Cytrusowa woń jej szamponu przyjemnie
otulała twoje nozdrza, gdy twoja twarz tonęła w burzy jej gęstych, ciemnych
włosów rozsypanych na poduszce. Obejmowałeś ją mocno za brzuch i chłonąłeś
ciepło jej ciała, o którym marzyłeś każdej nocy we własnym łóżku pośród
plątaniny myśli. Delikatnie otworzyłeś oczy i zmierzyłeś się z natarczywymi
promieniami słońca, które przedzierało się przez niezasłonięte okno. Po chwili
jednak oswoiłeś się z panującym w pomieszczeniu oświetleniem i opuszkami palców
sunąłeś po jej bladym policzku, uśmiechając się pod nosem. Tak cholernie ci jej
brakowało w takim niewinnym, bezbronnym obliczu, w którym była dla ciebie
najpiękniejsza. Naturalną urodą deklasowała każdą kobietę napotkaną na twojej
drodze. Łaknąłeś, aby się obudziła, aby w końcu usłyszała od ciebie prawdę.
Chciałeś żyć chwilą, dać się jej ponieść, nie kalkulować. Być może zostaniesz
wyrzucony z tego łóżka, co więcej domu, ale będziesz posiadał czyste sumienie.
Wtem do twoich uszu dotarło skrzypnięcie drzwi. Zmarszczyłeś brwi
zdezorientowany i zdziwiony zarazem, bowiem byłeś święcie przekonany, że w tym
budynku przebywa jedynie wasza dwójka, lecz widocznie to musiało ulec zmianie,
kiedy byliście zbyt zajęci sobą. Twoje błękitne tęczówki napotkały na drodze
swojego wzroku starszego mężczyznę z niezbyt przyjaznym wyrazem twarzy oraz
skrywającą się za nim kobietę.
-W tej chwili wynoś się z mojego
domu!-warknął, gromiąc cię rozwścieczonym wzrokiem.
-Ale proszę pana to nie
tak…-wyskoczyłeś z łóżka odziany jedynie w bokserki.
-W tym momencie właśnie się
pogrążyłeś młodzieńcu.- pokręcił z niedowierzaniem głową nad twoja
postawą.-Nikt nie będzie mojej córki traktował jak dziwki!
-Tato!-zerknąłeś przez ramie na
przebudzająca się brunetkę-To wcale nie tak jak myślisz!-uniosła się.
-Ubrania porozrzucane po całym
domu mówią coś innego. Dziecko, nie wtrącaj się! Chcę dla ciebie dobrze!
Prychnąłeś pod nosem na słowa
ojca dziewczyny i pośpiesznie zebrałeś swoje rzeczy uprzednio je na siebie
zakładając. Zająłeś miejsce na fotelu kierowcy w swoim samochodzie i wściekły
na samego siebie uderzyłeś otwartą dłonią w kierownice. Byłeś o krok od
wyznania jej swoich uczuć, od ułożenia waszej skomplikowanej relacji, ale jak
zawsze los nie był dla ciebie łaskawy po raz kolejny. Mogłeś być bardziej rozważny.
Nie wparowywać bez zapowiedzi do jej rodzinnego domu, a tak sprowadziłeś na nią
jedynie kłopoty. Pośpiesznie odpaliłeś samochód i ruszyłeś z pod domu Malwiny z
piskiem opon. Po ochłonięciu sięgnąłeś po telefon i nastawiłeś na tryb
głośnomówiący, oczekując na zaakceptowanie próby kontaktu przez płocczanina.
-Bartuś! I jak?!
Poruchane?!-ekscytował się przyjmujący, piszcząc do telefonu.
-Tak, masz racje. Przespaliśmy
się ze sobą. Zadowolony?-mruknąłeś z przekąsem.
-Hej, czemu masz taki wykurwiście
zły humor?-wyczułeś wyraźne zdezorientowanie w głosie przyjaciela.
-Hm…Może dlatego, że jej starzy
wpakowali nam się do pokoju i nakryli razem, w tym mnie bez ubrań w samych
bokserkach? Oczywiście uprzednio zobaczyli je w salonie.–twój głos ociekał
sarkazmem.
-Osz kurna! Grubo Filipiak! Tobie
coś poradzić to weźmiesz za bardzo do siebie i od razu jakieś cyrki się dzieją!
Mówiłem tylko byście dali wodzę fantazji, dzikości, pragnieniu, mnożeniu rodu,
a nie zostawiali za sobą szlaki do rozkoszy, kretynie! Po chuj się tym dzielić
z jej rodzicami?!-wydzierał się Halaba, a ty jedynie przewróciłeś oczami na
jego teatralny popis.
***
Odblokowałeś wyświetlacz swojego
telefonu i uśmiechnąłeś się nikle pod nosem, sunąc błękitnymi tęczówkami po
roześmianej twarzy brunetki. Owinięta migoczącymi lampkami pośród Halaby i
Klaudii wyglądała jak istny promyk słońca, oślepiała swoim blaskiem, a przede
wszystkim urokiem. Ten Sylwester miał wyglądać inaczej. To z nią miałeś zamykać
bieżący rok i otwierać nowy. Twoim marzeniem było oglądać przy jej boku
rozpryskujące się na grafitowym niebie fajerwerki i tulić ją w swoich
ramionach. Pragnąłeś po prostu rozpocząć nowy etap w życiu szczęśliwie przy
niej. Schowałeś telefon do kieszeni czarnych dresów i pokręciłeś z
niedowierzaniem głową nad brunetem, który spoglądał ci przez ramie i obserwował
twoje wgapianie się w twarz Pawłowskiej. Ten jedynie zaprezentował ci swoje
śnieżnobiałe uzębienie i pociągnął za sklepowy wózek, dając ci tym sygnał, abyś
skupił się na zakupach. Wywróciłeś jedynie oczami i podążałeś za nim
zrezygnowany, snując refleksje na temat dzisiejszego wieczoru i wydarzeń jakie będą
mieć tam miejsce. Pośpiesznie zostałeś jednak z nich wyrwany, bowiem
przyjmujący staranował stanowisko z napojami na przecenie, tworząc przy tym
głośny huk, który rozniósł się echem po obiekcie. Parsknąłeś głośnym śmiechem, uderzając
się z otwartej dłoni w czoło. Wiedziałeś, że jego podekscytowanie oraz
roztrzepanie organizowaniem domówki przełoży się na jakieś kłopoty i oto
spełniły się twoje przypuszczenia, Bartku.
-No imbecyl!-rzuciłeś rozbawiony,
zerkając przelotnie na Pawła.
-Och, zamknij pizdę, Bartuś!-odparł,
wywracając oczami.- Przynajmniej panie będą mieć rozrywkę w Sylwestra, a nie
jedynie siedzieć przy kasach. W myślach już składają ku mnie dziękczynienia.
-Zdecydowanie za dużo grywasz w
CSa z Bickiem.- skwitowałeś ze śmiechem.
Dalsza część zakupów przebiegła
wam bezproblemowo. Płocczanin wpakowywał do wózka potrzebne produkty ze
sporządzonej wcześniej listy, a ty posługiwałeś mu jako tragarz, co jakiś czas wtrącając
od siebie trzy grosze. Chwilę później przy akompaniamencie hitów zmierzającego już
ku końcowi roku rozstawiałeś prowiant po jego mieszczącym się w centrum miasta
mieszkaniu i układałeś w głowie monolog jaki miałeś zamiar wygłosić przed
Malwiną. Zdenerwowanie dawało ci się we znaki, gdyż niejednokrotnie z łazienki
usłyszałeś krzyki Pawła, kiedy do jego uszu docierał odgłos drżącego na tacce
szkła, które byłeś bliski upuścić. Podziękowałeś mu lekkim uśmiechem, gdy
poklepał cię po ramieniu i zdecydował wyręczyć po jakimś czasie. Rozgościłeś
się w jego pokoju i narzuciłeś na siebie błękitną koszulę, odtwarzając w głowie
słowa pochwały jakie kierowała do ciebie zazwyczaj brunetka, gdy ją na sobie
miałeś. Postawiłeś także na czarne spodnie oraz wygodne sportowe obuwie. Niespełna
godzinę później po lokum przyjmującego roznosiła się głośna muzyka z dobranej
przez niego wcześniej playlisty, której basy powodowały drżenie na twojej
skórze, a wokół roiło się od znajomych twarzy z boiska oraz partnerek kolegów z
fachu. Z szerokim uśmiechem uderzyłeś kieliszkiem o ten należący do Lipińskiego
i wlałeś w swoje gardło przeźroczystą ciecz, krzywiąc się lekko. Z obawą
przesunąłeś wzrokiem ku drzwiom i westchnąłeś głośno. Pawłowska nadal nie
zjawiła się w jednym z gdańskich bloków, a ty powoli traciłeś nadzieję, że
dzisiejszy wieczór spędzicie razem.
-Przyjdzie na pewno.-potarła cię
pokrzepiająco po ramieniu blondynka.
-Po ostatnim bym jej się wcale
nie dziwił jakby nie przyszła.- mruknąłeś, sięgając po sok pomarańczowy.
-To Malwina. Miała grubsze
przypały ze starymi, także luz Bartuś.
Skinąłeś jedynie głową na jej
słowa, przebywając gdzieś zupełnie indziej myślami. Poderwałeś się z kanapy i
ruszyłeś na prowizoryczny parkiet przy boku Olszewskiej. Ta dokładała wszelkich
starań, aby odpędzić od ciebie stres. Po chwili nawet się jej to udało, kiedy
pierwsze promile zaczęły się rozprzestrzeniać po twoim organizmie i wprawiły
cię w imprezowy nastrój. Bujałeś ciałem w rytm muzyki, okręcając wokół własnej
osi przyjaciółkę i wreszcie poczułeś się odrobinę odprężony. Obawy, zmartwienia
odnośnie twojej ukochanej zostały zepchnięte gdzieś na dno twojego umysłu, a
wokół dało się odczuć istną beztroskę i zabawę. Poddałeś się tej otoczce i
pochłaniałeś kolejne ilości alkoholu z najbliższymi ci osobami, dominując na
parkiecie. Wtem twoje oczy natrafiły na tą znajomą, drobną sylwetkę odzianą w
cekinową sukienkę, która idealnie uwydatniała jej zgrabne pośladki, a gdy
zwróciła się do ciebie przodem także linię talii oraz pokaźny biust. Czas jakby
się zatrzymał, kiedy podniosła na ciebie spojrzenie z pod wachlarza ciemnych
rzęs, które otoczone były ciemnym cieniem. Wyglądała zupełnie inaczej niż
zazwyczaj. Jej twarz była pokryta mocniejszym makijażem, ale dla ciebie wciąż
była zjawiskowa. Duże, złote koła wplątane były w jej gęste, ciemne włosy
opadające falami na plecy, a usta kusiły swoim połyskującym, jasno różowym
kolorem. Nawet nie zdałeś sobie sprawy z momentu, kiedy stanąłeś naprzeciw
niej. Jakiś dziwny magnez cię do niej przyciągnął, a ty nawet nie miałeś
pojęcia, kiedy się to stało.
-Witaj Bartku.- wypowiedziała
cichym, niskim głosem, uśmiechając się do ciebie słodko.
-Cześć.-wydusiłeś z siebie
odrobinę onieśmielony.
Później słowa były wam już
zbędne. Pawłowska chwyciła cię za dłoń i zaprowadziła do miejsca, gdzie
mieliście odrobinę przestrzeni dla siebie. Zarzuciła ci na szyję swoje drobne
dłonie i kołysała biodrami na boki, nie zrywając z tobą kontaktu wzrokowego.
Gdy otrząsnąłeś się z ciężaru jej uroku zsunąłeś swoje ręce na jej pośladki i
także dopasowałeś swoje ruchy do wolnego rytmu, wydobywającego się ze sporego
rozmiaru głośników. W oddali spostrzegłeś usatysfakcjonowane uśmiechy Klaudii
oraz Pawła i zdałeś sobie sprawę z tego, że to było zaplanowane. Pokręciłeś
lekko głową i utonąłeś twarzą w burzy jej włosów, wciągając jej słodki zapach,
który cię otumaniał. Malwina wplotła dłoń w twoje włosy i uśmiechnęła się
figlarnie, składając na twoim policzku przelotny pocałunek. Ciepło jej ciała
przyjemnie cię otulało, sprawiając, że wszelkie zmartwienia odeszły w kąt. W jej towarzystwie spędziłeś kolejne
godziny, stojąc wszelakie zestawienia taneczne. Nie zauważyłeś nawet, kiedy
Paweł pociągnął cię za rękę na dwór i wepchnął w dłoń kieliszek, wypełniając go
jasnym trunkiem oraz puszczając oczko. Zaczerpnąłeś głębokiego oddechu i spojrzałeś
głęboko w ciemne tęczówki Pawłowskiej. Malwina przyglądała ci się tymi
czarownymi oczami, zaciskając palce wokół nóżki kieliszka. Gdzieś w tle
rozlegało się głośne odliczanie do chwili początkującej nowy rok, ale dla
ciebie jakby czas się zatrzymał.
-Myśl co chcesz, ale jestem w
tobie tak cholernie beznadziejnie i kurewsko zakochany niemalże od samego
początku. Kocham cię, Malwino i pieprzyć to, że ty się w to nie bawisz, ale
musiałem ci to do cholery powiedzieć! –wykrzyknąłeś, wspierając czoło o jej.
-Bartek..-westchnęła głęboko, a
dla ciebie ta chwila wydawała się być wiecznością.
~*~
Hello! ^^
Wreszcie udało mi się nabazgrać coś w miarę z sensem, bo nie ukrywam ten rozdział był ciężki :/ No, ale grunt, że Bartuś jej powiedział prawdę, a przyjaciele pomogli :D Teraz już będzie tylko ciekawiej, przynajmniej o to się postaram :3 Na zakończenie mam ambitne plany, ale to zobaczycie dopiero za jakiś czas ^^ Całuję i do zobaczenia niebawem ;*
PS: Zapraszam na Miśka i Julkę, bo wpadł nowy rozdział ;3
Ejj jak można było przerwać w tak ważnym momencie?
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje że ich powrót do siebie nie będzie taki łatwy to byłoby zbyt oczywiste. Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały!
Zobaczymy, zobaczymy 😁
UsuńPoranek zdecydowanie nie był tym wymarzonym dla Malwiny i Bartka. Myślałam, że po tej wspólnie spędzonej nocy uda im się porozmawiać i zdecydować, co dalej... A tutaj ^^ Cóż, nakrycie przez rodziców zdecydowanie nie sprzyjało poważnym rozmowom :D I serio już myślałam, że im się to nigdy nie uda :D Cieszę się, że jednak udało im się spędzić razem Sylwestra... Bartek w końcu się odważył i wyznał dziewczynie swoje prawdziwe uczucia. Pytanie tylko, co dalej ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Dowiesz się w weekend 😏
UsuńDziękuję za koma❤️