Bartek objął cię w pasie,
prowadząc w kierunku kuchni. Zmarszczyłaś brwi, gdy o twoje uszy obił się
odgłos smażenia. Nie było nawet znikomych szans, że Paweł zdecydował się
odwiedzić Filipiaka o tak wczesnej porze. Z twoich ust wydobyło się ciche
westchnięcie, gdy twoje czekoladowe tęczówki natrafiły na sylwetki rodziców
chłopaka. Odwróciłaś się lekko w kierunku jego twarzy i zerknęłaś na nią
przelotnie, posyłając mu niezrozumiałe spojrzenie. Bartek jednak zlekceważył
twoje sygnały i popchnął cię delikatnie w kierunku wejścia do pomieszczenia,
układając dłonie na twoich biodrach. Mimowolnie przez twoje usta przewinął się
nikły uśmiech, lecz pośpiesznie zrzuciłaś z siebie jego ręce i zagłębiłaś się w
pomieszczenie. Nagle zrozumiałaś co miał na myśli, rzucając ci na powitanie, że
spadłaś mu z nieba.
-Dzień dobry!- wypowiedziałaś z
promiennym uśmiechem na ustach.
-Dotarła i najpiękniejsza,
najlepsza dziewczyna na świecie, a przede wszystkim moja.-białe perełki
wyłoniły się zza metalowych prętów aparatu, a przesiąknięte błękitem oczy
utkwiły w twojej twarzy swoje spojrzenie.
-Nie pozwalaj sobie.-syknęłaś
przez zaciśnięte zęby, gdy jego dłoń ponownie zawędrowała na twój pośladek, co
lekko cię zirytowało.
-Ach, ta miłość! No Jarek spójrz
na nich! Najarani szczęściem jak po maryśce!-emocjonowała się pani Alina.
-Może ćpali.- wzruszył ramionami
ojciec chłopaka, a wy parsknęliście głośnym śmiechem.- A widzisz! Mówiłem!
-Ty jak czasami coś
powiesz.-przewróciła oczami kobieta.-Skarbie, zjesz z nami?- zwróciła się do
ciebie, uraczając cię ciepłym uśmiechem.
Skinęłaś głową, odwzajemniając
jej gest i odsunęłaś jedno z krzeseł, zajmując miejsce przy kuchennym stole. Obserwowałaś
jak Bartek wypełnia elektryczny czajnik wodą, a chwilę później wrzącą cieczą
zalewa kubki i jeden z nich stawia przed tobą. W ramach podziękowania musnęłaś
ustami jego policzek, aby wpasować się pod publikę, jaką byli jego rodzice dla
uwiarygodnienia waszego związku oraz z powodu zwykłej ochoty na zrobienie tego.
Blondyn wzniósł nikle kąciki ust i wpakował do buzi kawałek naleśnika
wypełnionego Nutellą, komplementując rodzicielkę. Uśmiechałaś się pod nosem,
przypatrując się temu z jaką miłością w oczach patrzył na twarz rodzicielki, z
którą zagłębił się w swobodnej rozmowie. Wraz z ojcem siatkarza w milczeniu
przysłuchiwałaś się konwersacji owej dwójki, dodając co niego od siebie, gdy
nadarzyła się ku temu okazja. Podziękowałaś blondynce za pyszny posiłek i
zatopiłaś usta w ciemnym napoju, przymykając powieki.
-Przedstawiałaś może Bartka swoim
rodzicom?- padło nagle pytanie z ust pani Aliny.
-Nie, jeszcze nie.- pokręciłaś
głową.
Starałaś się zachować neutralny
wyraz twarzy, choć zapytanie rodzicielki właściciela mieszkania totalnie zbiło
cię z tropu, a przede wszystkim zaskoczyło. Nie przeczuwałaś, że kobieta może
cię zapytać o coś takiego już podczas waszego drugiego widzenia.
-W takim razie co powiedzie na
wspólny obiad u nas?-zaproponowała blondynka.-Przyrządzę moje popisowe dania. –dodała.
Przełykana przez ciebie właśnie
kawa na dłuższy moment utkwiła w twoim przełyku. Filipiak momentalnie
interweniował i uderzył cię dłonią w plecy, próbując umożliwić przełknięcie
napoju. Po chwili po zachłyśnięcia i ataku kaszlu pozostały jedynie oczy, które
zaszły ci łzami. Spojrzałaś z wdzięcznością na Bartka i spuściłaś głowę. Wbiłaś
wzrok w swoje dłonie sunące po materiale dżinsów na udach, które były oznaką
nerwowości. Twoja prawa stopa lekko podrygiwała z podłoża i byłaś wdzięczna, że
rodzice chłopaka nie mogą tego zobaczyć. Nie wiedziałaś jak się masz zachować,
co odpowiedzieć, aby nie wzbudzić podejrzeń. Odgarnęłaś niesforny kosmyk
opadający ci na czoło za ucho i rozchyliłaś usta w celu zabrania głosu, ale
wyręczył cię w tym Bartek.
-Nie!- zareagował zbyt
impulsywnie.- Yyy znaczy…-próbował naprawić swój błąd.- Rodzice Malwiny
prowadzą firmę i nie mają czasu. – oświadczył, wymieniając z tobą wymowne
spojrzenie, a ty jedynie skinęłaś głową na potwierdzenie jego słów.
-No nic. –westchnęła kobieta.-
Wpadniemy na mecz w przyszłym tygodniu.-poderwała się z miejsca, zbierając swoje
rzeczy.
-Jasne, zapraszam. Malwina też
będzie.
Atakujący podziękował rodzicom za
wizytę i wyściskał ich przed wejściem. Ty także serdecznie pożegnałaś się z
gośćmi, muskając przelotnie ich policzki, po czym opadłaś na kanapę w salonie i
westchnęłaś głośno, dając do zrozumienia przyjacielowi ile wysiłku kosztowało
cię to spotkanie z jego rodziną oraz pozwalając ujść uldze, jaką poczułaś, gdy
za małżeństwem zamknęły się drzwi. Przymknęłaś powieki, ale odczuwając ciężar
ciała pod jakim ugiął się materiał sofy otworzyłaś oczy i zmroziłaś go
lodowatym spojrzeniem, zarzucając, iż nie możecie przeciągać tego udawania.
Blondyn spojrzał na ciebie z bezsilnością w błękitnych tęczówkach i wytłumaczył
się, że naprawdę nie miał wyjścia.
-Dwie butelki wina ci to
wynagrodzą?-mruknął, bawiąc się materiałem koszulki.
-O nie ma mowy.-pokręciłaś
stanowczo głową.- Mam inny pomysł i nie przewiduje twojej
odmowy.-wypowiedziałaś twardo, uśmiechając się triumfalnie.
Siatkarz zgodził się w ciemno, kiwając
posłusznie głową i niespodziewanie nakrył twoje usta swoimi. Jego wargi były
tak przyjemnie ciepłe i aksamitne, że nie wyobrażałaś sobie innego sposobu na
ogrzanie cię w ten styczniowy poranek. Jego język plątał się początkowo z
twoim, ale później blondyn nadał odpowiedni rytm waszemu pocałunkowi, który z
subtelnego przerodził się w żarłoczny i przepełniony namiętnością. Jego dłoń
zawędrowała pod twoją bluzkę. Wzdrygnęłaś się na kontakt jego ciepłej dłoni z
twoim ciałem, lecz nie przerwałaś pocałunku. Uczyniłaś to dopiero po chwili.
-Teraz tak będziesz pogrywał?
Katował mnie swoją bliskością?-parsknęłaś, spoglądając wymownie na jego rękę,
która przestała wodzić twoją skórę.
-Nie, po prostu chciałem się
jakoś ładnie zrewanżować za ten teatrzyk z rana.-roześmiał się.
-No to przyznam, że ci się
udało.- zawtórowałaś mu, skrywając zaróżowione policzki pod ciemnymi kosmykami.
Blondyn jednym, zdecydowanym
ruchem przyciągnął cię do siebie i spowodował, że twoja głowa wylądowała na
jego klatce piersiowej. Dzięki temu mogłaś wsłuchać się w rytmiczne uderzenia
jego serca, co ukoiło twoje nerwy, które pojawiły się podczas spotkania z jego
rodzicami. Mimowolnie twoje usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, gdy
wylądowałaś na jego udach opleciona szczelnie jego silnymi ramionami, a do
nozdrzy wdarła się intensywna woń jego perfum, która spowodowała, że irytacja
na niego kontynuowaniem przedstawienia przed jego rodziną całkowicie zniknęła.
***
Wodziłeś wzrokiem po drobnej
sylwetce brunetki, która raz po raz zmieniała odzienie, próbując usłyszeć od
ciebie w jakiej sukience czy też zestawie spódnicy i bluzki wygląda odpowiednio
na dzisiejszy wieczór. Pokręciłeś stanowczo głową, gdy zdecydowała się na
bordową, krótką sukienkę z koronkową górą, które ledwo przysłaniała jej
pośladki. Uformowałeś dłonie w pięści na myśl o tym, że inni faceci będą
pożerać ją wzrokiem i ślinić się na jej widok. Nie podobało ci się to ani
trochę, dlatego też subtelnie próbowałeś wybić jej z głowy pomysł założenia tej
kreacji na imprezę, gdy za pomocą szczoteczki aplikowała tusz na rzęsy. Malwina
jednak zdecydowanie odrzucała twoje protesty, uraczając cię co jakiś czas
przelotnym spojrzeniem. Zrezygnowany wzruszyłeś ramionami, rzucając pod nosem,
że nie będziesz jej wybawiał z opresji, gdy jakiś mężczyzna zbyt mocno narzuci
jej swoje towarzystwo.
-Nie przesadzasz trochę, Bartek?-
parsknęła podirytowana.-To tylko sukienka!
-No i?- jęknąłeś.- Mało wariatów
po świecie chodzi?
-Wyluzuj, będziemy tam razem i
nic się nie stanie.
-Spoko. Ubieraj się w co chcesz.
Machnąłeś na nią lekceważąco ręką
i kiedy miała już zamiar zapytać o co biega po wnętrzu mieszkania rozprysnął
się dźwięk dzwonka do drzwi. Podreptałeś w ich kierunku, pozwalając jej
dokończyć szykowanie i rozwarłeś je przed przyjacielem oraz Klaudią. Paweł
uniósł pytająco brew, spostrzegając twoją minę, ale ty jedynie mruknąłeś, że
później mu opowiesz. Nie napierał i skinął głową na oznakę zgody. Kilkanaście
minut później postawiłeś na blacie stołu kufer piwa i zawędrowałeś wzrokiem na
sylwetkę brunetki, która szalała na parkiecie z Olszewską.
-No to mów co cię gryzie,
kumplu.-poklepał cię po ramieniu Halaba.
-No zgadnij.-rzuciłeś pod nosem.-
Najpierw dobra czy gorsza rzecz?
-Wjeżdżaj z tą drugą.
-Malwina przesadziła dziś z tą
sukienką i jak jej mówiłem załóż inną to nie, bo przecież jestem tylko jebanym
kumplem, który jest dobry do pośmiania, nie?-twój głos ociekał sarkazmem.
-Hej, Filipiak, co cię
ugryzło?-brunet popatrzył na ciebie z niezrozumieniem.- Jesteś tutaj to
będziesz od niej odganiał facecików, więc no problem, a jak sobie nie dasz rady
to prywatna, dodatkowa ochrona siedzi obok ciebie.- zaśmiał się.
-Dzięki.- także zachichotałeś.-
No, ale ja nie chcę by ktoś podziwiał jej piękno, atuty po za mną. – jęknąłeś.
-Za jakiś czas będzie tylko
twoja, zobaczysz.-zapewnił cię przyjmujący.- A ta lepsza rzecz?
-Jasne.-szepnąłeś pod nosem.- Rodzice
do mnie wparowali rano i pech chciał, że przygnało też do mnie Malwę. No i
oczywiście musieliśmy odstawić teatrzyk.- relacjonowałeś przyjacielowi.- W
wymówce wynagrodzenia jej to ją pocałowałem i zacząłem ją macać. Kurwa, muszę
się zacząć kontrolować, ale ona działa na mnie jak płachta na byka. –westchnąłeś,
mocząc usta w alkoholu.
-Hamuj się, Barti! Nie chcę
słyszeć o szczegółach twoich fantazji
seksualnych do ślubu!-zaprotestował młodszy siatkarz.- No, ale powiem ci, że
nabierasz wprawy, bo z tą wymówką to szacun.-wyszczerzył się, klepiąc cię po
ramieniu w uznaniu.
-Czemu akurat do ślubu?-
zaśmiałeś się.
-Znudzi ci się do tego czasu
opowiadanie o tym, bo przed ołtarzem pewnie nie raz się w niej zanurzysz.
-Boże, Halaba! –wrzasnąłeś rozbawiony,
parskając głośnym śmiechem wraz z autorem
wcześniejszych słów.
Sączyłeś złocisty trunek, nie
spuszczając wzroku z roześmianej studentki prawa. W chwili, gdy jakiś szatyn
wziął ją w obroty zainterweniowałeś, rzucając hasło odbijany. Pawłowska uraczyła
cię promiennym uśmiechem i zaczęła bujać pośladkami w rytm In my mind wydobywającego
się z potężnego rozmiaru nagłośnienia. Ocierała się przy tym o twoje spodnie,
co w żadnym stopniu ci nie przeszkadzało, a krótka sukienka przestała być dla
ciebie powodem do irytacji, gdy jej materiał uwydatniał jej kobiece atuty.
Okręcałeś ją systematycznie wokół własnej osi i zatopiłeś się w beztrosce jaką
sprowadzała na ciebie obecność Malwiny oraz donośna rozbrzmiewająca po lokalu muzyka.
~
Hello! ^^
Przepraszam po raz kolejny za opóźnienia. Wiem, że w tym tygodniu zawalam z rozdziałami, ale w kolejnym powinno już być okay :D Ta część trochę o niczym, ale chcę przez kilka części ukazać uczucie Bartka jakim darzy Malwinę, ale spokojnie jeszcze się w tej historii podzieje :3 Całuję i do zobaczenia w sobotę ( mam nadzieję, że tym razem wyrobię XD) ;*
Dobrze, że Malwina zgodziła się odegrać to małe przedstawienie przed rodzicami Bartka :D Jestem ciekawa jak długo taki układ będzie obowiązywał, bo Bartek się zakochał, a Malwina... Nie wiem do końca, co mam sądzić o jej zachowaniu. Niby traktuje Bartka jak przyjaciela, ale zbytnio nie przeszkadzają jej czułe gesty z jego strony oraz pocałunki. Zwykli przyjaciele się tak nie zachowują ^^
OdpowiedzUsuńSwoją drogą myślałam, że dojdzie do jakieś małej katastrofy, gdy rodzice siatkarza zaproponowali ten wspólny obiad, ale na szczęście udało się z tego wybrnąć. Pytanie tylko, ile razy jeszcze, zanim to skończą? :D
Bartkowi zazdrość paruje uszami, ale skoro jest zakochany to nic dziwnego, że nie ma ochoty, by ktoś oglądał jego Malwinę w takim wydaniu ^^
Pozdrawiam ;*
Malwina jest jedną, cholerną zagadką :D
UsuńJej to chyba schlebia. Masz rację ;)
Tego nie wie nikt haha
Filipiak to dobry chłopak ;3
Dziękuję i pozdrawiam ;*