-Zamknij się do cholery!-warknęłaś,
mierząc ją wściekłym spojrzeniem.
Poderwałaś się z kanapy,
lekceważąc zdezorientowaną twoją reakcją twarz przyjaciółki i pośpiesznie
podreptałaś do okna, aby zatopić wzrok w panoramie miasta, która powoli
układała się do snu. Przymknęłaś powieki i pokręciłaś z niedowierzaniem głową,
odtwarzając w umyśle hasztagi jakie znajdowały się pod zdjęciem. Para. Ten
uderzył cię najbardziej, choć tak naprawdę nie miałaś pojęcia czemu. Bartek był
jedynie twoim przyjacielem. Nikim więcej, wiec dlaczego ten wyraz powodował w
tobie takie wzburzenie? Nie rozumiałaś tego, ale gdzieś w głębi siebie pragnęłaś
mieć Filipiaka najbliżej jak się dało. Od pewnego czasu przelewałaś względem
niego czułość i zrobiłaś się względem niego troskliwa. Nie szydziłaś z niego w
tak dużej ilości jak wcześniej, ale mimo to uwielbiałaś oglądać złość goszcząca
na jego twarzy, choć nie mogła się ona równać z uśmiechem czy śmiechem jaki
dźwięczał w twoich uszach. Tęskniłaś za tym pełnym beztroski i szczerości odgłosem.
Łapałaś się nawet na łaknieniu poczucia zapachu jego perfum czy pragnieniu
oplecenia przez jego silne ramiona, które emanowały tak przyjemnym ciepłem, że
mogłaś w nim zostać na zawsze. Słona, samotna łza spłynęła po twoim policzku,
lecz pośpiesznie ją otarłaś, słysząc kroki Klaudii.
-Malwina…-rozpoczęła łagodnie,
ale ty jej przerwałaś, zwracając twarz w jej kierunku.
-Nie wierzę, że miałam rację, że
on to zrobił.-wydusiłaś z siebie stłumionym głosem. –On taki nie jest.
-Malwi, ale on nikogo nie miał
wcześniej. Ty sobie to ubzdurałaś, kochana. A teraz widocznie coś do niej
poczuł i…-przerwała na chwile, lustrując badawczo wzrokiem twoją twarz.-Chwila!
Ty płaczesz?! –zamrugała kilkukrotnie zdumiona.
-Nie, to znaczy… Tak i nie wiem
dlaczego.-zająkałaś się i wpadłaś w jej rozwarte ramiona.
-Może wreszcie do ciebie dotarło,
że go kochasz.-wypowiedziała, spoglądając ci głęboko w oczy.
-Nie bawię się w miłość. Wiesz o
tym.
-Ale tu nie ma bawię czy nie
bawię. To się dzieje w najmniej spodziewanym momencie i nawet nie wiesz kiedy.
Prychnęłaś na jej słowa, ale
mocniej wtuliłaś się w jej drobne ciało. Po chwili spoczywałaś już na kanapie,
delektując się ulubionymi lodami z posmakiem słonego karmelu, których pudełko
spoczywało na dnie zamrażalnika na awaryjne sytuacje. Ta właśnie taka była,
bowiem kompletnie nie spodziewałaś się takiego posunięcia po Bartoszu
Filipiaku. Wsparta o jej ramie wypuszczałaś z siebie gniew jaki żywiłaś do Ady,
która według ciebie nie zasługiwała na takiego faceta jakim był siatkarz.
Olszewska z uwagą cię wysłuchiwała i przyznała ci rację, gdyż jej także nie
przypadła do gustu.
***
Dosunąłeś szczelnie torbę
sportową i narzuciłeś ją na ramie, spoglądając wymownie w kierunku swojej
sypialni. Przewróciłeś oczami, gdy przez uchylone drzwi dostrzegłeś blondynkę,
która od dobrych dwudziestu minut rozważała, który zestaw zabrać ze sobą.
Przybrałeś na twarz delikatny uśmiechem i wparowałeś do pomieszczenia, sugerując
jej, aby wybrała pierwszy komplet. Dziewczyna skinęła głową i wpakowała ubrania
do walizki, z której domknięciem łatwo nie było, lecz z twoją pomocą mogła być
o to spokojna. Chwyciłeś wasze bagaże i po zamknięciu drzwi do mieszkania
zbiegłeś po schodach. Wpakowałeś pakunki do bagażnika, a następnie rozwarłeś
drzwi od strony pasażera przed swoją partnerką, którą była od kilku dni. Gdy
miałeś już zająć miejsce kierowcy w zasięgu twojego wzroku dojrzałeś znajomą
blondynkę. Po jej tempie przemieszczania się mogłeś stwierdzić, że była
naprawdę wściekła, co spowodowało, że momentalnie zacząłeś się o siebie
obawiać. Domyślałeś się w jakiej sprawie mogła tutaj zmierzać.
-Filipiak, masz chwilę?-rzuciła, przystając
obok ciebie.
-No tak nie bardzo.-mruknąłeś
zakłopotany, zerkając w kierunku siedzącej w samochodzie dziewczyny.
-Nie mam kurwa słów na to co ty
wyprawiasz! Chłopie, czy ty zdajesz
sobie sprawę z tego co zrobiłeś?! –uniosła się na ciebie, żywo gestykulując
dłońmi.- Malwina jest załamana twoim sposobem poinformowania jej o tym, że jesteś z
tą wywłoką.
-Ale ty nic nie
rozumiesz.-warknąłeś podirytowany jej naskoczeniem na twoją osobę.- Sama powiedziałaś,
że Malwina to nie dziewczyna dla mnie, że ona na mnie nie zasługuje, bo bawi
się facetami i tak dalej, a teraz najeżdżasz na mnie, że znalazłem sobie
dziewczynę? Boże, co z wami obydwoma jest nie tak!- popatrzyłeś na nią z
politowaniem.
-Tak, zgadza się mówiłam tak, ale
to było za nim ona coś do ciebie poczuła. Ona nie wie co to miłość, bo nigdy
nie kochała, ale jak ją wczoraj widziałam po zobaczeniu twojego zdjęcia to…
-Sugerujesz, że niby się we mnie
zakochała?- rozwarłeś szeroko oczy, ale po chwili szok minął.- Proszę cię.
Wysłała cię tu, bo nie cierpi Ady, a ty jako jej przyjaciółka po prostu jej
pomagasz. Wiesz co? Darujcie sobie.-prychnąłeś i zatrzasnąłeś za sobą drzwi
auta.
Westchnąłeś głośno nad postawą
Pawłowskiej, która była zdolna do tego stopnia, aby wcielić w życie taki plan
jakiego przed chwilą doświadczyłeś. Poddenerwowany zapiąłeś pas bezpieczeństwa
i przekręciłeś kluczyki w statyce. Włączyłeś się do ruchu ulicznego i w akompaniamencie
radiowych hitów pokonywałeś kolejne kilometry, zerkając co jakiś czas na blondynkę.
Ada musnęła przelotnie twój policzek w podziękowaniu za zabranie jej do twoich
rodzinnych stron, a ty jedynie mocniej ścisnąłeś jej dłoń i posłałeś w jej
stronę subtelny uśmiech. Cieszyłeś się, że trener wykazał się wobec ciebie
zrozumieniem i jako, że na tygodniu nie rozgrywaliście meczu pozwolił ci na
wyjazd do Aleksandrowa Kujawskiego, aby celebrować urodziny w gronie
najbliższych. Po niespełna dwóch godzinach przekroczyliście próg budynku, w
którym się wychowałeś. Wymachiwałeś waszymi splecionymi dłońmi, zagłębiając się
we wnętrze domu. Twoja rodzicielka upuściła z dłoni porcelanowy, miętowy kubek,
który swoją drogą był jej ulubionym, gdy jej niemalże identyczne tęczówki jak
twoje natrafiły na wasze ręce.
-Przepraszam. Ja tylko nie
spodziewałam się, że mój syn kogoś tutaj przyprowadzi.-mruknęła kobieta,
pochylając się nad rozbitym naczyniem.
-Pomogę ci, mamo.-podreptałeś po
zmiotkę i szufelkę. –Wybacz.-szepnąłeś w kierunku Ady.
Ta jedynie skinęła głową,
posyłając ci lekki uśmiech i rozejrzała się po domu. Wtem zza sypialni wyłonił
się twój ojciec, który rozwarł usta w skutek szoku jakie doznał na widok
blondynki. Czułeś, że wyprowadzenie ich z błędu będzie trudne, ale ich reakcje
przeszły twoje wszelkie oczekiwania.
-A gdzie Malwinka?-wydusił z
siebie mężczyzna, a ty westchnąłeś cicho.
-Mamo, tato ja muszę wam coś
powiedzieć.-chrząknąłeś, aby przywołać ich uwagę na siebie.- To Ada, moja
dziewczyna. Ja i Malwina to było udawane. Nie chciałem wam wtedy sprawić
przykrości, że nadal nikogo nie mam.-wypowiedziałeś szybko, spuszczając głowę.
-Wiemy, skarbie.-kobieta zamknęła
cię w lekkim uścisku.-Nie powinieneś kłamać, ale to było kochane z twojej
strony, że pomyślałeś o nas w taki sposób. –dodała.-Ado, miło cię poznać.-tym
razem zwróciła się do twojej towarzyszki, ściskając jej dłoń.
Dziewczyna odwzajemniła uścisk i
odpowiedziała coś twojej matce, ale ty nie byłeś w stanie o tym myśleć. Twoją
głową zawładnął wspomnień czar i nie byłeś w stanie powstrzymać kącików ust
wędrujących na wyżyny, gdy twoje oczy natrafiły na krzesło, na którym siedziała
ona podczas wigilijnej kolacji. Wciąż pamiętałeś jej kreacje na ten wieczór i
to jak bardzo cię wtedy onieśmielała. Moc uczucia do Pawłowskiej przygniotła
cię jeszcze bardziej niż dotychczas. Wydarzenia jakie miały miejsce po twoim i
Ady przybyciu do Aleksandra Kujawskiego pamiętałeś jak przez mgłę. Wciąż
błądziłeś myślami wokół brunetki, która tak bardzo w świątecznym czacie cię
oczarowała. Blondynka ci się podobała, co więcej coś cię do niej ciągnęło,
dlatego też zdecydowałeś się na związek, a także zważywszy na wasze dobre
relacje, ale to nie mogło przyćmić tego co żywiłeś do studentki prawa. Pokręciłeś
z niedowierzaniem głową nad mętlikiem, który sam sobie sprawiłeś, wchodząc w
relacje z Adą. Zerknąłeś na dziewczynę śpiącą na twoim ramieniu i delikatnie
zsunąłeś ją z siebie. Okryłeś ją kocem i pozostawiłeś na łóżku w swoim pokoju,
aby udać się do kuchni.
-Ty nie udawałeś, synu.-mruknęła
twoja rodzicielka.
Spojrzałeś na nią uważnie i
milczałeś, przełykając sok znajdujący się w wysokiej szklance. Nie musiałeś nic
mówić. Twoje błękitne oczy cię zdradzały. Mówiły same za ciebie. Smutek w nich
widniejący był jednoznaczną odpowiedzią dla twojej matki, która uraczyła cię
pokrzepiającym uśmiechem i zamknęła w swoich objęciach.
~
Hello! ^^
Jestem ciut później niż obiecałam, ale może dzisiaj jeszcze uda się napisać Bedniego czy Łukasza ^^
Nawet łatwo mi poszło z tym rozdziałem, a kolejny będzie epilogiem :3 Pierwszej części oczywiście, bo losy tej trójki się jeszcze nie kończą :D Jeszcze nie raz was zaskoczą, może też rozbawią..Bartek faktycznie związał się z Adą i już przedstawił ją swoim rodzicom, ale matka wyłapała coś czego chyba nie chciał im powiedzieć. Malwina rozbita, ale czy długo? Zobaczymy co tu się jeszcze podzieje ;) Całuję i lecę coś dalej bazgrać! ;*
PS : Jak dobrze pójdzie widzimy się w środę :3