Od czasu
sylwestrowej imprezy stałeś się z Malwiną nie rozłączny na dłuższą metę, co
powoli stawało się obiektem żartów twoich kolegów z drużyny, lecz ty starałeś
się je lekceważyć i przymykać oko na pewne kwestie jakie poruszali.
Przerzuciłeś przez ramie sporych rozmiarów sportową torbę i zasunąłeś pod szyję
ciemną kurtkę, żegnając się z chłopakami lekkim uśmiechem. Kilkanaście minut
później parkowałeś już swój samochód pod jednym z gdańskich bloków mieszczących
się w centrum miasta i wklepywałeś kod
do klatki schodowej, który znałeś już na pamięć. Sprawnie pokonałeś pliki
schodów i z rozciągającym twoje usta szczerym, szerokim uśmiechem wpatrywałeś
się w twarz brunetki, która wyłoniła się zza dębowych drzwi. Jej czekoladowe
tęczówki połyskiwały radośnie z powodu twojej obecności, a ciało osunęło się na
bok, abyś mógł wkroczyć do jej mieszkania. Zrzuciłeś z ramienia bagaż i objąłeś
ją mocno, przyciągając do siebie. Uwiesiła się na twojej szyi jak miała to w
zwyczaju od dwóch tygodni, na dystansie których trwaliście w oficjalnym związku
i pozwoliła wylądować twoim dłoniom na jej pośladkach. Takim oto sposobem
wzniosłeś jej drobne ciało nad podłoże i zaniosłeś ją na kanapę w salonie,
układając na swoich udach. Wtuliła swoją twarz w zagłębienie twojej szyi, a
tobie pozostało rozkoszowanie się jej przyjemną, słodką wonią jaka wdarła się
do twoich nozdrzy, otumaniając cię sobą i odtrącając od ciebie zmęczenie
wieczornym treningiem. Wodziłeś dłonią po jej plecach, wsłuchując się w jej
miarowy oddech czy ciche pomruki, gdy co jakiś czas muskałeś wargami jej usta.
Po dłuższej chwili zsunąłeś ją z siebie i powędrowałeś do kuchni, aby
przyrządzić wam coś do jedzenia. Musiałeś w końcu uzupełnić spalone na treningu
kalorie, a ona zapewne nie zdążyła jeszcze pochłonąć kolacji po powrocie z
kancelarii. Byłeś z niej naprawdę dumny, bowiem jej firma była jedną z
najlepszych widniejących na gdańskim rynku, a także znajdowała się w czołówce
tych w Polsce. Często też słyszałeś od Pawła jak Klaudia wychwalała pracę
swojej przyjaciółki i była pewna podziwu, że ta potrafiła siedzieć nad
dokumentami znacznie dłużej niż ona sama. Może właśnie dzięki temu była taka
dobra? Uśmiechnąłeś się pod nosem na tą myśl i nałożyłeś wam na talerze porcje
jajecznicy z dodatkami szynki, pieczarek oraz pomidora. Postawiłeś naczynie przed
nią, zerkając przez ramie na papiery jakimi widocznie zdecydowała się zająć
podczas twojej chwilowej nieobecności. Nachyliłeś się nad Pawłowską i zacząłeś
obsypywać jej szyję krótkimi, soczystymi pocałunkami. Obserwowałeś jak
przymknęła powieki i zagryzła wargi, aby nie pokazać ci jaką przyjemność jej
tym gestem sprawiłeś. Po chwili je jednak rozchyliła i wydobyło się z nich
ciche westchnięcie.
-Bartek.-mruknęła
z niezadowoleniem w głosie.
-Jest już po
twoich godzinach pracy, skarbie.-odparłeś nieco zachrypniętym głosem.- Zjedz
proszę i zajmij się mną.- wypowiedziałeś błagalnym tonem, muskając koniuszkiem
języka jej ucho.
-Filipiak,
jesteś niemożliwy.-prychnęła, wbijając widelec w porcje jedzenia.
Opadłeś na
miejsce obok i zaśmiałeś się cicho na widocznie naburmuszenie na jej twarzy.
Wiedziałeś, że chciała zamknąć akta jakieś tam sprawy, która była jedną z
ważniejszych, ale nie mogła się przepracowywać. Była szefową, ale nie zlecała
dodatkowych godzin rozpatrywania dokumentacji w domu Olszewskiej, lecz sama
narzucała sobie nadgodziny. Czasami jej nie pojmowałeś, ale tu chyba chodziło o
jej wielkie ambicje. To akurat was łączyło. Dotąd nie odczuwałeś potrzeby
posiadania kogoś takiego jak ona, lecz teraz zrozumiałeś, że od dawien dawna
potrzebowałeś miłości, ale starałeś się tego do siebie nie dopuszczać.
Zrozumiałeś to dopiero teraz, kiedy przypatrywałeś się prawniczce jak
przeglądając Instagrama zaspokoja głód. Miło było się do niej tulić,
obdarowywać ją namiętnymi pocałunkami czy ściągać z niej warstwy ubrań, aby
wsłuchiwać się później w jej pojękiwania, ciche westchnienia czy krzyk
przepełniony twoim pełnym imieniem. Do przyjemnych rzeczy zaliczał się także
fakt, że znalazłeś w końcu kogoś kto chętnie zakładał na siebie twoją koszulkę
meczową i poświęcał kilka godzin, aby wspierać cię z nad trybun i dopuszczać do
blednięcia swoich knykci.
-Ubieraj się.
Zabieram cię na randkę.-oświadczyłeś z promiennym uśmiechem, podnosząc się z
sofy i podając jej swoją dłoń.
-Myślałam, że na
ten wieczór masz inne plany.- przesunęła palcem po twojej klatce piersiowej,
spoglądając na ciebie z pod wachlarza rzęs.
-Tym możemy się
zająć później, złotko.- odparłeś niskim tonem głosu, sunąc palcem po jej
wargach.
***
Zadarłaś wzrok z
nad białych łyżew i spojrzałaś na roześmianą twarz blondyna. Ostatni raz na
lodowisku byłaś mając jakieś trzynaście lat, dlatego też obawiałaś się o swoje
utrzymanie równowagi. Bartek chyba wyczytał z twarzy twoją obawę i podał ci
rękę, pomagając wejść na lód. Ostrożnymi, niepewnymi ruchami pokonywałaś
pierwsze metry, wspierając się barierki. Byłaś zaskoczona małą ilością ludzi w
piątkowy wieczór, lecz nie przeszkadzało ci to. Można powiedzieć, że nawet było
na rękę. Po chwili przypomniałaś sobie jak to jest jeździć na lodzie i
odczuwałaś już pewnego rodzaju ulgę. Pełna beztroski zmieniałaś niepewne ruchy
na profesjonalne jakie przyswoiłaś przez dziecięce i młodzieńcze lata i
zerkałaś tylko przelotnie przez ramie jak radzi sobie twój ukochany. Wciąż
ciężko ci było uwierzyć, że posiadasz chłopaka. Nie mieściło ci się to w
głowie, że ktoś na tym świecie mógłby cię darzyć uczuciem ,do szaleństwa kochać
i martwić się o ciebie, a Bartek właśnie taki był. Nie musiał ci tego mówić.
Jego gesty, spojrzenia były przesiąknięte ciepłem, szacunkiem do ciebie oraz
pasją. Sposób w jaki patrzyły na ciebie jego błękitne oczy powodował gęsią
skórkę na twoim ciele oraz fale ciepła w twoim sercu. Nigdy nie wiedziałaś jak
smakuje miłość, ale intuicja podpowiadała ci, że to czym obdarowywałaś
Filipiaka nią właśnie było. Poznawałaś jej posmak z każdym dniem coraz bardziej
od przeszło dwóch tygodni i mogłaś rzec, że byłaś naprawdę szczęśliwa,
posiadając przy swoim boku tego wysokiego blondyna, który przed chwilą opadł
dotkliwie pośladkami na lód. Roześmiałaś się rozbawiona i podjechałaś do niego,
wyciągając w jego kierunku dłoń. Bartek pośpiesznie ją chwycił, ale zrobił to
jednak zbyt mocno, bowiem wylądowałaś na jego ciele. Nieco podirytowana próbowałaś
się wydostać z jego silnego uścisku, ale poszło to na marne. Jednak gdy
zajrzałaś w jego oczy cała złość z ciebie wyparowała. Usta same ułożyły się w
delikatnym uśmiechu, a oczy spoglądały głęboko w jego jasne, błękitne tęczówki.
Te radosne iskierki jakie je wypełniały nie mogły cię nie zmiękczyć. Nie
potrafiłaś się im oprzeć. Skradłaś z ust blondyna subtelny pocałunek, a ten
przechylił cię bardziej do siebie, ujmując w dłonie twoje pośladki. Chrząknęłaś
głośno, rzucając mu pełne mordu spojrzenie, lecz ten jedynie się roześmiał i
pogłębił pieszczotę, wtargając językiem do twojego gardła.
-Filipiak, do
cholery! Niepublicznie!- skarciłaś go, podnosząc się na własne nogi.
-Oj już
przestań.- zaśmiał się.- Wiem, że cię to kręci, mała. – szepnął niskim głosem
do twojego ucha. – Wszystkie was to kręci. Paweł mi opowiadał jak to wyjebał
się specjalnie z Klaudią na chodniku, a potem…
-A o tym mi nie
mówiła, a skoro nie mówiła to nie chciała bym to wiedziała i to była jej bardzo
dobra decyzja, więc się przymknij matole!
-Też cię
kocham!- cmoknął w powietrzu.
Pokręciłaś z
niedowierzaniem głową i pozwoliłaś mu spleść ze sobą wasze dłonie. Mocniej
zacisnęłaś swoje palce wokół niego i z mimowolnym uśmiechem na ustach
poprosiłaś, aby na siebie uważał, bo trener ci tego nie daruje. Bartek
zachichotał jedynie uroczo i pstryknął cię w nos, zapewniając, że już więcej
dzisiejszego wieczoru nie upadnie. Skinęłaś jedynie głową i ponownie powróciłaś
do swoich myśli. Doceniałaś fakt, że teraz wracając z kancelarii miałaś to
robić dla kogo. Nie zostawałaś pustego mieszkania ani panującej w nim ciszy, a
otrzymywałaś dźwięczny śmiech blondyna oraz jego śpiew. Posiadałaś także
należące wyłącznie do ciebie silne ramiona, w których mogłaś się skryć oraz
usta, które tylko ciebie mogły całować z wyjątkiem bliskiej rodziny, z którą
witało się pocałunkiem w policzek. Najbardziej podobał ci się jednak fakt, że
tylko ty mogłaś oglądać Filipiaka w pełni nagiego i pozwalał ci chętnie zrzucać
z siebie ubrania, aby później doprowadzać waszą dwójkę do rozkoszy. Mimowolnie
rumieńce wpłynęły na twoją twarz, a blondyn musiał użyć w tym momencie
zgryźliwego komentarza.
-Pojedźmy do
moich rodziców. W końcu się ucieszą, że kogoś mam.- zasugerował ci atakujący,
ściągając łyżwy.
-Żartujesz sobie
ze mnie? Jesteśmy razem dwa tygodnie, a ty już mnie pchasz do siebie do domu? Bartek
do cholery, daj mi się tym związkiem nacieszyć!
~*~
Hello! ^^
Tym razem w miarę punktualnie udało mi się tu dotrzeć, ale trochę opornie szło mi zabieranie się do pisania :D Nic ciekawego się u naszych zakochańców nie dzieje, ale może pachnie nieco awantrurką odnośnie końcówki ? ^^ Na razie obydwoje się poznają i cieszą sobą, ale wiadomo , że ciągle kolorowo nie będzie ;3 Możliwe, że w najbliższym czasie dodamy coś z Paulką na Michała, także czuwajcie :D Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
Nieładnie tak się z Bartka nabijać :D Sami chcieli, żeby w końcu ułożyło mu się z Malwiną, więc teraz mają ^^ Bardzo przyjemnie się czyta o ich szczęściu i codzienności, którą razem stworzyli. Oboje się spełniają, Bartek jako siatkarz, Malwina świetnie radzi sobie w kancelarii. Uzupełniają się, motywują wzajemnie i to przynosi im spełnienie. Jakby nie mogli być od razu ze sobą szczerzy ^^
OdpowiedzUsuńTen wypad na łyżwy był uroczy ;3 Widać potrzebowali takiej odskoczni haha :D Chociaż Bartek czasu nie marnował... ^^ Ale mógłby powstrzymać swoje zapędy :D
Ja tam uważam, że Malwina nie powinna się obawiać wizyty w domu rodzinnym Bartka :D W końcu już to przeżyła i wszyscy ją polubili ^^
Pozdrawiam ;*
Teraz muszą znosić hahaha
UsuńDla nich to było widocznie zbyt trudne :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*