając dłoń z Nowakowskim. Po kilkunastu kolejnych toastach spocząłeś na krześle w kuchni, uśmiechając się niewinnie do partnerki Bartka.

- Dręczy cię coś, Filipiak?- zadarła pytająco brew brunetka.

- Nie, wszystko w porządku.- odchrząknąłeś.

-Czyli ty też to widzisz, skarbie?- do pomieszczenia wtargnął narzeczony Oli, a gdy ta skinęła głową kontynuował.- Bartek, wykładaj kurwa kawę na ławę, a nie… Nowy rok jest! Nie możesz w niego wejść ze starymi sprawami!- przekonywał cię twój imiennik, a zarazem przyjaciel.

-Och, no dobra.- westchnąłeś, podpierając głowę na ramieniu.- Jest taka jedna…-rozpocząłeś, ale właściciel mieszkania momentalnie ci przerwał.

-O chuj! Filipiak, stara łupo, zakochałeś się?!- wydarł się.

-Nie!- zaśmiałeś się na jego entuzjazm.- Po prostu wpadłem na nią na dworcu. Nie miała jak dostać się do siebie, wiec zaproponowałem jej spędzić święta u mnie. Udawała moją dziewczynę i jakoś tak ją polubiłem, ale nic o niej praktycznie nie wiem. – westchnąłeś, bawiąc się palcami dłoni.

-To widzę, że ładnie się bawiliście.-skwitował Bartek, poruszając zabawnie brwiami.

Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i tym razem zdecydowałeś się na ugaszenie pragnienia za pomocą soku pomarańczowego. Zagłębiłeś się na dobre w temacie brunetki wraz z przyjaciółmi, zapominając o imprezie toczącej się dosłownie za ścianą. W tym samym czasie na jednym z popularnych portali społecznościowych umieszczone zostało właśnie zdjęcie twojego przyjaciela wraz z partnerką oraz jej przyjaciółką. Blondynka muskała ustami policzek Pawła, a Malwina opleciona migoczącymi lampkami wokół szyi oraz ramion przymykała jedno oko i uśmiechała się promiennie do aparatu telefonu należącego do przyjmującego. Mogłeś ją mieć na wyciągnięcie ręki, bowiem w miejscu docelowym na miejscowość znajdowała się nazwa zamieszkiwanego na co dzień przez ciebie miasta, ale nie miałeś o tym pojęcia. Wtedy jeszcze nie wiedziałeś jakie szkody poniesie ze sobą brak posiadania przez ciebie Instagrama, Bartku.

~
Hello! 
Melduję się punktualnie z częścią mojego ulubionego opowiadania ^^ To jak łatwo mi się piszę losy Bartka i Malwy to naprawdę coś cudownego :3 To taka trochę terapia po ciężkich dniach czy po prostu chwila relaksu :D Nie wiem co zrobię jak to opowiadanie dobiegnie końca, ale ku temu jeszcze daleko :P  Malwa w swoim żywiole na imprezie ^^ Poznała przyjaciela naszego Bartusia, ale jeszcze niczego nieświadoma, a on nie świadom, że to o nim mówiła.. Bartek świetnie bawił się u Lipińskiego, ale nawet w Sylwka dopadło go wspomnienie Malwy. Jak myślicie, czy oni się odnajdą? Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*