poniedziałek, 23 grudnia 2019

Stacja czwarta


-Ale to nie ona była problemem, tylko ty! A właściwie to, że…-wybuchłeś niczym wulkan, nie kontrolując się.

Byłeś na pograniczu wyjawienia jej prawy. Puściłeś hamulce, będąc bliski wypowiedzenia tych odważnych słów, które mogły w was tak wiele zmienić. Wpłynąć choćby na wasze dotychczasowe życie, ale zamilknąłeś, nie chcąc powiedzieć za dużo. Nie chciałeś jej tego wyznać w ten sposób, nie wydzierając się na nią w gdańskiej hali. Podziwianie jej szklących się w niebezpieczny sposób czekoladowych tęczówek mogłeś zawdzięczyć właśnie sobie. Ich powierzchnię pokrywał cholerny smutek i ból, a z twarzy zniknęła ta pozytywna powłoka, która do niedawna. Przeszyłeś ją tym na wylot niczym sztyletem. Doskonale zdawałeś sobie z tego sprawę, dlatego też zacisnąłeś dłonie w pięści, wbijając paznokcie we wnętrze ich skóry. Syknąłeś pod nosem z bólu, jaki sam sobie wyrządziłeś i sznurując wargi wyminąłeś ją, udając się do szatni. Przymknąłeś za sobą drzwi i przymknąłeś powieki, wspierając się o nie plecami. Twoja głowa kipiała od natłoku myśli, a ciało wrzało od emocji jakie w tobie buzowały. Musiałeś ochłonąć, Bartku. Prawie powiedziałeś Malwinie, że ją kochasz, a przecież gdybyś to uczynił upadłbyś. Przegrałbyś, dając jej tym satysfakcje, że jej się udało, że odniosła zwycięstwo w tej całej zabawie. Nie mogłeś jej teraz tego wyznać. Nie teraz, kiedy nie byłeś pewien co do jej uczuć względem ciebie. Wypuściłeś powietrze ze świstem i zasiadłeś na ławce przy swojej szafce, wplatając palce w jasne włosy. Pociągnąłeś za ich kosmyki i pokręciłeś z niedowierzaniem głową. Do czasu zjawienia się tej brunetki w twoim życiu wszystko było takie błahe, banalne. Teraz musiałeś zważać na każde wypowiedziane słowo, gest, jakie kierowałeś w jej kierunku, aby nie wydać samego siebie. Komplikacja w twoim życiu przekraczała stężenie normy.

-Coś ty najlepszego odjebał?!-zatrzasnął za sobą drzwi Halaba.

-Rozpierdoliło mnie psychicznie.-mruknąłeś, spoglądając na niego z bezradnością.

-To wiem, ale czego jej do chuja nie powiedziałeś?! Przecież było tak blisko… Bartek!

-Idź w cholerę, Halaba.

-Idę, ale od takiego debila jak ty.


***


Przechadzałaś się w towarzystwie koleżanki z dawnego liceum po centrum miasta, delektując oczy migoczącymi dekoracjami świątecznymi, których przesyt był wyczuwalny, lecz nie u ciebie. Ty kochałaś ten magiczny, bogaty klimat Świąt Bożego Narodzenia. Te kilka dni od kilku dobrych lat kojarzyło ci się z jedną osobą i może to to sprawiało, że tak bardzo  je lubiłaś? Mimowolnie kąciki twoich ust wzbiły się na wyżyny, gdy przez twoją głowę przewinął się krajobraz rodzinnego miasta Bartka i wasza wspólna przechadzka. Wówczas nie byłaś świadoma tego, że to będą twoje dotychczas najlepsze święta, co było istnym paradoksem, bowiem spędziłaś je z totalnie obcym dla ciebie mężczyzną. Ciepło rodziny Filipiak dotąd cię oczarowywało i żałowałaś gdzieś w głębi, że w tym roku nie zagościsz w ich progach i nie będziesz mogła dzielić się radością z blondynem oraz jego rodzicami. Ciekawe czy w tym roku również wysilił się na sprowadzenie jakieś dziewczyny na ten świąteczny czas? Zaśmiałaś się do własnych myśli i zanotowałaś zdezorientowane spojrzenie twojej towarzyszki utkwione w twojej twarzy.

-Słuchasz mnie, prawda?-mruknęła szatynka, splatając dłonie na klatce piersiowej i patrząc na ciebie.

-Oczywiście.-odparłaś natychmiast, na co twoja koleżanka uniosła jedynie brew.-Dobra, masz mnie. Nieco odpłynęłam.- uniosłaś dłonie w geście obrony.

-Wiedziałam!- roześmiała się Ania. –Zapewne do jakiegoś faceta?

-Yep, ale szczegółów nie zdradzę.-zastrzegłaś.

Porozmawiałaś jeszcze chwilkę z dawną znajomą, która zaproponowała ci znienacka spotkanie kilka dni temu przed twoim powrotem do rodzinnych stron i zameldowałaś się w domu. Wspomogłaś przy pieczeniu ciasta rodzicielkę, przekopując się w głowie przez masę wspomnień z tych pamiętnych kilku dni. W twojej głowie huczały wasze radosne śmiechy, zabawna gra słów, jaką cały czas zdarzało wam się w domu FIlipaika wymieniać oraz słowa Bartka na pożegnanie wypowiedziane na stacji PKP. Choć święta się jeszcze na dobre nie rozpoczęły już mogłaś powiedzieć, że wiedziałaś iż nie zaznasz takiego stężenia ciepła i miłości jakiego doświadczyłaś wtedy. Uśmiechnęłaś się na ten wniosek blado pod nosem i popędziłaś na górę szykować się do ceremonii.


***


Jej melodyjny głos rozbrzmiewał w twojej głowie, przytaczając każdą jej wypowiedź skierowaną do ciebie już jakiś czas temu. Zaśmiałeś się, przypominając sobie jak beształeś ją za założenie czerwonej sukienki na wigilię, za którą teraz tęskniłeś. Wyglądała majestatycznie, bajecznie i teraz żałowałeś, że jej tego nie wyszeptałeś na ucho, gdy zostaliście sami na kanapie w salonie. Dziwiłeś się sobie jakim cudem się jej wtedy oparłeś i nie pocałowałeś w twoim łóżku, kiedy wystawiała twoją wytrzymałość na próbę, kusząc cię w profesjonalny sposób. Ileż byś teraz dał, aby oglądać te połyskujące, brązowe oczy, podziwiać ten czarujący, z nutką flirtu uśmiech czy być łaskotanym w twojej sypialni przez jej długie, ciemne włosy. Łaknąłeś znowu poczuć ten charakterystyczny zapach perfum i pokroić się za choćby chwilę jej bliskości. Westchnąłeś głośno, powracając myślami do zebranej w salonie rodziny, która wydzierała się na całe gardło, śpiewając tradycyjne kolędy i parskała co chwila śmiechem ze swoich nieudolnych prób. Zawtórowałeś im, ale nie było w tobie tej domieszki lekkości z jaką byś to czynił gdyby ona tu była. Może z odrobiną szczęścia poświęci ci swój czas w Sylwestra? Na co ty się łudziłeś Bartoszu?

-Jak się trzymasz, bracie?- w słuchawce rozległ się pełen troski głos przyjaciela, gdy wsparty o balustradę balkonu odziany jedynie w koszule odebrałeś telefon.

-Wolałbym cofnąć się do świąt w 2019 roku.- westchnąłeś.

-A może za rok będziecie mieć swoje święta z 2019 roku? Więcej optymizmu, Bartuś! Nowy rok się zbliża!- zbeształ cię Paweł.

-Widzę, że ty z Klaudią już po świątecznym uniesieniu. –skwitowałeś dobry humor bruneta.

-I to jakim!- wrzasnął rozmarzonym głosem przyjmujący.

-Zazdroszczę.- mruknąłeś.

-Nie masz numeru Malwy? Dzwonisz i proponujesz, a ona pod wpływem tego magicznego klimatu odpowie ci „ z przyjemnością mój blond Adonisie, zróbmy to!”.

-Jesteś nienormalny i pewnie pijany, a w wigilię się nie żłopie alko, Pawełku!

-Kończę sztywniaku! Lepiej się skuś na ten świąteczny numerek u Pawłowskiej to chodź trochę wyluzujesz.


 ~*~
Hello! ^^
Trochę mi zeszło z napisaniem nowego, ale czas w ostatnim tygodniu mnie nie rozpieszczał :/ Bartek i Paweł byli nieosiągalni i nici z pamiątkowych zdjęć, ale może niebawem się uda :D Meczyk był sztosik, tylko szkoda, że przegrany, ale cóż.. Co do rozdział nie wyszedł on jak bym chciała, ale nie jest chyba zły :P Bartek był o krok od wyznania Malwie, że ją kocha, ale jednak się powstrzymał, a ta dalej zakochana w nim i nie wie co zrobić. Jak widać obojgu siebie nawzajem brakuje, ale nie mogą dojść do porozumienia. Zobaczymy co w ich przypadku zdziałają święta i Sylwester :3  W tym miejscu chciałabym Wam życzyć Wesołych, Pełnych Ciepła Świąt Bożego Narodzenia oraz wymarzonych prezentów pod choinką :* Mam nadzieję, że przed Sylwkiem się jeszcze zobaczymy także życzenia noworoczne zostawiam sobie na potem xD Całuję i do zobaczenia ;*
PS: Możliwe, że będę miała dla Was prezencik także bądźcie czujne :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz