-Ale to nie ona była problemem,
tylko ty! A właściwie to, że…-wybuchłeś niczym wulkan, nie kontrolując się.
Byłeś na pograniczu wyjawienia
jej prawy. Puściłeś hamulce, będąc bliski wypowiedzenia tych odważnych słów,
które mogły w was tak wiele zmienić. Wpłynąć choćby na wasze dotychczasowe
życie, ale zamilknąłeś, nie chcąc powiedzieć za dużo. Nie chciałeś jej tego
wyznać w ten sposób, nie wydzierając się na nią w gdańskiej hali. Podziwianie
jej szklących się w niebezpieczny sposób czekoladowych tęczówek mogłeś zawdzięczyć
właśnie sobie. Ich powierzchnię pokrywał cholerny smutek i ból, a z twarzy
zniknęła ta pozytywna powłoka, która do niedawna. Przeszyłeś ją tym na wylot
niczym sztyletem. Doskonale zdawałeś sobie z tego sprawę, dlatego też zacisnąłeś
dłonie w pięści, wbijając paznokcie we wnętrze ich skóry. Syknąłeś pod nosem z
bólu, jaki sam sobie wyrządziłeś i sznurując wargi wyminąłeś ją, udając się do
szatni. Przymknąłeś za sobą drzwi i przymknąłeś powieki, wspierając się o nie
plecami. Twoja głowa kipiała od natłoku myśli, a ciało wrzało od emocji jakie w
tobie buzowały. Musiałeś ochłonąć, Bartku. Prawie powiedziałeś Malwinie, że ją
kochasz, a przecież gdybyś to uczynił upadłbyś. Przegrałbyś, dając jej tym
satysfakcje, że jej się udało, że odniosła zwycięstwo w tej całej zabawie. Nie
mogłeś jej teraz tego wyznać. Nie teraz, kiedy nie byłeś pewien co do jej uczuć
względem ciebie. Wypuściłeś powietrze ze świstem i zasiadłeś na ławce przy
swojej szafce, wplatając palce w jasne włosy. Pociągnąłeś za ich kosmyki i
pokręciłeś z niedowierzaniem głową. Do czasu zjawienia się tej brunetki w twoim
życiu wszystko było takie błahe, banalne. Teraz musiałeś zważać na każde
wypowiedziane słowo, gest, jakie kierowałeś w jej kierunku, aby nie wydać
samego siebie. Komplikacja w twoim życiu przekraczała stężenie normy.
-Coś ty najlepszego odjebał?!-zatrzasnął
za sobą drzwi Halaba.
-Rozpierdoliło mnie
psychicznie.-mruknąłeś, spoglądając na niego z bezradnością.
-To wiem, ale czego jej do chuja
nie powiedziałeś?! Przecież było tak blisko… Bartek!
-Idź w cholerę, Halaba.
-Idę, ale od takiego debila jak
ty.
***
Przechadzałaś się w towarzystwie
koleżanki z dawnego liceum po centrum miasta, delektując oczy migoczącymi
dekoracjami świątecznymi, których przesyt był wyczuwalny, lecz nie u ciebie. Ty
kochałaś ten magiczny, bogaty klimat Świąt Bożego Narodzenia. Te kilka dni od
kilku dobrych lat kojarzyło ci się z jedną osobą i może to to sprawiało, że tak
bardzo je lubiłaś? Mimowolnie kąciki
twoich ust wzbiły się na wyżyny, gdy przez twoją głowę przewinął się krajobraz
rodzinnego miasta Bartka i wasza wspólna przechadzka. Wówczas nie byłaś
świadoma tego, że to będą twoje dotychczas najlepsze święta, co było istnym
paradoksem, bowiem spędziłaś je z totalnie obcym dla ciebie mężczyzną. Ciepło
rodziny Filipiak dotąd cię oczarowywało i żałowałaś gdzieś w głębi, że w tym
roku nie zagościsz w ich progach i nie będziesz mogła dzielić się radością z
blondynem oraz jego rodzicami. Ciekawe czy w tym roku również wysilił się na
sprowadzenie jakieś dziewczyny na ten świąteczny czas? Zaśmiałaś się do własnych
myśli i zanotowałaś zdezorientowane spojrzenie twojej towarzyszki utkwione w
twojej twarzy.
-Słuchasz mnie, prawda?-mruknęła
szatynka, splatając dłonie na klatce piersiowej i patrząc na ciebie.
-Oczywiście.-odparłaś
natychmiast, na co twoja koleżanka uniosła jedynie brew.-Dobra, masz mnie.
Nieco odpłynęłam.- uniosłaś dłonie w geście obrony.
-Wiedziałam!- roześmiała się
Ania. –Zapewne do jakiegoś faceta?
-Yep, ale szczegółów nie
zdradzę.-zastrzegłaś.
Porozmawiałaś jeszcze chwilkę z
dawną znajomą, która zaproponowała ci znienacka spotkanie kilka dni temu przed
twoim powrotem do rodzinnych stron i zameldowałaś się w domu. Wspomogłaś przy
pieczeniu ciasta rodzicielkę, przekopując się w głowie przez masę wspomnień z
tych pamiętnych kilku dni. W twojej głowie huczały wasze radosne śmiechy,
zabawna gra słów, jaką cały czas zdarzało wam się w domu FIlipaika wymieniać
oraz słowa Bartka na pożegnanie wypowiedziane na stacji PKP. Choć święta się
jeszcze na dobre nie rozpoczęły już mogłaś powiedzieć, że wiedziałaś iż nie
zaznasz takiego stężenia ciepła i miłości jakiego doświadczyłaś wtedy.
Uśmiechnęłaś się na ten wniosek blado pod nosem i popędziłaś na górę szykować
się do ceremonii.
***
Jej melodyjny głos rozbrzmiewał w
twojej głowie, przytaczając każdą jej wypowiedź skierowaną do ciebie już jakiś
czas temu. Zaśmiałeś się, przypominając sobie jak beształeś ją za założenie
czerwonej sukienki na wigilię, za którą teraz tęskniłeś. Wyglądała
majestatycznie, bajecznie i teraz żałowałeś, że jej tego nie wyszeptałeś na
ucho, gdy zostaliście sami na kanapie w salonie. Dziwiłeś się sobie jakim cudem
się jej wtedy oparłeś i nie pocałowałeś w twoim łóżku, kiedy wystawiała twoją
wytrzymałość na próbę, kusząc cię w profesjonalny sposób. Ileż byś teraz dał,
aby oglądać te połyskujące, brązowe oczy, podziwiać ten czarujący, z nutką
flirtu uśmiech czy być łaskotanym w twojej sypialni przez jej długie, ciemne
włosy. Łaknąłeś znowu poczuć ten charakterystyczny zapach perfum i pokroić się
za choćby chwilę jej bliskości. Westchnąłeś głośno, powracając myślami do
zebranej w salonie rodziny, która wydzierała się na całe gardło, śpiewając
tradycyjne kolędy i parskała co chwila śmiechem ze swoich nieudolnych prób.
Zawtórowałeś im, ale nie było w tobie tej domieszki lekkości z jaką byś to
czynił gdyby ona tu była. Może z odrobiną szczęścia poświęci ci swój czas w
Sylwestra? Na co ty się łudziłeś Bartoszu?
-Jak się trzymasz, bracie?- w
słuchawce rozległ się pełen troski głos przyjaciela, gdy wsparty o balustradę
balkonu odziany jedynie w koszule odebrałeś telefon.
-Wolałbym cofnąć się do świąt w
2019 roku.- westchnąłeś.
-A może za rok będziecie mieć
swoje święta z 2019 roku? Więcej optymizmu, Bartuś! Nowy rok się zbliża!-
zbeształ cię Paweł.
-Widzę, że ty z Klaudią już po
świątecznym uniesieniu. –skwitowałeś dobry humor bruneta.
-I to jakim!- wrzasnął
rozmarzonym głosem przyjmujący.
-Zazdroszczę.- mruknąłeś.
-Nie masz numeru Malwy? Dzwonisz
i proponujesz, a ona pod wpływem tego magicznego klimatu odpowie ci „ z
przyjemnością mój blond Adonisie, zróbmy to!”.
-Jesteś nienormalny i pewnie
pijany, a w wigilię się nie żłopie alko, Pawełku!
-Kończę sztywniaku! Lepiej się
skuś na ten świąteczny numerek u Pawłowskiej to chodź trochę wyluzujesz.
Trochę mi zeszło z napisaniem nowego, ale czas w ostatnim tygodniu mnie nie rozpieszczał :/ Bartek i Paweł byli nieosiągalni i nici z pamiątkowych zdjęć, ale może niebawem się uda :D Meczyk był sztosik, tylko szkoda, że przegrany, ale cóż.. Co do rozdział nie wyszedł on jak bym chciała, ale nie jest chyba zły :P Bartek był o krok od wyznania Malwie, że ją kocha, ale jednak się powstrzymał, a ta dalej zakochana w nim i nie wie co zrobić. Jak widać obojgu siebie nawzajem brakuje, ale nie mogą dojść do porozumienia. Zobaczymy co w ich przypadku zdziałają święta i Sylwester :3 W tym miejscu chciałabym Wam życzyć Wesołych, Pełnych Ciepła Świąt Bożego Narodzenia oraz wymarzonych prezentów pod choinką :* Mam nadzieję, że przed Sylwkiem się jeszcze zobaczymy także życzenia noworoczne zostawiam sobie na potem xD Całuję i do zobaczenia ;*
PS: Możliwe, że będę miała dla Was prezencik także bądźcie czujne :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz